1 liga piłkarzy ręcznych. ASPR Zawadzkie wygrała derby

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Wyjazdowe zwycięstwo ASPR-u nad Olimpem Grodków można uznać za niespodziankę.

Choć Olimp jest beniaminkiem, to w tym sezonie spisywał jak dotąd się bardzo dobrze, znacznie lepiej niż ASPR. W bezpośrednim starciu to jednak niżej notowany zespół z Zawadzkiego był górą, mimo że występował w okrojonym składzie, bez doświadczonych Patryka Całujka i Marcelego Migały. Pierwszy z nich doznał kontuzji dłoni i czeka go zabieg oraz przynajmniej kilkutygodniowa przerwa. Drugi się rozchorował.

Brak tak ważnych ogniw nie zdeprymował gości, którzy od pierwszych minut stawiali rywalom zacięty opór. Z czasem szala zaczęła przechylać się na ich korzyść. Wypracowali trzybramkową zaliczkę, z którą schodzili na przerwę.

Początek drugiej połowy należał jednak do gospodarzy, którzy za sprawą dwóch wykorzystanych rzutów karnych przez Macieja Rogaczewskiego szybko zmniejszyli straty do jednego gola. Później do głosu doszła znów ASPR i zwiększyła prowadzenie do czterech goli (16:12). Wtedy Olimp się zmobilizował, wzmocnił defensywę i wreszcie znalazł sposób na świetnie dysponowanego bramkarza przeciwników Damiana Zająca. W rezultacie w ciągu czterech minut doprowadził do wyrównania i wydawało się, że będąc na fali, zapewni sobie kolejne zwycięstwo.

Tak się jednak nie stało. W ostatnich minutach emocje zrobiły swoje i obie ekipy popełniły sporo błędów. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali przyjezdni. Wygrywając 22:21, rzut karny obronił ich rezerwowy bramkarz Dawid Skrzypczyk, a kiedy z siedmiu metrów nie pomylił się Maciej Ścigaj, ASPR osiągnęła dwubramkową przewagę, której już nie wypuściła z rąk.

- O dziwo, wytrzymaliśmy fizycznie - komentował Ścigaj. - Trzeba pamiętać, że w trakcie meczu z powodu czerwonej kartki wypadł grający na lewej połówce Sebastian Danysz. Łataliśmy te dziury, jak mogliśmy, i super, że to przyniosło efekt. Jednak mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć wcześniej i sami sobie zgotowaliśmy takie nerwy. Niepotrzebnie pchaliśmy piłkę do koła, zamiast dłużej ją rozgrywać. Dużo było nieprzygotowanych rzutów, także moich. Nad tym musimy popracować.

Ze strony Olimpu na nic zdała się dobra gra Denisa Hertela, zdobywcy pięciu bramek. Dla niego było to spotkanie szczególne, gdyż (podobnie jak Kamil Kulej i Łukasz Szulc) jest wychowankiem ASPR-u.

- Dość spokojnie do tego podchodziłem, jak do każdego innego meczu - mówił Hertel. - Nie czułem jakieś specjalnej presji, co chyba było widać. W Zawadzkiem częściej siedziałem na ławce, niż grałem. Poszedłem więc do Grodkowa, dostałem tu szansę i się odbudowałem. Jestem z tego ruchu zadowolony. Zawiodła skuteczność. Pudłowaliśmy nawet z czystych pozycji. Ale nie ma co rozpaczać. Do tej pory wiodło nam się dobrze i jako beniaminkowi zależy nam na spokojnym utrzymaniu.

Wśród ASPR-u na wyróżnienie obok Zająca zasłużyli skrzydłowi: Adrian Przybysz i Dawid Mięsopust.

- A z tym ostatnio mieliśmy problemy - zaznaczał Ścigaj. - W przypadku Adriana często jest tak, że potrafi trafić z bardzo trudnych pozycji, a marnuje dogodniejsze okazje.

Olimp Grodków - ASPR Zawadzkie 23:25 (9:12)

Olimp: Młoczyński, Łągiewka, Mańko - Maciejewski 1, Hertel 5, Chmiel 1, Marcyniuk, Mierzwiński 3, Rogaczewski 5, Ungier 2, Kulej 1, Kolanko 1, Górny 1, Koszyk, Szulc 3. Trenerzy: Grzegorz Malinowski i Piotr Mieszkowski.
ASPR: Zając, Skrzypczyk - Przybysz 6, Kubillas 1, Ścigaj 7, Mięsopust 4, Zagórowicz 4, Damas 1, Krygowski 1, Gajda, Danysz 1. Trener Łukasz Morzyk.

Sędziowali: Grzegorz Christ (Wrocław) i Tomasz Christ (Świdnica). Kary: Olimp - 6 min; ASPR - 6 min.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska