Potraktowali nas jak winowajców

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Zarządca budynków komunalnych w Brzegu w środku zimy kazał zamurować przewód kominowy od centralnego ogrzewania w mieszkaniu Henryka Wesołego z ulicy Piłsudskiego.

Robimy to dla dobra lokatora - twierdzi Jacek Kaczmarek, wiceprezes do spraw technicznych Miejskiego Zarządu Mienia Komunalnego. - Nie możemy dać 100-procentowej gwarancji, że z przewodów kominowych nie będzie się wydobywać dym - uważa wiceprezes.
Dym zaczął się dostawać do mieszkań w budynku przy ul. Piłsudskiego 4 stycznia.
- Ale to nie był pierwszy taki przypadek - podkreśla Henryk Wesoły, najemca lokalu z parteru. - Miesiąc wcześniej też dymiło i wówczas ADM uszczelnił przewód kominowy w mieszkaniu na I piętrze. A tak naprawdę, to problem istnieje od ładnych paru lat - twierdzi Wesoły.
Budynek przy Piłsudskiego 2 to przedwojenna kamienica. Ponieważ przed kilku laty blok zaczął osiadać od strony podwórka, MZMK musiał spiąć go specjalnymi klamrami, chroniącymi przed zawaleniem się. To prawdopodobnie osiadanie kamienicy przyczyniło się do pękania przewodów kominowych. 4 stycznia po zgłoszeniach w MZMK do mieszkania Wesołych zapukali pracownicy zakładu komunalnego, przynosząc pismo z wezwaniem do zaprzestania palenia w piecu co.

- W pierwszej chwili odmówiłem - mówi Wesołowski. - Przecież w nocy były wówczas mrozy sięgające 15-20 stopni. A po za tym do jednego komina podłączone są jeszcze dwa piece na wyższych piętrach i nie wiadomo, skąd wydobywa się dym.
W końcu jednak podporządkował się zaleceniom administracji oraz kominiarza i od soboty 5 stycznia nie pali już w centralnym.
Przepychanki pomiędzy lokatorem a zarządcą trwają jednak do dziś, a palenisko w piecu Wesołych pozostaje zimne. I to mimo prac uszczelniających kominy wykonanych na zlecenie zarządcy.
- Na spotkaniu stron uzgodniliśmy wykonanie uszczelnienia. Potem miała być wykonana próba palenia w piecach, po której mieliśmy otrzymać zgodę na używanie centralnego ogrzewania - uważa Wesoły.
Próba odbyła się 11 stycznia.
- Wszystko było w porządku i odetchnęliśmy z ulgą - dodaje jego żona.
Trzy dni później lokatorzy otrzymali jednak telefon od wiceprezesa Kaczmarka, który poinformował, że wylot komina w ich mieszkaniu trzeba zamurować.
- Nie mamy 100-procentowej gwarancji szczelności przewodu - podkreśla wiceprezes. - Ta decyzja podjęta została również dla dobra pana Wesołego. Przecież gdyby coś się stało, to on byłby pierwszym podejrzanym - uważa Kaczmarek.
Jego zdaniem, zamontowane w mieszkaniu ogrzewanie elektryczne powinno zaspokoić potrzeby rodziny.

- Zaproponowaliśmy panu Wesołemu w zamian, aby zwrócił się do nas o rekompensatę z tytułu większego zużycia prądu - dodawał przedstawiciel MZMK.
- Zarządca woli wydać kilkaset złotych miesięcznie i mieć z głowy dwa problemy: jeden z bezpieczeństwem lokatorów, a drugi z prawem budowlanym, które od kilku lat zakazuje podłączania do jednego przewodu kominowego dwóch różnych systemów: piecowego i etażowego - uważa lokator. - A przecież instalacja elektryczna funkcjonuje jako dodatkowa i podczas mrozów przy wyłączonym piecu mieliśmy w mieszkaniu tylko 15 stopni ciepła - dodaje małżeństwo.
Rodzina Wesołych ma do dziś żal, że potraktowano ich jak winowajców.
- Przecież to kilkudziesięcioletnie zaniedbania administracji doprowadziły do takiego stanu. Ale w całym bloku tylko ja otrzymałem zakaz palenia - podkreśla Henryk Wesoły. Dodaje, że zawsze umiał opanować nerwy, ale teraz musiał sięgnąć po krople uspokajające.
- Takich przypadków mieliśmy już kilka i zawsze zakazywaliśmy palenia w piecach - odpowiadał wiceprezes Kaczmarek. - Nikt z nas nie może wziąć odpowiedzialności za ewentualny wypadek. Dlatego wysłaliśmy odpowiednie pisma do prokuratury informujące o naszych działaniach i decyzjach - dodawał wiceprezes MZMK. Poinformował również, że na zebraniu wspólnoty mieszkaniowej nie podjęto decyzji o remoncie instalacji kominowej, gdyż nie było zgody właścicieli mieszkań.

- Wspólnoty działają dopiero od kilku lat, a zaniedbania administracji sięgają kilkudziesięciu lat. Mąż zawsze opowiadał, że jako mały chłopiec był z ojcem na barakach i tato pokazywał mu, gdzie będą mieszkać na czas remontu budynku. Bo już kilka razy zapewniano mieszkańców kamienicy, że remont kapitalny to kwestia miesięcy - przypomina Jolanta Wesoła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska