1 liga koszykarzy. Pogoń Prudnik nie dała rady faworytowi

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Pogoń w trzeciej kwarcie zmniejszyła straty do jednego punktu, ale w końcowych minutach uwidoczniła się przewaga Polonii.
Pogoń w trzeciej kwarcie zmniejszyła straty do jednego punktu, ale w końcowych minutach uwidoczniła się przewaga Polonii. Oliwer Kubus
Pogoń postawiła się faworyzowanej Polonii Leszno, ale uległa jej 63:75.

Polonia solidnie się wzmocniła i jest uznawana za jednego z głównych pretendentów do awansu. Swoje aspiracje potwierdziła w dwóch pierwszych kolejkach, wygrywając swoje mecze różnicą 44 i 36 punktów. W Prudniku tak łatwej przeprawy nie miała.
Choć końcowy wynik i zwycięstwo 75:63 mógłby wskazywać na jej dominację, to przed ostatnią kwartą nie mogła czuć się pewna wygranej. Prowadziła wtedy tylko 56:53, a Pogoń była na fali wznoszącej.

W trzeciej części zanotowała najlepszy okres. Stopniowo odrabiała straty, a gdy zbliżyła się do leszczynian na dystans czterech oczek, do gry włączyła się publiczność. W hali zrobiło się bardzo głośno i niesieni dopingiem gospodarze mieli szansę, by wyjść na prowadzenie. Na linii rzutów wolnych stanął Tomasz Prostak i, choć w tym elemencie nie zwykł zawodzić, dwukrotnie spudłował. Zebrał jeszcze piłkę, ale jego rzut spod kosza odbił się jedynie od obręczy. Była to akcja, dobrze podsumowujące całe spotkanie.
Pogoń znacząco nie odstawała od Polonii i potrafiła toczyć z nią równorzędny bój. W kluczowych chwilach popełniała jednak zbyt dużo błędów własnych. Zmorą okazały się rzuty osobiste. Prudniczanie u siebie zazwyczaj je trafiają, tym razem spudłowali aż dziesięciokrotnie, co poskutkowało bardzo słabą skutecznością rzędu 44 procent.

Symptomatyczne, że w tak ważnym momencie zmarnował je Prostak. W meczu z Polonią prezentował iście kameleonową formę. Popisywał się akcjami na poziomie ekstraklasy, by po chwili łatwo stracić piłkę bądź grać zbyt indywidualnie. Właśnie od Prostaka zależała w głównej mierze gra Pogoni. Gdy były koszykarz Śląska Wrocław złapał rytm, miejscowi niwelowali straty i grali płynnie w ataku. Kiedy jednak został dokładnie przypilnowany przez gości, żaden z jego kolegów nie umiał wziąć na siebie ciężaru rozegrania.

Z różnym powodzeniem próbował to robić Aleksander Filipiak, który niedawno dołączył do naszego zespołu. W jego przypadku widoczny był brak zgrania z innymi zawodnikami.

- Dajcie nam trochę czasu - apelował Filipiak. - Przebywam z chłopakami dopiero od trzech dni, muszę ich lepiej poznać, tak że powinno być wyłącznie lepiej. Nastawialiśmy się na bardzo ciężką walkę. Kiedy doszliśmy Polonię na punkt, zabrakło zimnej głowy. To detale zaważyły na naszej porażce.

Goście, mając w swoich szeregach doświadczonych Kamila Chanasa i Adama Kaczmarzyka, przetrwali trudny czas pod koniec trzeciej kwarty i w czwartej odarli zawodników Pogoni ze złudzeń. Wzmocnili defensywę, trafiali z niewygodnych pozycji i wypracowali bezpieczną, 10-punktową zaliczkę, której nie dali sobie wydrzeć.

Gospodarze schodzili z parkietu poddenerwowani. Aby pokonać faworyta, musieli wspiąć się na wyżyny umiejętności i jednocześnie liczyć na słabszą dyspozycję przeciwnika. Przede wszystkim pierwszy z tych warunków nie został spełniony. Pomijając słabą skuteczność rzutową, Pogoń przegrywała walkę pod koszami oraz często w jej szeregach dochodziło do nieporozumień.

- Dużo głupich strat, dużo zmarnowanych osobistych - reasumował skrzydłowy Pogoni Michał Krawiec. - Daliśmy na pewno z siebie wszystko, ale nie udało nam się sprawić niespodzianki. Brakowało też Piotrka Zielińskiego, który mógłby dołożyć ważną cegiełkę. Patrząc na to, jak Polonia gromiła w poprzednich meczach, ze swojej postawy możemy być częściowo zadowoleni.

Pogoń Prudnik - Polonia Leszno 63:75 (16:20, 17:22, 20:14, 10:19)
Pogoń: Mordzak 8, Prostak 8 (1x3), Krajniewski 5 (1x3), Czyżewski 3, Strzelecki 15 - Filipiak 2, Bogdanowicz 17 (2x3), Wielechowski 5 (1x3), Krawiec. Trener Maciej Maciejewski.
Polonia: Chanas 16 (2x3), Kobel 12, Kaczmarzyk 11, Rostalski 11 (3x3), Wrona 2 - Trubacz 7 (2x3), Kurkowiak, Sanny 5, Milczyński 6, Sirijatowicz 5. Trener Łukasz Grudniewski.
Sędziowali: Marek Czernek (Kraków), Arkadiusz Wojna (Kraków) i Grzegorz Szeremeta (Bytom). Widzów 700.

Top Sportowy24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska