Łukasz Tusk - poseł z nazwiskiem

fot. Paweł Stauffer
Łukasz Tusk będzie paradował po Sejmie w jedynym garniturze w prążki, zanim nie kupi sobie kilku nowych.
Łukasz Tusk będzie paradował po Sejmie w jedynym garniturze w prążki, zanim nie kupi sobie kilku nowych.
Do niedawna Łukasz Tusk z PO w Łęce Mroczeńskiej przez 8-10 godzin tapicerował krzesła w zakładzie pana Michała Alberta.

Trzy stoły-warsztaty, a wokół każdego po pięciu, sześciu robotników. Monotonia jak na taśmie: materiał, pianka, płyta, taker... Materiał, pianka, płyta, taker... Taker to taki zszywacz, kórym przybija się tkaninę do krzesła. Dziennie taki team był w stanie obić do 1500 krzeseł.

- Dało się zarobić, nie mogę narzekać. Dużo osób dojeżdżało do Alberta, bo w Namysłowie z robotą słabo. Składaliśmy się na benzynę i jechaliśmy jednym samochodem - wspomina. Tak, wspomina, bo cała ta Łęka Mroczeńska to już dla niego przeszłość. 23 października, we wtorek, pojechał do Alberta złożyć wypowiedzenie. Właśnie kilkadziesiąt godzin wcześniej został posłem na Sejm Rzeczypospolitej.

Pani z kadr: - Panie, ja się pięć minut temu o tym dowiedziałam i jestem w szoku. Miły, młody tapicer. Zero skarg, zero nagan. Sumienny. I urlop wybierał w terminie.
Michał Albert: - Nie zamierzam na razie komentować faktu, że mój pracownik został posłem. Proszę się ze mną umówić na oficjalny wywiad, ale nie teraz. Pan zaproponuje termin, zostawi telefon, a my się zastanowimy. I może oddzwonimy.
Pobrzmiewa w tym i zaskoczenie, i ostrożność. Zaskoczenie, bo fenomem Łukasza Tuska jest niezaprzeczalny. Oto nikomu nieznany 22-letni tapicer, wstawiony przez partyjnych rozprowadzaczy na 22. miejsce listy, co rokowało raczej beznadziejnie, nie wydając na kampanię złotówki, zdobył poparcie prawie 23 tysięcy wyborców. Był trzeci pośród opolskich posłów PO, w tyle zostawił nawet takiego wyjadacza jak Tadeusz Jarmuziewicz, wieczny kandydat na ważnego ministra.
- Nie miał pan nawet plakatu? Najmniejszej, tyci, tyci ulotki? - dziwimy się.
- Nie - odpowiada Łukasz Tusk.

A skąd ostrożność byłego szefa posła? Dlaczego traktuje nas, jakbyśmy pytali o techologie produkcji rakiet nuklearnych? Pytamy o to samego Tuska.
- Pewnie stąd, że mu dobrze idzie w interesach. Szybkie, dobre pieniądze. Jak ktoś tak ma, to woli spokój od najazdu prasy - tłumaczy.
To jest jakieś tłumaczenie, w trakcie 2 lat rządów PiS rozhuśtano wokół prywatnego biznesu takie nastroje, że cykora złapali nie tacy. Gdyby wygrali Kaczyńscy, kto by chciał mieć u siebie Tuska-bis, na dodatek z PO?

Drugi dziadek Tuska
Poseł Tusk mieszka w Woskowicach, kilkanaście kilometrów za Namysłowem, prawie na granicy z Wielkopolską. Tak jest, w "tych" Woskowicach. Ta zagubiona na krańcach Opolszczyzny wioska nieodmiennie kojarzy sie z kultowym już w południowej Polsce odwykiem. Jak w Branicach wariatkowo, tak w Woskowicach - odwykowo. W wiejskim sklepie, prowadzonym przez teściową Łukasza Tuska, można usłyszeć o sławach leczących się tu z nałogu. - Panie, kogo my tu w kościele już nie widzieli...

Ze względu na bliskość ośrodka i fakt, że klientami teściowej posła są także pacjenci (i to dobrymi, główne zakupy: woda i słodycze), pod sklepem nie można pić piwa. Trzeba się schować za winkiel. Tak jest terapeutyczniej.
Teściowa lubi Łukasza, szanuje go i dogadza mu. Ostatnio zrobiła mu kurę na obiad. Pytana, które nazwisko mocniejsze - Tusk czy Bednarek, bo tak brzmi panieńskie jej córki - śmieje się: - Daria zostawiła sobie Bednarek. Ona jest teraz Bednarek-Tusk.

Teściowa ma na wszystko oko, bo Łukasz z Darią mieszkają w domu naprzeciwko sklepu. Dom był prezentem dla córki. 140 metrów samego parteru, 4 pokoje plus przestronna kuchnia. Świeża gładź, świeża farba, świeże ramy, świeże meble. Nigdzie pyłka czy pajęczynki. Pies i kot na ocieplenie wnętrza. Siedzimy na krzesłach, które Łukasz sam obił gustowną tkaniną. Dzieci? - Nie zdążyliśmy - tłumaczą młodzi.
Ślub wzięli trzy miesiące temu. Na razie cywilny. Od tamtej pory Łukasz przytył na żoninym wikcie 10 kilo. - Trzy garnitury wyrzuciłam - skarży się Daria, ale porcji mężowi nie zmniejsza.
Poznali się, gdy jeszcze w szkole średniej zaczął przychodzić do niej po korepetycje z fizyki. Pojętny był? Pani Daria macha zrezygnowana ręką. - Ale w innych sprawach mu wychodzi - broni zaraz męża. - Pracowity, jak się na coś uweźmie, to zawsze skończy. No i ministrantem był.

Dziadek Łukasza Tuska był Kaszubem. Przyjechał do Opola. Tam ojciec Łukasza poznał jego matkę. Przyjechała na studia z Woskowic. Osierociła go, gdy miał dwa lata. Wychowali go jej rodzice, w Woskowicach. Ojciec posła mieszka w Opolu, jest ochroniarzem w urzędzie. - Tam, gdzie wydają dowody - tłumaczy poseł.
Dziadek Łukasza opowiadał mu kiedyś, że jest dalekim kuzynem dziadka Donalda Tuska. Tak, tego samego, który był w Wehrmachcie. Łukaszowi nie udało się jeszcze tego zweryfikować. Wie tylko, że jego dziadek był podczas wojny w jakimś obozie.

- A w jakim obozie był pański dziadek: w rosyjskim czy w niemieckim?
- Nie wiem - odpowiada poseł.

Grom z jasnego
Łukasz i Daria mają starego fiata uno, którym jeździ głównie ona. Jest studentką dzienną na Politechnice Opolskiej. Drugi rok. Studia ciężkie, ale z perspektywami. Łukasz dwa lata temu zdał maturę w namysłowskim "Rolniku". Jest technikiem agrobiznesu.

A kiedy ślub kościelny? Pan poseł nie powie. Dlaczego? Bo boi się prasy. Wszyscy ci paparazzi czający się z aparatami na drzewach, żeby złapać niedopięty guzik albo drugi podbródek.
- To dlatego tak ciężko było pana namówić na wywiad? To dlatego musiałem prosić samego posła Korzeniowskiego, żeby wyciągnął pana z bunkra?
- Proszę mnie zrozumieć - prosi poseł, który tego samego dnia, którego nas przyjął, odmówił wypowiedzi ekpie TVP2, która przyjechała mu pod dom. - Dla nas to jest też zaskoczenie, dla mnie i dla żony. Po prostu przestraszyłem się mediów, muszę się z tym wszystkim oswoić.

- Ja jestem wciąż w szoku - mówi Daria Tusk. - Mąż coś do mnie mówi, a ja go nie rozumiem. Chaos w głowie mam. To spadło na nas jak grom z jasnego.
Grom strzelił w poniedziałek 22 października. Tego dnia Łukasz Tusk pojechał z Darią do Brzegu, żeby zapisać się w komisji poborowej do wojska. Bo skoro i tak miał odbębnić ten obowiązek... - Ja myślałem nawet zostać potem na zawodowego, jakby się spodobało. Kierowcą chciałem być, lubię prowadzić. Misja? Irak, Afganistan? Tak, rozmawialiśmy z żoną o tym. Czemu nie...
Z Brzegu pojechali do Opola, do Castoramy - po płotki ogrodowe. I w drodze powrotnej Łukasz odebrał telefon od Ryszarda Wilczyńskiego, PO-wskiego kandydata na wojewodę. Zostałeś posłem, usłyszał. - Musiałem zjechać na pobocze, bobym kierownicy nie utrzymał - wspomina.

Łukasz Tusk będzie paradował po Sejmie w jedynym garniturze w prążki, zanim nie kupi sobie kilku nowych.

Dla działaczy opolskiego PO wygrana Łukasza też była zaskoczeniem: chcieli sobie zrobić żart na listach, a tu żart ich pokonał. Być może gdyby miał inaczej na nazwisko, Łukasz już 30 października nałożyłby mundur żołnierza, a po roku, kto wie, może prowadziłby ciężarówkę gdzieś po bezdrożach Afganu, modląc się, żeby nie najechać na minę. A tak będzie sobie paradował po Sejmie, w garniturze. Ma jakieś?

Pokazuje. Tylko jeden, w prążki.
- Trzeba będzie sobie kupić parę - mówimy. - I to takich minimum za tysiąc.
Tuskowie podskakują. Tysiąc?! - Myślę, że poseł RP może się śmiało ubrać za czterysta złotych - oświadcza Łukasz.

Notatki na wszelki wypadek
Przed swym dziewiczym spotkaniem z prasą poseł poszedł na korepetycje polityczne do starszego kolegi Leszka Korzeniowskiego. Ich efektem były zapewne notatki, które położył przed sobą na początku rozmowy.

Poseł z żoną, Darią, mieszka w Woskowicach. To krzesło sam obił gustowną tkaniną.

- Co pan tam ma?
- Przygotowałem odpowiedzi na ewentualne pytania od pana.
- A o co pan myślał, że zapytam?
- O komisje. W jakich chcę być.
- Nie chciałem o to pytać, tylko o łańcuch na pana szyi. Wygląda jak u gangstera.
- Jaki gangsterski! - oburza się. - To od żony. Srebro. No i z Chrystusem.
Na półce książki. Cztery. Spisuję tytuły: "Biblia dla Ciebie", "Poradnik majstra budowlanego", "Sennik babuni", "Imię dla twojego dziecka". Pytam, czy wybrali już imię dla swojego przyszłego dziecka. Nie.
- Może Donald?
- Takie śmieszne? - broni się Daria.
Imię może śmieszne, ale nazwisko mocne, prowokuję. To dzięki niemu mąż jest w Sejmie. Żona posła oponuje:
- Że niby się ludzie pomylili i myśleli, że chodzi o "tego" Tuska? Nie wierzę. Jak to tak? Tyle ludzi by się pomyliło?
Łukasz jest większym realistą: - Wielu młodych się pomyliło. Oni nie znają procedur, pierwszy raz głosowali, a mówiono im: głosujcie na Tuska. No i jak zobaczyli Tuska na liście, to go wybrali. A to byłem ja.
Pytamy żonę posła, czy nie boi się pokus, jakie czyhają na jej męża w stolicy. - Ufamy sobie - odpowiada. A gdyby dostał propozycję występu w "Tańcu z gwiazdami", puściłaby go? Ale pani Daria nie zdąża odpowiedzieć. - Ja bym się i tak nie zgodził. Poseł ma pracować, a nie bawić się - mówi uroczyście Łukasz i słychać w tym echa korepetycji Korzeniowskiego.
- No, a wracając do tych komisji, to w jakich pan chce być?
- W komisji rolnictwa i rozwoju wsi i w komisji edukacji.

Żeby papierosy staniały
Na wiosce można się dowiedzieć, że kościelny ślub posła i weselicho już na wiosnę. O Łukaszu można usłyszeć, że jest grzeczny i kłania się starszym z daleka. Mówią o nim jak o chłopcu z sąsiedztwa, a nie jak o polityku. Dla Woskowic, gdy już zdobędzie wpływy, powinien załatwić lepsze drogi i lepsze połączenie ze światem.
- Mógłby jeszcze zrobić, żeby papierosy staniały - mówi nam dziadek Tuska ze strony matki. - Ale wódka już nie. Niech będzie droga, bo szkodzi ludziom - mówi gorliwie, być może dlatego, że stoimy pod płotem odwyku.

A sołtys Aleksander Bednarek, którego ściągnęliśmy z traktora z doczepioną broną, rozmarza się: - Żeby tak Łukasz chodniki dla wioski załatwił... Pytany, czy wieś zazdrości Łukaszowi pensji posła, mówi: - Jak mu już ktoś zazdrości, to chyba tylko ci, których wykosił z listy.
Dlaczego wykosił?
Sołtys uśmiecha się chytrze: - Bo ma dobre nazwisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska