Mają swój dom i chcą pomóc innym

Rafał Baran [email protected]
- Te wszystkie sadzonki niebawem będą już rosły w lesie - pokazuje Roman Śliwiński.
- Te wszystkie sadzonki niebawem będą już rosły w lesie - pokazuje Roman Śliwiński.
Potrzebujemy wsparcia - apeluje Stowarzyszenie Charytatywne "Ludzie-Ludziom" Bezdomnej Braci Leśnej z Lenarcic koło Głubczyc.

Ty też możesz pomóc

Ty też możesz pomóc

Osoby, którym nie jest obojętny los ludzi mieszkających w Lenarcicach, mogą wpłacać pieniądze na konto w Baku Spółdzielczym w Głubczycach, nr 08 8868 0004 1000 0000 6406 0001. Bezdomni czekają także na dary rzeczowe. Stowarzyszenie chce wyremontować drugi budynek, w którym znalazłoby się miejsce dla piętnastu nowych braci leśnych. Mile widziane są więc materiały budowlane, drzwi, okna, betoniarka. Z członkami stowarzyszenia można się kontaktować pod numerem telefonu: 485-76-96.

Piętnastu mężczyzn mieszka w piętrowym budynku, który należał kiedyś do PGR-u - filii dawnego Kombinatu Rolnego "Głubczyce". Chcą przygarnąć kolejnych bezdomnych. Jednak potrzebny jest remont domu, na który ich nie stać.

Stowarzyszenie pięć lat temu założył Roman Śliwiński.
Na początku grupa liczyła pięć osób. Mężczyźni zamieszkali w zdewastowanym budynku dawnego PGR. Pracowali w lesie, jednocześnie remontując swój przyszły dom.
- Obiekt był w opłakanym stanie. Bez okien, drzwi, nawet instalacja elektryczna została rozkradziona - wspominają leśni bracia. - Teraz jest zupełnie inaczej. Mamy dach nad głową, ciepłą wodę, łazienkę, ogrzewanie. Wszystko dzięki własnej ciężkiej pracy.

Mężczyźni każdy dzień zaczynają o świcie. Wstają o piątej, w lesie są już godzinę później. Latem pobudka jest jeszcze wcześniej. Pracują przy pielęgnacji, czyszczeniu, sadzeniu drzewek, zrywce drewna. Do domu przyjeżdżają na obiad, po czym znowu jadą do lasu. Wracają wieczorem.
- I tak każdego dnia. W tym tygodniu może zrobimy sobie dwa dni wolnego. Przecież są święta - mówi Śliwiński.
Ci, którzy nie pracują w lesie, zostają w domu i pracują w obejściu. Romana Tumana spotkaliśmy przy demontażu części ze starego samochodu.
- Nasz wiekowy żuk domaga się wymiany kilku elementów. Te będą w sam raz - wyjaśnia, odkręcając kolejne śruby.

Pan Roman w Lenarcicach jest od 2001 roku. Przez ponad 30 lat pracował jako kierowca w Małopolsce. Przyszły jednak trudne czasy i jego firma zbankrutowała. Został bez odprawy, a nawet ostatniej wypłaty. Łapał się dorywczych zajęć. Mając prawie pięćdziesiątkę na karku, o stałej pracy mógł jedynie pomarzyć. Zaczęła się jego tułaczka po kraju.
- Niestety, musiałem też czasami korzystać z pomocy najróżniejszych schronisk, aż trzy lata temu trafiłem do tego stowarzyszenia - wspomina. - Pochodzę z Nowego Sącza, gdzie są różne schroniska. Tam jednak ludzie siedzą i jedynie czekają na posiłki. Przy takiej bezczynności można zwariować. Tutaj natomiast wiemy, że sami pracujemy na siebie. Czujemy się potrzebni.

Mimo ciężkiej pracy potrzebują także wsparcia innych. Kazimiera Żabska-Sumik z Krapkowic w ubiegłym tygodniu przywiozła im prezenty od mieszkańców Otmętu. Róża Thamm przekazała słodycze i jedzenie, a Zakład Piekarniczo-Cukierniczy państwa Zimmermanów z Gogolina ofiarował ciasto. Leśni bracia, mimo że sami mają niewiele, potrafią jeszcze pomagać innym. Dzielą się swoją pracą, maszynami, które mają. Na stałe współpracują także z Domem Dziecka w Krasnym Polu.
- Ważne, by robić coś przede wszystkim dla innych - mówią leśni bracia spod Głubczyc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska