Radni na diecie

Tomasz Dragan
Władze Namysłowa zmniejszyły wynagrodzenia radnym nieobecnym na sesjach w sprawie odwołania przewodniczącego rady miejskiej.

Dieta radnego wynosi 400 zł miesięcznie. W uchwale dotyczącej wynagrodzenia radnych, podjętej przez nich samych, istnieje zapis o możliwości zmniejszenia diety. Zgodnie z nim, za każdą nieusprawiedliwioną nieobecność (np. radny potwierdził przyjęcie zawiadomienia o sesji i nie stawił się na obrady) zarząd gminy ma prawo potrącić 100 zł.
- I właśnie z tego prawa skorzystaliśmy - mówi Michał Ilnicki, radny i wiceburmistrz Namysłowa. - Nie może być tak, że radni nie przychodzą na wyznaczone sesje, a potem pobierają diety w takiej wysokości jak ci, którzy byli obecni na posiedzeniach.

Zamiast 400 zł diety za grudzień większość radnych dostała mniej - część 200 zł, a niektórzy nawet 100 zł.
Przewodniczący rady, Kazimierz Dubiński, w którego sprawie zwoływano trzy grudniowe posiedzenia rady, uważa, że każde z obrad odbyły się niezgodnie z prawem samorządowym.
- Tym samym są nieważne - podkreśla Dubiński. - Dlatego nie można potrącić radnym diet za coś, czego tak naprawdę nie było. Te potrącenia to zwykły rewanż polityczny na radnych, którzy głosowali za odwołaniem z funkcji burmistrza i zarządu gminy.
Dubiński argumentuje, że pierwszą sesję w sprawie jego odwołania ze stanowiska szefa rady (11 grudnia) zwołano w trakcie przerwy, którą ogłoszono w innych obradach. Dotyczyły one odwołania z funkcji burmistrza Krzysztofa Kuchczyńskiego. Wówczas nadzór prawny wojewody opolskiego w ostatniej chwili poinformował Dubińskiego o nieważności obrad. Dlatego kilku radnych z SLD oraz wszyscy z Forum Rozwoju Ziemi Namysłowskiej nie przyszli na tę sesję.
- Nie można bowiem zwoływać posiedzenia rady w trakcie innych obrad - podkreśla Dubiński.
Kolejną sesję w sprawie odwołania przewodniczącego zorganizowano 20 grudnia. Na wniosek radnych Polskiego Stronnictwa Ludowego zwołał ją wiceprzewodniczący rady Dariusz Głąb. I tym razem część radnych z SLD i FRZN nie przyszła na obrady. Tłumaczyli się, że w tym czasie sam Dubiński złożył już rezygnację z funkcji i trzeba poczekać ustawowy miesiąc na przegłosowanie tego wniosku. Wiceprzewodniczący rady ogłosił zatem przerwę w obradach i wyznaczył kolejny termin na 28 grudnia. Tym razem również wspominani wcześniej radni nie przyszli na sesję. Argumentowali, że nie można przekładać sesji, na której nie ma więcej niż połowy radnych.

- Z powodu braku odpowiedniej liczby radnych potrzebnych do tego, aby podejmowane na sesji decyzje były ważne, trzeba było zamknąć te obrady, a następnie ogłosić nowe. Zrobiono inaczej i według nas było to niezgodne z prawem - mówi radny Waldemar Chańko, szef klubu rajców FRZN.
Radni forum na ostatniej sesji rady zaprotestowali przeciwko zmniejszeniu diet. Waldemar Chańko twierdzi, że powodem oburzenia rajców jego klubu nie są wcale pieniądze, ale to, w jaki sposób zarząd ustalił, że grudniowe sesje były ważne.

- Aby tę sprawę wyjaśnić, skierowano ją do rozpatrzenia przez komisję rewizyjną - mówi Chańko.
- Oprócz tego będziemy czekać na opinię prawną, czy sesje były ważne, czy nie - dodaje Dubiński.
Tymczasem wiceburmistrz Ilnicki twierdzi, że z posiadanej przez namysłowski urząd miejski opinii wynika, iż zwoływane w grudniu były zgodne z prawem.
- Dlatego potrącenie diet nie jest żadnym rewanżem politycznym, a jedynie wypełnieniem postanowień uchwały rady - mówi Ilnicki. - Politycznie oceniać radnych mogą tylko wyborcy, a nie zarząd gminy. To oni widzą pracę radnych, czyli swoich przedstawicieli, którzy nie przychodzą na sesje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska