Goście nie wywalczyli jeszcze punktu, co jednak nie odzwierciedla ich potencjału kadrowego. W sobotę zawiesili poprzeczkę wysoko.
- Rzadko się zdarza, by rywal w naszej hali tak dobrze czuł się w rzutach z dystansu - mówił rzucający Pogoni Kacper Stalicki. - Trzeba oddać chłopakom z Kołobrzegu, że rozegrali kapitalne zawody.
Mecz mógł się podobać kibicom. Nie tylko z powodu wyrównanej walki, ale także ze względu na dobry poziom. Obie ekipy miały wysoką skuteczność w rzutach za trzy punkty (gospodarze - 429%, przyjezdni - 40%), a akcje były rozgrywane w szybkim tempie, przy stosunkowo niewielkiej liczbie prostych błędów.
Spotkanie toczyło się przy delikatnej przewadze gości, którzy po pierwszej kwarcie wygrywali 26:21. Z pięciopunktową zaliczką schodziliby na przerwę, ale w ostatnich sekundach na rzut z połowy boiska zdecydował się Stalicki i piłka, ku ogromnej uciesze publiczności, wpadła do kosza.
- To czysty przypadek, nie da się tego w żaden sposób wytrenować - stwierdził sam zainteresowany. - Na pewno poderwało to publiczność, a nam dało pozytywnego kopa.
Paradoksalnie Stalickiemu łatwiej przychodziło trafianie z dalszej odległości niż linii rzutów wolnych.
- Nie wykorzystałem żadnego z pięciu osobistych - żałował Stalicki. - Najpierw próbowałem „na czysto”, potem od tablicy. Zacząłem kombinować i dało to niestety marny skutek.
Dopiero w czwartej kwarcie Pogoni udało się wypracować większe, sześciopunktowe prowadzenie, które jednak wcale nie rozstrzygnęło meczu. Kotwica zerwała się jeszcze raz do walki i na dwie minuty przed końcem przegrywała zaledwie 79:80. W obliczu niemocy miejscowych w ataku miała kilkakrotnie szansę przechylić szalę na swoją korzyść, ale swoje akcje rozgrywała zbyt nerwowo, a gospodarze z ogromną determinacją się bronili i nie stracili już żadnego punktu.
W końcówce na boisku zapanował lekki chaos. W wielkim tumulcie trener Kotwicy prosił o przerwę, ale sędziowie nie zareagowali, co zdezorientowało zawodników. W decydujących fragmentach kluczowe okazało się doświadczenie takich graczy Pogoni, jak Grzegorz Mordzak, Marcin Sroka czy Wojciech Pisarczyk. Ten ostatni wykonał dobrą pracę w defensywie, a nie gorzej spisywał się pod koszem przeciwnika.
- Wygrana w takim pocie czoła smakuje najlepiej - podsumowywał Pisarczyk. - Kotwica postawiła nam twarde warunki, choć sami nie graliśmy na miarę własnych możliwości. Gdybyśmy wyeliminowali kilka błędów i nie przestrzelili tylu osobistych, emocji byłoby mniej i wygralibyśmy wyżej. W trudnych momentach potrafiliśmy się doskonale zmobilizować i po tym poznaje się siłę zespołu. Małymi kroczkami idziemy do przodu. Jestem bardzo zdeterminowany, by pomóc drużynie w walce o jak najwyższą pozycję.
Pogoń Prudnik - Kotwica Kołobrzeg 82:79 (21:26, 24:21, 21:21, 16:11)
Pogoń: Prostak 22 (2x3), Mordzak 10 (1x3), Stalicki 13 (3x3), Sroka 13 (2x3), Nowakowski 4 - Szpyrka 7 (1x3), Pisarczyk 13, Krawczyk. Trener Tomasz Michalak.
Kotwica: Stanios 12 (2x3), Zalewski 17 (3x3), Janiak 12 (2x3), Grujić 9 (1x3), Wrona 4 - Dobriański, Ryżek 4, Przyborowski 4, Izraelski 6 (1x3), Bodych 11 (1x3). Trener Dawid Mieczkowski.
Sędziowali: Radosław Szagun, Arkadiusz Wojna i Marcin Olejnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?