1 liga piłkarska: Stomil Olsztyn - MKS Kluczbork 1-0

Marcin Sagan
Marcin Sagan
W niebieskich strojach zawodnicy MKS-u: Łukasz Uszalewski (z lewej) i Marcin Nowacki.
W niebieskich strojach zawodnicy MKS-u: Łukasz Uszalewski (z lewej) i Marcin Nowacki. Krzysztof Kapica/Polska Press
Przerwana została świetna seria kluczborskiego zespołu, który nie przegrał pięciu poprzednich spotkań. Jedyny gol padł tuż przed końcem pierwszej połowy z rzutu karnego.

Dobra postawa w poprzednich spotkaniach sprawiała, że nasi piłkarze w daleką podroż udali się pełni optymizmu i z nadzieją na kolejne punkty. W początkowych fragmentach ich gra mogła przypaść do gustu. Mieli przewagę i trzy razy zrobiło się gorąco pod olsztyńską bramką.

Dwa razy strzałami z dystansu szczęścia szukał Maciej Kowalczyk, ale były to próby niecelne. W 14. min błąd popełnił golkiper Stomilu Piotr Skiba, który minął się z piłką po dośrodkowaniu Rafała Niziołka, ale niestety nie było komu skierować jej do siatki.

Po dwóch kwadransach coraz groźniej zaczęli atakować gospodarze. W 33. min w dogodnej pozycji znalazł się Łukasz Suchocki, ale nasz bramkarz Oskar Pogorzelec nie dał się zaskoczyć. Za chwilę bardzo groźnie, ale na szczęście niecelnie uderzał natomiast Rafał Kujawa.

Tuż przed przerwą zespół z Olsztyna objął prowadzenie po tym jak skutecznie rzut karny wykonał Kujawa. Pogorzelec był blisko obrony tej jedenastki, ale nie zdołał na tyle mocno odbić piłki, by ta nie wpadła do siatki. Rzut karny został podyktowany za faul Pogorzelca na Tomaszu Chałasie. Doświadczony zawodnik z Olsztyna widząc, że nasz bramkarz wychodzi do piłki delikatnie ją sobie „dziubnął” i Pogorzelec nie mógł uniknąć przewinienia.

- Ten gol „do szatni” sprawił, że grało nam się jeszcze trudniej - mówił szkoleniowiec MKS-u Andrzej Konwiński. - Stomil to nieprzyjemna drużyna. Od samego początku cofnęła się na własną połowę zagęszczając środek boiska. Tam rywale grali bardzo skutecznie i wybijali nas z uderzenia przechwytując wiele piłek i szybko adresowali je do przodu. W ten sposób poszła akcja, po której był rzut karny. W drugiej połowie nie potrafiliśmy znaleźć sposobu na przeciwnika i brakowało sytuacji do zdobycia bramki.

Jedna i to wymarzona była w 86. min. Wówczas to po dośrodkowaniu Tomasza Swędrowskiego głową uderzał Robert Brzęczek. Gdyby skierował piłkę gdzieś w bok bramki, Skiba pewnie wyjąłby ją z siatki. Młodzieżowiec MKS-u uderzył jednak w środek i bramkarz Stomilu zdołał ją odbić. Pół godziny wcześniej popisał się też skuteczną interwencją po strzale Bartosza Brodzińskiego z rzutu wolnego.

Gospodarze mieli natomiast trzy dogodne okazje do podwyższenia wyniku. Pogorzelec jednak obronił strzał z dystansu Kujawy w 73. min, a dwie minuty później uderzenie Grzegorza Lecha było minimalnie niecelne. W samej końcówce Dawid Szymonowicz lobował naszego bramkarza, ale spudłował.

- Szkoda tej porażki, bo nie byliśmy w tym meczu słabsi - podsumował trener Konwiński. - Piłkarska fortuna jednak tym razem była po stronie rywali.

Stomil Olsztyn - MKS Kluczbork 1-0 (1-0)
1-0 Kujawa - 44. (karny)
Stomil: Skiba - Bucholc, CzarneckiI, Wełna, Ratajczak - Suchocki, Szymonowicz, Lech, Chałas (67. Nishi), Żwir (90. Trzeciakiewicz) - Kujawa. Trener Mirosław Jabłoński.
MKS: Pogorzelec - Orłowicz, Brodziński, Gierak, Uszalewski - Niziołek, Kasperkiewicz, Kojder (72. Deja), Nowacki (71. Swędrowski), Nitkiewicz (46. Brzęczek) - Kowalczyk. Trener Andrzej Konwiński.
Sędziował Artur Aluszyk (Szczecin). Żółte kartki: Czarnecki - Brodziński, Kojder. Widzów 2000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska