Inauguracyjna partia była dość specyficzna. Otóż przyjezdne szybko wyszły na wysokie prowadzenie 6:1, by niebawem je stracić i pozwolić zyskać przewagę mielczankom. Wtedy to jednak, od stanu 11:10 dla rywalek, pozwoliły im przechylić na swoją korzyść już tylko trzy piłki i tym samym skończyło się pogromem do 14! W czym spora zasługa świetnych serwów Marty Orzyłowskiej i Weroniki Wołodko.
W drugiej odsłonie podopieczne Nikoli Vettoriego poszły za ciosem. Szybko uzyskały przewagę, ale tym razem już nie pozwoliły sobie na żadną dekoncentrację i pewnie zwyciężyły. Dość powiedzieć, iż pozwoliły miejscowym ugrać tylko „oczko” więcej niż miało to miejsce w poprzednim rozdaniu.
Część trzecia stała już jednak pod znakiem dobrej gry gospodyń. Te praktycznie od początku do końca kontrolowały przebieg wydarzeń i zwyciężyły przewagą sześciu piłek.
Na początku kolejnej partii miejscowe kontynuowały dobrą grę i było już 5:1 dla nich. Na szczęście kolejne trzy akcje należały do Uni, a potem mieliśmy już walkę praktycznie punkt za punkt z lekkim wskazaniem na Stal. W decydujących momencie był już nawet remis po 21. W końcówce jednak więcej zimnej krwi zachowały rywalki i zwyciężyły minimalną, możliwą różnicą.
Zatem tie break. W nim znowu długo prowadziły mielczanki. Gdy w pewnym momencie tablica wskazywała wynik 13:10 dla nich, wydawało się, że już nic złego im się nie stanie. Przyjezdne do walki poderwał jednak as Marty Ciesiulewicz i to tak bardzo, że już tylko one zdobywały punkty do końca tego seta... a więc i meczu!
Stal Mielec - Uni Opole 2:3 (14:25, 15:25, 25:19, 25:23, 13:15)
Uni: Wołodko, Gierak, Witowska, Sobiczewska, Stronias, Orzyłowska, Szczygłowska (libero) oraz Ciesiulewicz, Szczygioł, Makarowska, Janiuk.