Po zaskakującej porażce z Norwidem Częstochowa stalowcy wyszli na parkiet mocno zmobilizowani, z zamiarem rehabilitacji. Grali bardzo cierpliwie i nie zawsze atakowali z pełną siłą, ale tak, by przynajmniej utrzymać piłkę w boisku.
Ta taktyka zdawała egzamin, bo gospodarze od początku przeważali. Nie napotkali przy tym na większy opór gości, którzy prezentowali się mizernie, zwłaszcza w serwisie, i w pierwszym secie w ogóle nie nawiązali walki. Poprawili się dopiero pod koniec drugiej partii. Przegrywając 10:17, przedłużali grę i próbowali wybić miejscowych z rytmu. Udało im się odrobić część strat, ale nasi siatkarze i tak odnieśli pewne zwycięstwo.
- Założenia co do tego, jak przeciwnik będzie grał, sprawdziły się - komentował środkowy Stali Mateusz Nożewski. - Obawialiśmy się trochę jego zagrywki, wiedząc, że w tym elemencie jest groźny, ale zbyt często nas od siatki nie odrzucił.
Gdy trzecia odsłona zaczęła się od prowadzenia KPS-u 3:0 (w czym zasługa znanego z występów w AZS-ie Opole Krzysztofa Gibka), można było się obawiać, czy zawodnicy Stali nie utracili koncentracji, choćby tak jak ostatnio w Częstochowie. Na szczęście szybko się otrząsnęli, doprowadzili do remisu, a po potężnych zagrywkach Kamila Długosza wypracowali czteropunktową zaliczkę, której już nie roztrwonili.
Co ważne, nie zanotowali dłuższych przestojów, dzięki czemu wygrali szybko (w niespełna półtorej godziny) i nie stracili zbyt dużo sił przed wyjazdowym pojedynkiem z Olimpią Sulęcin. Trener Krzysztof Stelmach nie musiał przeprowadzać nawet żadnych zmian.
- Chciałoby się więcej takich spokojnych meczów, które mamy pod kontrolą - podkreślał Nożewski, - Chcieliśmy się jak najszybciej przełamać i zapomnieć o feralnym starciu z Norwidem. W nim też zanosiło się na naszą wygraną 3:0, ale rywale zaczęli z powodzeniem ryzykować i bronili ataki przysłowiowymi plecami. Nikt jednak nie powiedział, że będzie łatwo. Niespodzianki pewnie będą się zdarzać.
- Na świętowanie nie ma czasu - dodawał Długosz, wybrany MVP. - W podróż ruszamy już w piątek, trzeba się zatem zregenerować i odpocząć. Takie natężenie spotkań to dla nas żadna nowość, wszyscy jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Zagraliśmy bardzo dobrze i nie jest to zasługa moja, a całego zespołu. Staraliśmy się po pojedynczych nieudanych akcjach nie wprowadzać żadnej nerwowości, bo kiedy ona się wkrada, to może się to kończyć tragicznie.
Długosz zasilił szeregi Stali przed tym sezonem i był to dla niego powrót do Nysy po trzyletnich występach dla Warty Zawiercie.
- Organizacyjnie nyski klub poszedł do przodu - zaznaczał Długosz. - Zmieniła się hala, ale atmosfera jest niezmiennie bardzo dobra. Przy rozmowach z trenerem i działaczami orientowałem się, jak to wszystko ma wyglądać i którzy zawodnicy oprócz mnie będą tu grać. Pomysł mi się spodobał i długo nie musiałem się zastanawiać.
Stal Nysa - KPS Siedlce 3:0 (17, 21, 20)
Stal: Szczurek, Długosz, M’Baye, Bućko, Nożewski, Kaczorowski, Czunkiewicz (libero). Trener Krzysztof Stelmach.
KPS: Antosik, Gibek, Oroń, Łaba, Sterna, Kowalczyk, Januszewski (libero) - Saada, Wiczkowski, Grzymała. Trener Witold Chwastyniak.
Sędziowali: Rafał Pośpiech (Częstochowa) i Mariusz Fiutek (Będzin).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?