Na zakupy w kryzysie? Oczywiście!

Mirela Kaczmarek
fot. archiwum
fot. archiwum
W październiku sprzedaż towarów wzrosła o ponad 11% wobec tego samego okresu roku ubiegłego. Najchętniej kupowaliśmy ubrania i obuwie.

Popyt zwiększył się również na sprzęt RTV i AGD oraz meble, a także prasę oraz książki. Polacy nie ograniczyli wydatków nawet mimo pogarszających się perspektyw wzrostu gospodarczego.

Zobacz: Prezenty świąteczne na kredyt

- To chyba efekt tego, że my ciągle jeszcze jedną nogą jesteśmy w poprzednim systemie, kiedy półki świeciły pustkami. Ulegamy reklamie i dajemy się skusić promocjami, nawet za cenę tego, że czasami żeby kupić te towary musimy się zadłużyć - mówi dr Witold Potwora, ekonomista z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu. - Poza tym część osób, słysząc doniesienia, że ceny towarów pójdą w górę, kupuję na zapas, licząc, że w ten sposób uda im się zaoszczędzić - dodaje.

Pani Katarzyna, którą spotkaliśmy w jednym z opolskich butików, mówi że nie zamierza rezygnować z drobnych przyjemności. - Jakaś ładna bluzka, albo spódniczka to najlepszy sposób na chandrę - śmieje się. - Kupuję póki mnie na to stać. Nie wiadomo jak za kilka miesięcy będzie z pracą i czy dalej będę mogła sobie na to pozwolić - dodaje.

To, że Polacy pasa zaciskać nie zamierzają widać m.in. po świątecznych wydatkach. W ferworze świątecznych zakupów zupełnie tracimy głowę. Z badania "Zakupy świąteczne 2011” przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte, wynika, że przeciętni Kowalscy planują w tym roku wydać na święta 1950 złotych, czyli o 150 złotych więcej, niż przed rokiem. Pod względem świątecznych wydatków zostawiliśmy w tyle nawet naszych zachodnich sąsiadów (statystyczna niemiecka rodzina na święta wyda 449 euro).

- Prezenty, łakocie, żywa choinka, jakaś światełka i ozdoby no i 2 tys. złotych uzbiera się jak nic - wylicza pani Halina z Opola. - Najbardziej po kieszeni to nas pociągną prezenty. Na podarunek dla jednej osoby przeznaczymy średnio 200 zł, no ale czego się nie robi, żeby sprawić radość bliskim - mówi.

Zobacz: Boże Narodzenie 2011. Oszczędzać nie będziemy

Pani Alicja dokładnych wyliczeń jeszcze nie zrobiła, ale już teraz wie, że 2 tys. na świąteczne sprawunki raczej jej nie wystarczy. Aby nie rujnować domowego budżetu, polowanie na prezenty rozpoczęła już 2 miesiące temu. - Jak się pochodzi po promocjach to naprawdę można sporo zaoszczędzić. Na przykład zamiast płacić za wodę toaletową 200 zł, ja kupiłam ją za połowę ceny. Trzeba tylko wcześniej się zabrać za kompletowanie upominków - radzi.

- Patrząc na naszych klientów mogę z całą pewnością stwierdzić, że kryzysu nie widać - śmieje się Anna, która pracuje w jednym z opolskich sklepów. - Zakupowe szaleństwo rozpoczęło się 2 miesiące temu i pewnie potrwa do samych świąt. Niewiele osób, przychodząc do nas na zakupy, zostawia jednorazowo mniej niż 100 złotych - dodaje. - Ja zawsze przed świętami obiecuję sobie, że w tym roku nie zaszaleję już tak jak w poprzednich latach, ale z tych postanowień najczęściej nic nie wychodzi - śmieje się pani Monika, którą spotkaliśmy, gdy buszowała wśród sklepowych półek. - Te ozdoby są tak piękne, że nie sposób im się oprzeć. Na prezent będzie jak znalazł - dodaje i świecznik z aniołkami ląduje w koszyku.

Blisko połowę świątecznego budżetu Polacy zamierzają wydać właśnie na prezenty. Równie kosztowne będzie przygotowanie świątecznych potraw. - Najdroższe to są grzyby, bakalie no i mięso z królika, które na świątecznym stole musi być. Dlatego ja część potrzebnych wiktuałów kupiłam jeszcze jesienią - mówi pani Barbara Machner. - Jestem emerytką, więc gdybym sobie to wszystko na ostatnią chwilę zostawiła to pewnie byłoby ciężko - mówi.

3/4 Polaków, aby sfinansować zakupy świąteczne już kilka miesięcy wcześniej zaciska pasa. Co czwarty, oszczędzać nie zamierza i sięga po kartę kredytową. 8% rodaków pożycza natomiast pieniądze od rodziny i znajomych.

Zdaniem socjologa Polacy, świątecznym szaleństwem, rekompensują sobie całoroczne wyrzeczenia. - Wychodzą z założenia, że skoro na co dzień ich świat jest szary, to trzeba choć raz w roku zaszaleć, żeby stał się bardziej kolorowy. Wtedy cena nie gra roli - mówi dr Tadeusz Detyna z Uniwersytetu Opolskiego. - Czasami wolimy nawet wziąć kredyt, żeby pokazać przed znajomymi, że nas oszczędności nie dotyczą. No i dochodzi do paradoksów, bo zdarza się, że na święta więcej wydają osoby biedniejsze, niż te zamożne - dodaje.

Tańszym rozwiązaniem niż spraszanie rodziny do siebie jest zorganizowanie świąt wspólnie z krewnymi. - My wyjedziemy do rodziców. Przyjdzie rodzeństwo, każdy przygotuje jakąś potrawę i zawsze wyjdzie to taniej, niż organizowanie świat na własna rękę - mówi pani Agnieszka, która na święta planuje przeznaczyć tysiąc złotych. - Prezenty będą, ale tylko dla dzieci. Uznaliśmy, że my jesteśmy już za duzi na to, że by robić sobie upominki. Zresztą to nie ma sensu, bo później wiele z nich jest nietrafionych i trafia w kąt - mówi.

Wyliczenia, z których wynika, że do świąt podejdziemy w tym roku wyjątkowo rozrzutnie najbardziej rozsierdziły emerytów, z którymi rozmawialiśmy. - Gdybym wydała na świąteczne sprawunki 2 tys. złotych to przez cały miesiąc nie mielibyśmy z mężem z czego żyć - mówi pani Małgorzata. - Na taki luksus to może stać polityków, ale nie nas szarych obywateli - wzdycha.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zakaz handlu w niedzielę. Klienci będą zdezorientowani?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska