1 liga piłki ręcznej. ASPR Zawadzkie zawiodła na całej linii. A szczególnie rutyniarze

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Maciej Ścigaj (z piłką) zagrał mocno poniżej oczekiwań.
Maciej Ścigaj (z piłką) zagrał mocno poniżej oczekiwań. Wiktor Gumiński
ASPR Zawadzkie przegrała u siebie w bardzo słabym stylu z ŚKPR-em Świdnica 28:34.

- Musimy poważnie porozmawiać, szczególnie z zawodnikami, którzy mieli być liderami tego zespołu - komentował zdenerwowany Łukasz Morzyk, trener ASPR-u. - Miałem wrażenie, jakby w spotkaniu z ŚKPR-em Świdnica nie wszystkim moim graczom chciało się walczyć. I efekt był taki, że przed własnymi kibicami zrobiliśmy z siebie głupków.

Postawa graczy z Zawadzkiego od samego początku pozostawiała wiele do życzenia. W ich poczynaniach przede wszystkim w oczy rzucał się brak odwagi oraz odpowiedniej agresji, szczególnie w poczynaniach ofensywnych. Jeżeli do bramki ŚKPR-u nie trafiał z drugiej linii Sebastian Danysz, zawadczanie nie mieli zbytnio innego pomysłu na zdobywanie bramek.

Wszystko w dużej mierze przez to, że dwaj pozostali rozgrywający z wyjściowego składu, czyli Marceli Migała oraz Maciej Ścigaj spisywali się mocno poniżej oczekiwań. Zamiast napędzać ofensywne akcje zespołu, to je zwalniali, grając przewidywalnie i „na stojąco”.

- Nie ma co ukrywać, że nasi dwaj najbardziej doświadczenie zawodnicy całkowicie zawiedli - dodawał szkoleniowiec.

Ponadto gospodarze zupełnie nie radzili sobie z kontratakami świdniczan. Goście wyglądali na znacznie świeższych i znacznie bardziej żądnych sukcesu. W pewnym momencie prowadzili już 10:7, a przecież do starcia w Zawadzkiem przystępowali jako ostatnia drużyna w tabeli.

- Po tak słabym meczu w naszym wykonaniu mam mieszane uczucia co do tego, czy już w najbliższym czasie nie zmienić filozofii budowy drużyny, opierając ją jeszcze bardziej o młodych zawodników - wyjaśniał Morzyk, który łączy w ASPR-ze pełni także rolę prezesa.

Jedyny pozytywny fragmenty gry w całym spotkaniu ASPR zanotowała w drugim kwadransie. Wtedy to zmieniła obroną z 6-0 na 5-1, dzięki czemu jej zawodnicy mocno utrudniali rozgrywającym rywali konstruowanie ataku pozycyjnego. Przez kilka minut owocowało to licznymi przechwytami i kontrami, które raz po raz wykorzystywał Dawid Mięsopust. Miejscowi objęli prowadzenie 16:13 i wydawało się, że na dobre złapali „wiatr w żagle”.

Okazało się jednak, że nic bardziej mylnego. Całą tą przewagę stracili jeszcze przed przerwą. Schodzili na nią ... przegrywając 16:17.

W drugiej odsłonie ekipa z Zawadzkiego nie miała jednak już nic do powiedzenia. Jej szczypiorniści notowali niezliczoną liczbę strat, a świdniczanie nadal punktowali ich szybkimi atakami oraz grą przez koło, gdzie niezawodny był Konrad Cegłowski. Tym samym wygrali ostatecznie aż sześcioma golami i wcale nie był to zbyt wysoki wymiar kary.

- Nie zrobiliśmy absolutnie niczego w kierunku wygranej - smucił się Morzyk. - Po meczu podziękowałem chłopakom za grę, ale wiem, że między niektórymi z nich doszło do ostrych rozmów.

ASPR Zawadzkie - ŚKPR Świdnica 28:34 (16:17)
ASPR: Zając, Skrzypczyk - Przybysz, Kubillas, Ścigaj, Mięsopust, Zagórowicz, Damas, Morzyk, Wacławczyk, Krygowski, Danysz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska