1. liga koszykarzy. Zepsute urodziny Pogoni Prudnik

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Po słabym występie Pogoń przegrała ze Zniczem Pruszków 80:88.

W sobotę obchodzono w Prudniku 65. rocznicę powołania sekcji koszykarskiej. Przed meczem kibice zaprezentowali z tej okazji specjalną flagę, przygotowano również tort, który w przerwie każdy mógł skosztować. Później nie było już tak słodko.

Niestety Pogoń nie uczciła urodzin wygraną. Zagrała kiepsko i przez większość spotkania nie przypominała drużyny, która we własnej hali zawsze walczyła z ogromną determinacją i nawet gdy jej nie szło, to wszystkie braki nadrabiała ambicją. Charakter pokazała dopiero w czwartej kwarcie, kiedy miała nóż na gardle i przegrywała różnicą 24 punktów.

Chyba nikt w hali nie wierzył wtedy, że tę stratę można w niespełna sześć minut odrobić, ale przez nadmiar fauli z boiska musiało zejść czterech zawodników Znicza, a prudniczanie zebrali się do walki. Po serii skutecznych rzutów osobistych doprowadzili do stanu 78:84 i byli w posiadaniu piłki. To jednak wszystko, na co ich było stać. Zryw nastąpił za późno i goście nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa.

- Trudno zniwelować tak dużą stratę w tak krótkim czasie, nie możemy więcej dopuszczać do męczarni w końcówkach - mówił rozgrywający naszego zespołu Adrian Suliński. - Praktycznie już do połowy powinniśmy rozstrzygać kwestię wyniku. Potem pojawia się za dużo nerwów i mecze toczą się różnie.

Poza ostatnimi minutami to koszykarze Znicza, który sezon zaczęli słabo i wygrali do soboty tylko raz, dominowali na parkiecie. Zadziwiająco dobrze radzili sobie w rzutach z dystansu. Dzięki nim wypracowali sobie na początku kilkupunktową przewagę, a kiedy w późniejszych fragmentach ich przewaga się zmniejszyła, wykorzystywali właśnie ten element. Ogółem za trzy punkty trafili aż 12 razy, co dało im skuteczność na poziomie 50 procent (przy 25,9 procentach Pogoni).

Grali spokojnie i nie popełniali zbyt wielu błędów. Tego nie można odnieść do gospodarzy, którzy nie tylko podejmowali złe decyzje rzutowe, ale często w prosty sposób tracili piłkę i przegrywali walkę pod tablicami. Na domiar złego poważnie wyglądającej kontuzji kolana doznał Kacper Stalicki.

- Dopadły nas ostatnio jakieś mikrourazy, choroby, przez co mieliśmy rozwalony cały tydzień - wyjaśniał Suliński. - To jednak żadne wytłumaczenie. Powinniśmy zbierać te piłki, zastawiać się i walczyć do końca. Cóż, nie udało się. Chłopaki z Pruszkowa zostawili dużo serca i, co już wcześniej sygnalizowałem, oni nigdy nie odpuszczają, bez względu na to, z kim się mierzą.

- Nie wyszliśmy do tego meczu na tyle skoncentrowani, by od pierwszych minut toczyć z rywalami wyrównany bój - dodawał skrzydłowy Pogoni Wojciech Pisarczyk. - Sporo błędów w obronie, bardzo nieskuteczny atak, w drugiej połowie nawiązaliśmy kontakt i goniliśmy, ale zabrakło troszeczkę sił. Nawet pomimo niecelnych rzutów za trzy powinniśmy inaczej organizować akcje ofensywne, a my cały czas szukaliśmy przełamania. Mamy dobry materiał do analizy.

Pogoń Prudnik - Znicz Pruszków 80:88 (18:22, 15:16, 16:31, 31:19)

Pogoń: Mordzak 5, P. Garwol 5 (1x3), Mroczek-Truskowski 8 (1x3), Pisarczyk 14, Sroka 12 (1x3) - Sanny 2, Salamonik 5 (1x3), Stalicki, Nowakowski 12 (1x3), Suliński 15 (2x3), M. Garwol 2. Trener Tomasz Michalak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska