Mimo porażki nasze zawodniczki zostały pożegnane brawami. Kibice docenili ich ambitną postawę oraz fakt, że w starciu z faworytem kilkakrotnie wychodziły z głębokich opresji i wywalczyły punkt. Same, świadome tego, że zwycięstwo było naprawdę blisko, nie ukrywały rozczarowania.
- Każdy sportowiec trenuje po to, żeby wygrywać, więc jest żal, że tym razem nie udało się tego dokonać - mówiła atakująca Uni Sandra Szczygioł. - Mimo wszystko zagrałyśmy całkiem dobrze, a mecz mógł się podobać publiczności.
Rzeczywiście mało który z fanów opuszczał Stegu Arenę niezadowolony. Spotkanie na szczycie nie zawiodło i było w nim to, co dla żeńskiej siatkówki charakterystyczne, czyli dużo zwrotów akcji i długich wymian, a także emocje do samego końca.
- Niektóre mecze w wyższej lidze stoją na słabszym poziomie - uważał trener Uni Nicola Vettori. - Ale zawsze chce się zwyciężać. Jeszcze kilka elementów mamy do poprawy.
Zespół z Opola walczył ze zdecydowanym liderem tabeli jak równy z równym, co przed zbliżającą się fazą play-off może napawać optymizmem. Miał szansę wygrać nawet za trzy punkty.
- Dwa pierwszy sety zaczęłyśmy jednak niemrawo i to przeważyło na późniejszym niepowodzeniu. Chyba brakowało nam koncentracji - przyznawała Szczygioł.
Dość powiedzieć, że w inauguracyjnej partii Joker prowadził 7:0 i choć miejscowe po tak kiepskim otwarciu szybko się otrząsnęły, to nie odrobiły wszystkich strat. Druga odsłona przebiegała podobnie. Drużyna ze Świecia wypracowała pięciopunktową zaliczkę (8:3), opolanki zerwały się do boju, ale przy stanie 23:23 zostały dwa razy z rzędu zablokowane.
Trzeci set miały za to pod pełną kontrolą. Pierwszy raz w meczu wyszły na prowadzenie i spokojnie je utrzymały, w czym głównie zasługa Szczygioł, która rzadko myliła się w ataku, a w końcówce przy jej silnej zagrywce Uni zanotowało kapitalną serię i triumfowało 25:14.
Kolejna partia była bardziej interesująca, choć kiedy Joker wygrywał 16:12, wydawało się, że mecz zmierza niechybnie ku końcowi. Podopieczne trenera Vettoriego raz jeszcze pokazały charakter. Doprowadziły do remisu 20:20, a następnie wygrały pięć kolejnych piłek. Cichą bohaterką została Marta Ciesiulewicz. Z powodzeniem zastąpiła na przyjęciu Ilonę Gierak, kończąc przy tym trzy trudne ataki.
W tie-breaku powtórzył się scenariusz z pierwszych setów. Opolskie siatkarki popełniały na początku sporo błędów, a ich zryw nastąpił zbyt późno. W konsekwencji przyjezdne mogły świętować zwycięstwo, na które z perspektywy całego spotkania zasłużyły, bo grały równiej i były bardziej opanowane w końcówkach.
- Mieliśmy takie momenty, że zatrzymaliśmy się w jednym ustawieniu na 3-4 piłki, co z trudnym rywalem jest trudno nadrobić - oceniał Nicola Vettori. - Przyjęcie i zagrywka to te aspekty, nad którymi musimy najbardziej popracować. Dziewczyny są jednak tak zmotywowane i pracowite, że jesteśmy w stanie pokonać każdego.
- Mamy ogromny potencjał i tylko musimy go w pełni wykorzystać - dodawała Szczygioł. - Wszystko w naszych rękach. Jeśli zaprezentujemy odpowiedni poziom, żaden przeciwnik nie musi nam być straszny.
Uni Opole - Joker Świecie 2:3 (-22, -23, 14, 20, -12)
Uni: Makarowska, Gierak, Janiuk, Szczygioł, Stronias, Witowska, Szczygłowska (libero) - Wołodko, Sobiczewska, Ciesiulewicz. Trener Nicola Vettori.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?