Jak nie skandal, to afera...

Mirosław Olszewski

Na wewnętrznej stronie okładki naszych nowych paszportów projektant umieścił swą własną wizję Wawelu. Jest więc ów Wawel nieco skoślawiony. Proporcje pomiędzy tworzącymi go budynkami są inne niż w rzeczywistości, brakuje też wieży Senatorskiej.
MSWiA zostało więc zaatakowane przez media. W stylu, że to skandal, że to nie pierwszy raz (we wzorcu nowego dowodu osobistego, przedstawionego przed kilkoma tygodniami, znalazł się kompromitujący błąd w tłumaczeniu z angielskiego, zamieszczono także niewystarczającą ilość okienek do wypełniania). Urząd bronił się jak lew, ustami i mózgiem swego rzecznika. Nieszczęśnik zaczął od wyjaśnienia, skąd w ogóle pomysł Wawelu na okładce polskiego paszportu. Dlatego otóż, że - jego zdaniem - Wawel bardzo się obcokrajowcom z Polską kojarzy. - Nawet jeśli - nacierał telewizyjny dziennikarz - to przecież to nie jest Wawel! - Być może - odparł rzecznik - ale to artystyczna wizja, a nie jest rolą urzędu polemizować z artystycznymi wizjami. - Ale gdzie jest wieża!? - pieklił się dziennikarz. - Wieża się nie zmieściła, bo za wysoka - odparował rzecznik.
Sprawa nie ma dalszego ciągu. Jak zwykle. Ot, kilku facetów pomarudziło, a w świat i tak pójdzie zwizjonowany Wawel. Pewnie niebawem na nowych banknotach zobaczymy Chrobrego w bejsbolówce, Skłodowską tańczącą kankana albo Mieszka w dresie.
A zresztą, czy to wszystko jest ważne? Kilka dni temu rząd prześcignął w absurdzie duet z TVN i dał taką plamę, że mózg kuca. Chodzi oczywiście o datę wstąpienia do UE. Przy okazji znowuż dość żałosnych tłumaczeń tej wpadki wyszły na jaw interesujące okoliczności. Bartoszewskiego wkurza zbytnia samodzielność KIE, strofuje ich zatem publicznie, przypominając, że to MSZ odpowiada za integrację. Zaś Saryusz-Wolski nie lubi się z Kułakowskim. Z wzajemnością. Gdy ten pierwszy utwardza swe stanowisko w jakiejś sprawie, drugi natychmiast je zmiękcza. Zgoda panuje tylko co do jednego - z jedenastu stanowisk negocjacyjnych zamknęliśmy trzy, więc w grupie daleko bardziej zaawansowanych państw naszego regionu dojrzewa myśl, by integrować się bez Polski. Teoretycznie jest zatem możliwe (odpukać), że za dwa lata będziemy łasić się w kwestii wstąpienia do UE także do Wilna, Budapesztu, może i Tallina. Chciałbym dostać wtedy w swoje łapy naszych dzisiejszych dygnitarzy. Obiecuję, że ze spotkania wyszliby o własnych siłach, ale już nie tacy, jak byli przedtem.
Jedyne, co naprawdę udaje się temu obozowi, to rozwijanie uprawnień policji. Sejm klepnął przedwczoraj poprawkę, zgodnie z którą policja będzie mogła zbierać i przetwarzać informacje o naszym pochodzeniu rasowym i etnicznym, przekonaniach religijnych, poglądach politycznych i filozoficznych, życiu seksualnym, nałogach, stanie zdrowia i kodzie genetycznym. Oczywiście, nasza dobra, kochana policja w żadnym przypadku nie nadużyje tych danych, wzbraniać jej tego będzie nad wyraz rozwinięte poczucie przyzwoitości. Nie jest zatem prawdziwa teza, że oto raźnym krokiem idziemy w stronę państwa policyjnego. Tak twierdzić mogą tylko ludzie złej woli - wrogowie ludu, by postawić kropkę nad i.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska