1 liga piłki ręcznej. Przestój sprawił, że ASPR Zawadzkie został znokautowany przez MKS Wieluń

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Maciej Ścigaj nie pokazał w meczu z MKS-em Wieluń pełni swoich możliwości.
Maciej Ścigaj nie pokazał w meczu z MKS-em Wieluń pełni swoich możliwości. Sławomir Jakubowski
Szczypiorniści ASPR-u Zawadzkie kompletnie zawiedli po przerwie i przegrali z MKS-em Wieluń aż 19:30.

- Mecz z MKS-em Wieluń przegraliśmy atakiem - nie miał wątpliwości Łukasz Morzyk, trener zespołu z Zawadzkiego. - W drugiej połowie, nie wiedzieć czemu, raz po raz oddawaliśmy rzuty z kompletnie nieprzygotowanych pozycji, co rywale skrzętnie wykorzystywali i co chwilę wyprowadzali zabójcze kontry. Po przerwie kompletnie nie realizowaliśmy założeń taktycznych.

Taka niemoc ASPR-u mogła dziwić tym bardziej, że na półmetku spotkania to ona była w minimalnie lepszym położeniu. Choć początek rywalizacji należał do gości z Wielunia, którzy w 16. minucie wygrywali już 8:4, to gospodarze nie złożyli broni i szybko się podnieśli.
Próbkę swoich dużych możliwości pokazał m.in. doświadczony rozgrywający Marceli Migała, którego trzy trafienia w krótkim odstępie czasu dały ekipie z Zawadzkiego prowadzenie 9:8. I tą jednobramkową zaliczkę dała ona radę utrzymać do końca pierwszej odsłony.

- Kiedy realizowaliśmy nakreślony przed meczem plan, gra układała się po naszej myśli - dodawał Morzyk. - Na odrobienie strat pozwoliła nam w głównej mierze bardzo solidna postawa w defensywie.

Radość miejscowych nie trwała jednak zbyt długo. W kolejne kłopoty wpadli oni już na starcie drugiej połowy, kiedy to przegrali okres gry w przewadze aż 0:3. Na domiar złego, rzutu karnego nie wykorzystał wtedy Maciej Ścigaj. Od tego momentu poziom gry ASPR-u drastycznie się obniżył.

- Mieliśmy bardzo dużo sytuacji bramkowych, przede wszystkim ze skrzydeł - nie ukrywał szkoleniowiec naszego zespołu. - Jednak żaden z moich skrzydłowych nie miał swojego dnia, a w MKS-ie świetnie spisywał się bramkarz Mikołaj Krekora. Nie tylko bowiem bronił on kolejne rzuty, ale znakomicie rozpoczynał kontrataki.

W ostatnich 10 minutach zawadczanie tak mocno zwiesili głowy, że od stanu 18:22 nagle zrobiło się ... 18:30. Goście seryjnie zdobywali wówczas łatwe gole, z których aż pięć było autorstwa Konrada Krzaczyńskiego.

- MKS Wieluń był rywalem w naszym zasięgu - podsumowywał Morzyk. - Ewidentnie jednak samemu zawaliliśmy sprawę w drugiej połowie.

ASPR Zawadzkie - MKS Wieluń 19:30 (11:10)
ASPR: Skrzypczyk, Zając - Migała 5, P. Całujek 3, Krygowski 3, S. Danysz 2, Przybysz 2, Ścigaj 2, M. Morzyk 1, Zagórowicz 1, Damas, Gajda, Hentschel, Kubillas, Mięsopust, Wacławczyk. Trener Łukasz Morzyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

w
wichura maruda

Ten trener   nie nadaję się do trenowania zespołu co się okazuje że można nie trenować cały tydzień a tak się wychodzi w  wyjściowej siódemce . Układy  i rodzinne powiązania są silniejsze od pracy na treningu . Po drugie pozbywanie się swoich wychowanków  ( Hertel , Szulc )

.Pozbycie sie lidera zespołu  w tamtym sezonie  Swata bo prawdę powiedział. też jest wymowne dla tego trenera .CO Z KĄPĄ  . Wszystkie te  pytania nurtują   kibiców . Zachowanie  zespołu w II połowie przypomina grę  oldbojów  , Scigaj  z Migałą  bez tempa  .Szkoda że ten trener  nie wykorzystuje  warsztatu  trenera Pakuły  . ZAWADZKIE  w piłce   nożnej przerabiało już jedną osobę na trzech stanowiskach , i jak sie to skończyło wiemy wszyscy . Podobnie jest teraz w ręcznej  prezes i trener w jednej osobie .Obyśmy sie nie obudzili  w II lidze .

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska
Dodaj ogłoszenie