1. liga siatkówki. Stal Nysa przegrała pierwszy mecz finałowy ze Ślepskiem Suwałki

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Siatkarze Stali muszą bardzo szybko wyciągnąć wnioski z przegranej w pierwszym meczu finałowym.
Siatkarze Stali muszą bardzo szybko wyciągnąć wnioski z przegranej w pierwszym meczu finałowym. Oliwer Kubus
Nie tak wyobrażali sobie kibice Stali Nysa rozpoczęcie finałowej rywalizacji w 1. lidze przez swoich ulubieńców. W pierwszym meczu o złoty medal, nysanie przegrali u siebie ze Ślepskiem Suwałki 0:3.

Choć ekipa z Nysy nie była najlepszą w fazie zasadniczej (zajęła w niej 2. pozycję), miała przywilej rozpoczęcia finałowej serii u siebie, ponieważ jej rywal z Suwałk zajął w niej 4. miejsce.

Było to jednak nieco mylące, ponieważ w półfinale gracze Ślepska potwierdzili zwyżkę formy, eliminując w czterech meczach zdecydowanego triumfatora sezonu regularnego - Lechię Tomaszów Mazowiecki.

Z drugiej strony, siatkarze z Nysy również wcześniej spisywali się w play-off znakomicie, ponieważ zarówno ćwierćfinałową serię z Gwardią Wrocław, jak i półfinałową z Krispolem Września rozstrzygnęli na swoją korzyść bez ani jednej porażki!

- Widać, że zespół, pomimo znowu prześladujących nas w trakcie rozgrywek kontuzji, jest stabilny i może w 1. lidze wygrywać z każdym - mówił Wojciech Zwardoń, prezes nyskiego zespołu.

I to również do Stali należał początek pierwszego boju finałowego. Przede wszystkim dzięki lepszej postawie w polu serwisowym odskoczyła w pierwszym secie już na dystans pięciu punktów (17:12) i wydawało się, że spokojnie kontroluje jego przebieg. Tymczasem w kilka minut okazało się, że nic bardziej mylnego.

Suwalszczanie odpowiedzieli jej bowiem tą samą bronią. Kapitalną zadaniową zmianę dał Mateusz Laskowski, przy którego serwisach zrobiło się 19:19. Swoje wnieśli też rezerwowi Ślepska, którzy dawali się we znaki nysanom już do ostatniego gwizdka - rozgrywający Jan Tomczak oraz atakujący Patryk Szwaradzki. To w dużej mierze ich dobra gra pozwoliła gościom zwyciężyć w inauguracyjnej odsłonie 25:23.

Drugi set rozpoczął się od prowadzenia zespołu z Suwałk 8:5, ale potem znów do głosu doszli gospodarze. Nieźle do gry wprowadził się z ławki przyjmujący Kamil Długosz, serią bloków na siatce popisał się Maciej Zajder i zrobiło się 12:9 dla Stali. Potem jej przewaga była jeszcze większa (16:11), ale znów miejscowi powtórzyli „stare grzechy”.

Pewnie zmierzając po sukces przestali kończyć swoje ataki, co skrzętnie wykorzystywali przyjezdni. W ich szeregach nie do zatrzymania był przyjmujący Jakub Rohnka, który ponownie zapewnił swojej ekipie wygraną 25:23.

Taki obrót spraw już wyraźnie podciął skrzydła miejscowym. Od początku trzeciej odsłony znajdowali się oni w gorszym położeniu, a w jej połowie, po dwóch kolejnych blokach gości na atakującym Łukaszu Kaczorowskim, przegrywali już 6:12.

Późniejszy fragment lepszej gry Stali pozwolił jej się zbliżyć na dwa „oczka” (12:14), ale potem na boisku ponownie rządził już i dzielił suwalski zespół.

Drugi finałowy mecz w Nysie rozpocznie się w piątek o godz. 18.30.

Stal Nysa - Ślepsk Suwałki 0:3 (23:25, 23:25, 17:25)
Stal: Szczurek, Stolc, M’Baye, Kaczorowski, Bućko, Zajder, Czunkiewicz (libero) oraz Mucha, Matula, Makowski, Długosz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska