1. liga siatkarzy. Stal Nysa straciła pierwszy punkt, ale pozostaje niepokonana

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Po trudnym meczu zespół Krzysztofa Stelmacha pokonał na wyjeździe Gwardię Wrocław 3:2.

Tym samym po 7. kolejkach Stal nadal jest niepokonana i z kompletem zwycięstw przewodzi stawce. We Wrocławiu miała jednak momenty słabości i straciła pierwszy punkt. Dlatego jej siatkarze, choć po meczu świętowali z liczną i głośną grupą swoich kibiców, nie byli do końca z siebie zadowoleni.

- Momentami bardziej walczyliśmy sami z sobą niż z przeciwnikami - komentował libero naszej drużyny Mateusz Czunkiewicz. - Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Hala „Orbita” to ciężki teren, a Gwardia, co pokazuje rezultat i tabela, też jest nieźle dysponowana.

W poprzednim sezonie nysanie przegrali we Wrocławiu 0:3, teraz mieli wziąć rewanż, ale początek zwiastował coś zgoła innego. Gospodarze, wśród których dobrze spisywali się byli zawodnicy Stali: Arkadiusz Olczyk, Błażej Szymeczko i Łukasz Lubaczewski, zaczęli bez respektu do lidera i bezlitośnie wykorzystywali jego błędy, których było bez liku. Szkoleniowiec gości Krzysztof Stelmach prosił o przerwy, przeprowadzał zmiany, ale na niewiele to się zdało i Gwardia tylko powiększała przewagę. Po nyskiej stronie pochwały należały się jedynie fanom, którzy bez względu na wynik cały czas wspierali swoją ekipę.

W trzech kolejnych partiach role diametralnie się odwracały. Drugą (do 13) wygrała Stal, w trzeciej dominowali za to miejscowi i byli o krok od sprawienia niespodzianki. Trener Stelmach łapał się za głowę, widząc, jakie błędy popełniają jego podopieczni, i w męskich słowach przekazywał swoje uwagi. To poskutkowało dopiero w czwartym secie, w którym przyjezdni wrócili do swojego poziomu i doprowadzili do tie-breaka. W nim prowadzili od pierwszej akcji, a po zmianie stron nie dali szans rywalom.

Można się jedynie zastanawiać, skąd wynikała ich nierówna gra i słabiutka postawa w dwóch odsłonach.

- Powiedzieliśmy sobie, że musimy poszanować zagrywkę, bo w tym elemencie oddaliśmy zdecydowanie za dużo punktów - tłumaczył Czunkiewicz. - Gdy tylko poprawnie wprowadzaliśmy piłkę, mieliśmy okazję zablokować albo wybronić atak, a to wychodziło nam całkiem dobrze. Mieliśmy spore wahania, ale te sety, w których zwyciężyliśmy, to była nasza gra. Mniej więcej taka, jaką od siebie oczekujemy, bo jeszcze nad kilkoma elementami, jak choćby serwis, musimy popracować.

Czunkiewicz spotkanie zaczął na rezerwie, ale gdy wszedł na boisku, to poprawił przyjęcie i obronę w Stali.

- Mam do siebie zastrzeżenia i na gorąco nie wystawiłbym sobie najwyższej oceny - mówił 22-letni zawodnik. - Ogólnie był to dla nas średni mecz, ale najważniejsze, że zwycięski.

Na razie wszystko układa się po myśli Czunkiewicza i jego kolegów. Stal jest liderem i krok po kroku zmierza w stronę wymarzonego celu - awansu do Plusligi.

- Mierzymy wysoko i nie ukrywamy swoich aspiracji - przyznaje Czunkiewicz. - W ubiegłym sezonie mieliśmy silną kadrę, jednak teraz mamy jeszcze silniejszą. Przyszli gracze z przeszłością w najwyższej klasie rozgrywkowej, jak Bartosz Krzysiek, i wnieśli dodatkową jakość. To przekłada się też na poziom treningów. Uważam, że gdybyśmy wystawili w lidze drugą „szóstkę”, to mogłaby się ona plasować w czołówce.

Gwardia Wrocław - Stal Nysa 2:3 (17, -13, 20, -14, -10)
Stal: Szczurek, Łapszyński, M’Baye, Bućko, Zajder, Krzysiek, Dembiec (libero) - Długosz, Dobosz, Schamlewski, Czunkiewicz (libero).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska