1 liga siatkarzy. Przegrana Mickiewicza Kluczbork po heroicznej walce

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
W obecności legendarnego Giby Mickiewicz zainaugurował sezon u siebie od dramatycznego meczu i porażki 2-3 z Lechią Tomaszów Mazowiecki.

Dla kluczborskiego zespołu był to historyczny, pierwszy mecz w 1 lidze. Temu wydarzeniu towarzyszyła odpowiednia otoczka. Kibice wypełnili halę niemal do ostatniego miejsca, a spotkanie otworzył Giba, legendarny brazylijski siatkarz.

Do pełni szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa Mickiewicza. Mimo wszystko fani zobaczyli ciekawe widowisko. Gospodarze ostatecznie wywalczyli punkt i towarzyszyły im odmienne uczucia. Bolała ich przegrana w tie-breaku, cieszyło odrobienie straty dwóch setów, zwłaszcza że poważnie zaglądała im w oczy porażka 0-3.

W trzeciej partii przegrywali już 17-21 i mało kto wierzył, że będą w stanie wrócić do gry. Podjęli jednak rękawicę, a dzięki dwóm asom serwisowym Jędrzeja Maćkowiaka doprowadzili do remisu i dokonali małego cudu.

- Jestem już cztery lata w Kluczborku, w tym czasie przeżyłem nie takie powroty - zaznaczał środkowy Mickiewicza Konrad Mucha. - Ani przez chwilę nie straciłem nadziei. Tliłaby się nawet przy stanie 19-24.

W grze uskrzydlonych udaną pogonią miejscowych nastąpiła ogromna przemiana. Dokładniej odbierali, atakowali na wyższej skuteczności i wzmocnili zagrywkę. Lepiej odczytywali także zamiary rywali, co przełożyło się na blok i obronę. W czwartym secie zdecydowanie przeważali, już na początku wypracowali zaliczkę, którą później tylko powiększyli. Wydawało się, że - będąc na fali i niesieni dopingiem - ostatnia odsłona również padnie ich łupem. Niestety, tak się nie stało.

Tie-break do połowy miał wyrównany przebieg. Mickiewicz wygrywał nawet 9-8, ale Lechia się nie załamała i w głównej mierze dzięki Wiktorowi Musiałowi (MVP spotkania) objęła prowadzenie 11-9. Nasi siatkarze mieli jeszcze swoją szansę, jednak fatalnie rozegrali kontrę i goście nie wypuścili już zwycięstwa z rąk.

- Szkoda, ale mimo wszystko musimy się cieszyć z punktu - utrzymywał Mucha. - Traktowałbym go jako mały sukces. Przed meczem pewnie wzięlibyśmy go ciemno, choć teraz można żałować, że nie postawiliśmy kropki nad „i”. W decydujących momentach wyszło doświadczenie Lechii.

Mickiewicz pretensje do siebie powinien mieć za fatalne rozpoczęcie meczu. Wyraźnie odstawał od przeciwnika w każdym elemencie, popełniając w dodatku wiele prostych błędów.

- Bałem się, że wypełniona hala oraz fakt inauguracji rozgrywek przed własną publicznością sparaliżuje chłopaków - komentował trener Mickiewicza Mariusz Łysiak. - I tak faktycznie było, na co wskazuje początek. Dopiero gdy okazało się, że nie ma drogi odwrotu, zaczęliśmy grać swoją siatkówkę i wygraliśmy dwa sety. Potem chyba znowu przestraszyliśmy się tego, że możemy zwyciężyć.

Widząc słabą postawę swoich podopiecznych, trener Łysiak wprowadził na boisko rezerwowych. Szczególnie dobrą zmianę dał atakujący Mateusz Frąc, który poprzednio występował w Lechii. Zajęło trochę, zanim się rozkręcił, ale gdy już złapał rytm, dał się mocno we znaki swoim byłym kolegom. Solidne zawody rozgrywał także inny z nowy nabytków Mickiewicza - Artur Pasiński.

Drużyna z Kluczborka dwa pierwsze pojedynki przegrała 2-3, jednak wcale nie zaprezentowała w nich się najgorzej. Należy pamiętać, że mierzyła się z obecnym mistrzem (AZS Częstochowa) i wicemistrzem (Lechia) 1 ligi. Chociaż jest absolutnym beniaminkiem, to widać, że z tej mąki może urosnąć chleb.

- Patrzmy na wszystko realnie, pamiętajmy o trudnym terminarzu i cieszmy się z tego, co jest - powiedział Mucha. - Celem sztabu szkoleniowego było skompletowanie walecznego zespołu. To mieszanka chłopaków, którzy mają coś do udowodnienia. Każdy miał już kontakt z 1 ligą i chce pokazać, że ciągle może grać na fajnym poziomie.

Mickiewicz Kluczbork - Lechia Tomaszów Mazowiecki 2-3 (-20, -18, 23, 19, 11)

Mickiewicz: Brożyniak, Pasiński, Mucha, Kowalonek, Napiórkowski, Jedliński, Stysiał (libero) - Maćkowiak, Frąc, Parcej, Sachnik (libero)
Lechia: Neroj, Gutkowski, Toma, Rusin, Musiał, Janus, Bonisławski (libero) - Pigłowski, Błoński.
Sędziowali: Anna Czywczyńska i Marcin Włodarczyk (oboje Bydgoszcz).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska