Plan odważny, ale spóźniony

Jan Poniatyszyn
Program zakłada zawieszenie działalności oddziału zakaźnego w Prudniku, zwolnienia pracowników i zmniejszenie liczby łóżek.

Realizacja planu ma dać 1,8 mln zł oszczędności. Prudnicki ZOZ w zeszłym roku utracił płynność finansową. Jego długi sięgają 7 mln złotych i ostatnio rosły o 200 tys. zł miesięcznie. Konta bankowe ZOZ zablokował ZUS i urząd skarbowy, a komornik wszczął egzekucję. Pracownicy służby zdrowia nie pamiętają, kiedy regularnie dostawali pensje.

Program naprawczy zakłada zwolnienie 71 spośród 454 osób, w tym 37 z personelu medycznego, co ma przynieść 1,56 mln zł oszczędności. Po redukcji 27 łóżek szpitalnych zostanie ich 225. ZOZ wyprowadzi szpital nr 2 z budynków zakonu bonifratrów. W przyszłym roku zaoszczędzi na tym 276 tys. zł. Do szpitala nr 1 przeprowadzone zostaną odziały ginekologiczno-położniczy i noworodków. Miejsce oddziału zakaźnego (jednego z trzech na Opolszczyźnie) zajmie neurologia, a w pomieszczeniach po dermatologii będzie interna z 30 łóżkami.         
- Restrukturyzacja nie zagraża bezpieczeństwu zdrowotnemu mieszkańców powiatu - zapewnił radnych na ostatniej sesji Jan Szawdylas, dyrektor prudnickiego ZOZ. - Zagwarantowane będzie leczenie na podstawowych czterech oddziałach. W przyszłym roku powinniśmy wyjść na plus i odzyskać płynność finansową. Wystąpiłem do sądu z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania układowego z wierzycielami. Zwrócę się też do ZUS i urzędu skarbowego o odblokowanie kont.
Roman Kolek, zastępca dyrektora ds. medycznych opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, twierdzi, że prudnicki ZOZ spóźnił się z programem naprawczym.

- Jest on odważny, ale ma pewne wady, choćby utrzymanie hospitalizacji internistycznej w Głogówku i zwiększenie w tamtejszym Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym liczby łóżek z 25 do 40 - ocenił. - Kontrowersyjne jest też zawieszenie funkcjonowania oddziału zakaźnego w Prudniku, czemu sprzeciwia się Wojewódzki Inspektor Sanitarny oraz Wojewódzki Konsultant do spraw Zakaźnych. NFZ będzie miał problemy z zapewnieniem na Opolszczyźnie dostępu do świadczeń zakaźnych.
Zastrzeżenia do programu naprawczego ma też pięć związków zawodowych działających przy ZOZ. Nie podpisały one z pracodawcą porozumienia akceptującego restrukturyzację.
- Zwolnienia pracowników są bolesne, ale poszliśmy na kompromis, aby nasz zakład miał szansę wyjścia na prostą - powiedziała Barbara Działoszyńska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Starostwo i dyrekcja obiecują, że ten plan zostanie jeszcze zmodyfikowany. Może wycofają zwolnienia pielęgniarek. Będziemy kontrolować normy zatrudnienia na poszczególnych oddziałach.
Władze samorządowe Prudnika uważają, że gorsze od długów są zaniedbania w obiektach i w sprzęcie szpitalnym. - Nie wyremontujemy budynków ani nie zrobimy nowej drogi, ale pomożemy szpitalowi - zdeklarował Zenon Kowalczyk, burmistrz Prudnika.

- Już w 2001 roku, kiedy odwołano Zdzisława Imiołka z funkcji dyrektora ZOZ, mówiłem o potrzebie programu naprawczego - przypomniał Józef Skiba, wiceburmistrz Głogówka. - Jego następca Mirosław Kamiński nic nie zrobił w tej sprawie. Mieszkańcy naszej gminy przeznaczyli już blisko milion złotych na utrzymanie szpitala w Głogówku i są wyczuleni na jego punkcie.
Marek Ruda, radny z opozycyjnego Forum Samorządowego, miał wątpliwości, czy powiat podoła kosztom restrukturyzacji ZOZ. - W budżecie mamy na ten cel 370 tys. zł - powiedział. - Niech władze gmin też zadeklarują konkretne kwoty. Proponuję też powołać samodzielny publiczny zakład usług pogrzebowych, bo jedyne wskaźniki, jakie u nas rosną, to umieralności. Pieniądze z tej działalności poszłyby na służbę zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska