1 liga piłkarzy ręcznych. ASPR Zawadzkie nie wyszła z dołka i uległa Ostrovii

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
ASPR przegrała wysoko z Ostrovią Ostrów, a zaważyła o tym przede wszystkim jej kiepska skuteczność.

Trwa słaba seria ASPR-u. Zespół z Zawadzkiego czeka na zwycięstwo od 3 listopada, kiedy pokonał na wyjeździe Olimp Grodków, a w sobotę liczba meczów bez wygranej przedłużyła się ośmiu. Jeszcze bardziej martwi jego postawa w tym roku. ASPR trzy razy wyraźnie przegrała i czeka ja ciężka walka o uniknięcie degradacji.

W pojedynku z Ostrovią miała niewiele do powiedzenia, choć gdyby lepiej zachowywała się pod bramką przeciwnika, to nie byłaby bez szans i mogłaby przynajmniej nawiązać walkę jak równy z równym. Niestety, od początku była na bakier ze skutecznością. Miało to szczególne znaczenie w pierwszych minutach, gdy wynik oscylował w okolicach remisu. Wtedy to gospodarze zmarnowali dwa rzuty karne, a w dodatku nie potrafili zamienić kilku kontr na gole. Ostrowianie takich problemów nie mieli i zbudowali do przerwy sześciobramkową przewagę.

- Ostrovia nie była poza naszym zasięgiem, była za to bardziej konsekwentna i skuteczniejsza - komentował rozgrywający ASPR-u Michał Krygowski. - Przegraliśmy różnicą dziesięciu bramek. Nie wykorzystaliśmy żadnego z czterech rzutów karnych, a przestrzeliliśmy na pewno przynajmniej pięć lub sześć sytuacji z linii szóstego metra. Łatwo policzyć, jaki byłby rezultat, gdyby każda z tych okazji zakończyła się naszym trafieniem.

W drugiej połowie mecz również nie przyniósł większych emocji. Goście kontrolowali wydarzenia. Nawet gdy przydarzała im się chwila dekoncentracji, to miejscowi z tego nie korzystali i sami popełniali proste błędy przy wyprowadzaniu akcji lub przy kontratakach rzucali nad poprzeczką, tak jak to się stało dwa razy w przypadku dobrze się dotąd spisującego Pawła Zagórowicza. Wówczas promyk nadziei na korzystny wynik dla ASPR-u zgasł.

- Nawet gdy nieco zniwelowaliśmy stratę, to brakowało nam motywacji i wiary, by powalczyć do samego końca - mówił Krygowski. - W nowym roku jesteśmy w totalnym dołku. Nie wiem, czy to przez brak gier kontrolnych między pierwszą a drugą rundą, ale ewidentnie nie potrafimy wejść w rytm. Teraz czasu na sparingi nie ma i każdy zdobyty punkt może zaważyć na naszym utrzymaniu.

- Cały czas zawodzą doświadczeni zawodnicy - dodawał trener naszej drużyny Łukasz Morzyk. - Lepiej wyglądamy, gdy gramy młodzieżą, ale ci chłopcy nie są jeszcze przygotowani, by przez 60 minut przebywać na boisku. Potrzebują wsparcia starszych. Ciągle szukaliśmy bodźca, który pobudziłby nas do pogoni. Takich kilku udanych akcji w ofensywie z rzędu albo obronionych rzutów. Tego brakowało. Jak ten bodziec znaleźć? Pierwsze, co mi się nasuwa na myśl, to... ciąć bardziej pieniądze. Najśmieszniejsze jest to, że wyprowadziliśmy klub na prostą, nie ma żadnych zaległości, a poziom sportowy odbiega od oczekiwań. Na treningu wszystko wygląda dobrze, a w trakcie meczu szczypiorniści z przeszłością w Superlidze zapominają o wypracowanych zagraniach. Jeśli się utrzymamy, to zespół w przyszłym sezonie zostanie bardzo odmieniony.

ASPR Zawadzkie - Ostrovia Ostrów Wielkopolski 24:34 (9:15)
ASPR: Zając, Skrzypczyk - Kubillas 1, Ścigaj 1, Mięsopust 2, Zagórowicz 4, Damas, Smyk, Hentschel 1, Wacławczyk, Baran, Witkowski 4, Krygowski 6, Gajda, Danysz 1, Migała 4. Trener Łukasz Morzyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska