100 dni prezydenta Wiśniewskiego. Niech minusy nie zasłonią nam plusów

Artur  Janowski
Artur Janowski
Najbardziej kontrowersyjną dotąd decyzją Wiśniewskiego było powołanie na zastępcę Janusza Kowalskiego. W ratuszu funkcjonuje on jako sprawny administrator, a nie nadworny ideolog.
Najbardziej kontrowersyjną dotąd decyzją Wiśniewskiego było powołanie na zastępcę Janusza Kowalskiego. W ratuszu funkcjonuje on jako sprawny administrator, a nie nadworny ideolog. Artur Janowski
Prezydent Arkadiusz Wiśniewski obiecywał zmiany w Opolu i słowa dotrzymał. Wiele osób jest jednak zaskoczonych tym, kto i jak zmienia miasto, którym przez wiele lat rządziła Platforma Obywatelska.

Prezydent Arkadiusz Wiśniewski

Najbardziej kontrowersyjną dotąd decyzją Wiśniewskiego było powołanie na zastępcę Janusza Kowalskiego. W ratuszu funkcjonuje on jako sprawny administrator,
Najbardziej kontrowersyjną dotąd decyzją Wiśniewskiego było powołanie na zastępcę Janusza Kowalskiego. W ratuszu funkcjonuje on jako sprawny administrator, a nie nadworny ideolog. Artur Janowski

Najbardziej kontrowersyjną dotąd decyzją Wiśniewskiego było powołanie na zastępcę Janusza Kowalskiego. W ratuszu funkcjonuje on jako sprawny administrator, a nie nadworny ideolog.
(fot. Artur Janowski)

Prezydent Arkadiusz Wiśniewski

potrafi współpracować z każdym, i to bez względu na przekonania. Z jednej strony jest związany z PiS, ale z drugiej ma też wsparcie Nowej Lewicy Opolskiej (działacze Twojego Ruchu), a jej lider Jarosław Pilc sam nazwał się "lewą nogą prezydenta". Pilc jest z Wiśniewskim w dobrych kontaktach, bo w kampanii pomógł mu wyeliminować z rywalizacji posła Tomasza Garbowskiego (SLD). Parlamentarzysta chciał, aby Nowa Lewica Opolska wystawiła go jako kandydata na prezydenta, gdy okazało się, że SLD nie może tego zrobić. Pilc odmówił i po wyborach szybko znalazł pracę w miejskiej spółce, a jego współpracownik został wiceprezesem wodociągów.

Gdy 4 grudnia zaprzysiężono nowego prezydenta Opola, Wiśniewski obiecywał, że mottem jego kadencji będzie trzy razy "I", czyli inwestorzy, innowacje i infrastruktura. Nowy lokator największego gabinetu w ratuszu zapowiedział także, że ważne będą dla niego takie obszary jak kultura, polityka senioralna i sport. Obiecał również budowę nowych mieszkań, ściślejszą współpracę ze środowiskiem akademickim oraz rozwój komunikacji miejskiej.

- Zastaję miasto w świetnym stanie i mam nadzieję, że przez najbliższe cztery lata nic nie popsujemy - mówił Wiśniewski, któremu w sobotę(14 marca) mija pierwsze 100 dni rządów.

Kłamstwo prezydenta

Już dzień po zaprzysiężeniu Wiśniewski zaprezentował swoich zastępców i nowego skarbnika oraz sekretarza. Zgodnie z zapowiedziami doszło do zmiany pokoleniowej, bo najstarsza z tych osób ma 46 lat, jednocześnie żadnej nie można było odmówić dużego doświadczenia w administracji.

Największym zaskoczeniem okazało się zatrudnienie na stanowisku wiceprezydenta Janusza Kowalskiego. Były radny w czasie kampanii biegał za posłem SLD Tomaszem Garbowskim i przypominał mu jego przeszłość, zapewniał jednak przy tym, że to wyłącznie jego akcja społeczna.

Dodatkowo Wiśniewski przez całą kampanię wielokrotnie zarzekał się publicznie, że Kowalski - mimo wsparcia, jakiego mu udzielił - nie będzie wiceprezydentem. Wielu opolan, dla których były radny jest niestrawny ze względu na kontrowersyjne zachowania w przeszłości, w tę bajkę uwierzyło. I właśnie te osoby były najbardziej zniesmaczone, gdy prezydent zaprezentował zastępców.

- Zdaję sobie z tego sprawę, że odbiór tej decyzji może być różny, ale po wyborach siedliśmy do rozmów na temat tego, jak zrealizować plan przedstawiony wyborcom, i uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli Janusz Kowalski znajdzie się w ratuszu - tłumaczył Wiśniewski. Obaj zarzekali się też, że pierwotnie wiceprezydentem miał być ktoś inny, ale dziś nie sposób tego w żaden sposób sprawdzić.
- Trzeba powiedzieć wprost: prezydent oszukał opolan i to było jego pierwsze kłamstwo, choć wcale nie ostatnie - przekonuje Zbigniew Kubalańca, przewodniczący opozycyjnego klubu radnych Platformy Obywatelskiej. - Przed pierwszą sesją podpisaliśmy porozumienie, na mocy którego prezydent oraz przedstawiciel klubu PiS gwarantowali, że stanowisko przewodniczącego obejmie przedstawiciel klubu PO, który jest największy w radzie miasta. Tymczasem po miesiącu przewodniczący Szymon Ogłaza bez merytorycznych powodów został odwołany, a deklaracje i słowa obu panów okazały się nic niewarte.

- Pan Kubalańca niestety zapomina, że porozumienie dotyczyło tylko i wyłącznie jednej sesji, po niej sytuacja się zmieniła i trudno mieć o to pretensje - odpiera Arkadiusz Wiśniewski.

Sytuacja była już inna, bo do ratusza oficjalnie wkroczył Janusz Kowalski. Były radny - który kiedyś odszedł z PO, a dziś jego serce bije dla PiS - był kością niezgody w rozmowach Platformy z Wiśniewskim. Ostatecznie PO przeszła do opozycji, a prezydent, który początkowo nie chciał budować w radzie żadnej koalicji, szybko uznał, że blisko mu do klubów PiS i Razem dla Opola, które tak naprawdę składa się z działaczy i sympatyków Polski Razem Jarosława Gowina.

To te dwa kluby plus sześciu radnych klubu Arkadiusza Wiśniewskiego dają w radzie prezydentowi większość, a ta z kolei umożliwia forsowanie własnych pomysłów.

- Prezydent pokazał, że potrafi być skuteczny, bo jest sztuką mieć w 25-osobowej radzie tylko sześciu przedstawicieli, a mimo to mieć w tej radzie większość - ocenia dr Grzegorz Balawajder, politolog z Uniwersytetu Opolskiego. - Trudno dziś powiedzieć, czy to będzie stała większość, ale warto pamiętać, jak trudny był start Ryszarda Zembaczyńskiego, poprzedniego prezydenta Opola, który długo szukał tej większości i tracił na to czas oraz energię, którą mógł spożytkować na zarządzania miastem. Wiśniewski nie ma tego problemu. Co więcej, nie ma też balastu w postaci sądowego procesu, który miał wpływ na poprzedniego prezydenta.

Ratusz nie spłynął krwią

Poseł PO Leszek Korzeniowski tuż po tym, jak Wiśniewski wygrał wybory, obwieścił publicznie, że "urząd miejski spłynie krwią, bo zmiany personalne są nieuniknione". Czas pokazał jednak, że choć nowy prezydent pożegnał się z kilkoma osobami, to masowych zwolnień nie było i już raczej nie będzie.

Częściej mówi się o zatrudnianiu kolejnych pracowników, tworzeniu nowych wydziałów, a po nowym wydziale sportu ma powstać Biuro Dialogu Społecznego. Jego naczelnikiem miałby zostać ktoś związany z Marciem Ociepą, liderem Razem dla Opola, który w kampanii ostro rywalizował z Wiśniewskim i przekonywał wielokrotnie opolan, że jego konkurent nie gwarantuje zmian w mieście.

Teraz Ociepa stosuje już jednak inną narrację. Dzięki współpracy z Wiśniewskim i Kowalskim został bowiem przewodniczącym rady miasta, na czym mu bardzo zależało. Od tego momentu Ociepa o Wiśniewskim publicznie złego słowa nie powie.

- Co nie znaczy, że jako prezydent jest idealny, ale jak coś mi się nie podoba, to mówię to w cztery oczy - twierdzi. Przewodniczący ucieka też od oceny ruchów kadrowych prezydenta, w tym od konkursów na stanowiska, jakie organizuje urząd miasta. Dziwnym trafem niemal we wszystkich przypadkach nazwiska zwycięzców postępowań znane były już kilka tygodni wcześniej. Zwolennicy Wiśniewskiego bronią go, przekonując, że ma prawo zatrudniać osoby w ratuszu, z którymi chce współpracować.

- Od tego są stanowiska doradców i nikt z nas nie krytykował, kiedy prezydent zatrudnił dwie takie osoby - mówi radny Zbigniew Kubalańca. - Konkursy to już jednak inna rzecz. Jeśli dziennikarze wiedzą wcześniej, kto wygra, to mamy do czynienia z konkursową fikcją i standardami rodem z Białorusi. Na coś takiego nie będzie naszej zgody, podobnie jak na zatrudnianie w miejskich wodociągach ojca posła Patryka Jakiego, który wcześniej finansuje kampanię obecnego prezydenta. Jest dla mnie jasne, że jeśli przychodzi nowa władza to następuje wymiana kadr, ale trzeba to robić z poszanowaniem zasad i przepisów.
Kubalańca przypomina również, że prezydent zatrudnił dwóch opolskich dziennikarzy i ich obiektywizm podczas kampanii Wiśniewskiego budzi teraz wątpliwości. Jeden z nich dostał etat w urzędzie miasta, a drugi niebawem pokieruje Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Nieoficjalnie wiemy, że prezydent chciał przeciągnąć na swoją stronę jeszcze trzecią osobę z mediów, ale ostatecznie mu się to nie udało.

- Jak na razie krytykuje się mnie wyłącznie za to, z kim chcę pracować, a mało kto dostrzega, że zatrudniam fachowców, którzy dodatkowo wnoszą coś dobrego do życia miasta - ripostuje Wiśniewski. - Dlatego z Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki, które podlega marszałkowi, przyszedł do ratusza Piotr Dancewicz, a Sławomir Janecki został szefem Centrum Wystawienniczo-Kongresowego. Bardzo wierzę w tych ludzi.

W ratuszu dziś nikt nie ma wątpliwości, że Wiśniewski poprzez zatrudnianie m.in. takich osób - które zna jeszcze z czasów, gdy sam pracował w OCRG - zaczyna dopiero budować własne zaplecze.

Jednocześnie prezydent "oddał" dwie najważniejsze spółki miejskie: Energetykę Cieplną Opolszczyzny oraz Wodociągi i Kanalizację wiceprezydentowi Januszowi Kowalskiemu. W wodociągach do przewrotu doszło tuż przed Wigilią w 2014 roku. Do rady nadzorczej weszły dwie osoby związany z wiceprezydentem, a potem błyskawicznie nowym prezesem został Zbigniew Leszczyński, o którym sam Kowalski mówi z dumą, że to "jego człowiek". Obecnie w wodociągach mało kto tęskni za poprzednim zarządem, a spółka po raz pierwszy wspomoże kwotą 100 tysięcy złotych opolskie organizacje pozarządowe, które z kolei pomagają niepełnosprawnym. To nie jest jednak wcale pomysł nowego prezesa WiK, ale wiceprezydenta Kowalskiego. Co ciekawe, starego zarządu spółki nie uratował nawet fakt, że prezes oraz wiceprezes zasilili finansowo kampanię Wiśniewskiego.

- I to pokazuje, że nie ma u mnie zasady, że ktoś płaci mi na kampanię, a potem ma spokojną pracę - komentuje Wiśniewski, który uważa, że w WiK podobnie jak w ECO są potrzebne zmiany.

Z ECO idzie opornie

W miejskich wodociągach o zmiany było o tyle łatwo, że prezydent nie musiał się liczyć z drugim udziałowcem. Tymczasem w ECO, gdzie miasto nie ma 100-procentowego pakietu akcji, o nowe porządki jest znacznie trudniej. Według Wiśniewskiego są one o tyle niezbędne, że Opole utraciło kontrolę nad spółką. Stało się tak, mimo że gmina wciąż posiada większościowy pakiet ponad 53 procent akcji, ale przy tym ma zaledwie trzech przedstawicieli w dziewięcioosobowej radzie nadzorczej spółki.

Prezydent Wiśniewski i wiceprezydent Kowalski - który został przedstawicielem miasta w radzie nadzorczej spółki, a w przyszłości może być też jej prezesem - wielokrotnie mówili, że chcą zmian w strategii ECO. Co to oznacza? Dziś firma zwiększa swoją wartość głównie poprzez przejęcia innych spółek ciepłowniczych poza Opolszczyzną oraz maksymalizuje zyski poprzez stosunkowo wysoką cenę ciepła. Zamiast tego spółka mogłaby aktywniej włączać się w życie Opola i na przykład uczestniczyć finansowo w miejskich inwestycjach. Niewykluczone, że ECO mogłoby również mocniej wspierać opolskie kluby sportowe czy też obniżyć ceny ciepła w Opolu.

Na razie jednak do tych zmian jest bardzo daleko. Trzech przedstawicieli w radzie nadzorczej ma niemiecka firma E.ON edis energia (45,68 proc. udziałów), a pozostali członkowie to przedstawiciele załogi, którzy teraz stoją po stronie zarządu kierowanego przez Wiesława Chmielowicza. Obecnie miasto nie ma żadnego wpływu na spółkę, a udziałowiec niemiecki i załoga są przeciwni zmianom także dlatego, że ratusz wciąż nie sprecyzował, na czym miałyby polegać. Obie strony obwiniają się o brak dobrej woli i nic nie wskazuje na to, że szybko dojdzie do jakiegoś porozumienia. Co więcej, coraz częściej słychać w ratuszu, że sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd.
- Nie jest normalne, że jako większościowy udziałowiec nie możemy nic zrobić w spółce. Zdaję sobie sprawę, że wysłanie do ECO Kowalskiego było ryzykowne, bo on jest osobą, która budzi skrajne emocje - przyznaje Wiśniewski. - Ale z drugiej strony ma grubą skórę i jest sprawnym graczem. Ma też przekonanie, że spółkę można dla miasta odzyskać, i dlatego uważam nadal, że nie ma lepszej osoby do wykonania tego zadania. W kampanii deklarowałem, że zatrzymam prywatyzację ECO i tego dokonałem w czasie 100 dni. Teraz czas na kolejny ruch.

Inaczej sytuację widzi poseł SLD Tomasz Garbowski, który jest w ostrej opozycji do prezydenta Opola. Obecność wiceprezydenta Kowalskiego w radzie nadzorczej ECO nazwał "wpuszczaniem lisa do kurnika pełnego złotych jaj".

- To także dowód na to, że Arkadiusz Wiśniewski jest prezydentem tylko tytularnie, natomiast nad nim znajdują się Kowalski oraz poseł Patryk Jaki - komentuje Garbowski.

Poseł przypomina też, że Wiśniewski zapowiadał odpolitycznienie rad nadzorczych w spółkach miasta i deklarował powoływanie ekspertów związanych z opolskimi uczelniami.

- Zamiast tego mamy ludzi Kowalskiego i ojca posła Jakiego - przypomina poseł Garbowski i ocenia rządy Wiśniewskiego jako "wielkie rozczarowanie".

Z kolei poseł PO Tadeusz Jarmuziewicz zwraca uwagę, że nie ma szans na nowe inwestycje w mieście, które miały być finansowane poprzez zastaw akcji Energetyki Cieplnej Opolszczyzny. Według parlamentarzysty sytuacja w spółce, gdzie dwóch udziałowców jest stałym sporze, uniemożliwi taki zastaw.

Komorowski i Kaczyński

W ostrej opozycji wobec Wiśniewskiego jest obecnie w mieście tylko PO i SLD. Ale nawet przedstawiciele tych partii - choć już nie pod nazwiskiem - przyznają, że prezydent zręcznie lawiruje pomiędzy zmagającymi się w odwiecznej wojnie PO i PiS. Z jednej strony potrafi poprzeć w toczącej się obecnie kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego, czyli człowieka Platformy, ale z drugiej wsparł inicjatywę stworzenia w Opolu skweru imienia Lecha Kaczyńskiego.

- Myślę, że popierając Komorowskiego, Wiśniewski chciał pokazać, że nie jest zakładnikiem PiS. Kreuje się na polityka niezależnego, który potrafi współpracować z każdym, jest elastyczny, a w dzisiejszych czasach to bardzo ważne - twierdzi dr Grzegorz Balawajder, politolog z UO.

Ale ważne jest także spełnianie obietnic wyborczych, a tych w kampanii padło sporo. Arkadiusz Wiśniewski obiecywał np. ożywienie centrum miasta poprzez milion złotych dla organizacji pozarządowych, które miałyby organizować imprezy m.in. na Rynku. Na razie milion został w planach, podobnie jak deklaracja, że do opolskich klubów trafi 1 procent budżetu miasta.

Gęsta mgła skrywa projekt budowy nowoczesnego domu seniora, a także kompleks biurowy na ulicy Ozimskiej, gdzie miałoby powstać nawet 2 tysiące miejsc pracy. Nie wiadomo także, czy w tym roku uda się miastu zbudować choć jedną z obiecanych ścieżek rowerowych.
- Zamiast tego mamy informację, że po raz pierwszy w historii nie będzie w Opolu ligowego żużla, a z miasta znika tak zasłużony klub jak Kolejarz - podkreśla Zbigniew Kubalańca (PO) i dodaje, że przez pierwsze 100 dni prezydent zajmował się głównie polityką kadrową i kontynuowaniem projektów, jakie zaczęto w czasach, gdy miastem rządziła Platforma.

Wiśniewski przypomina z kolei, że tak jak zapowiadał, przygotowywana jest reforma strefy płatnego parkowania, a on sam nadal jest zdeterminowany budować nową przeprawę przez Odrę.

- Niedawno zaprezentowaliśmy także projekt Smart City 2020, dzięki któremu w Opolu i okolicach zwiększy się atrakcyjność transportu zbiorowego, pojawią się nowe połączenia, poprawi się też płynność ruchu samochodowego - wylicza Wiśniewski.

Za tymi zapowiedziami stoi nie tylko pewne już kilkaset milionów złotych unijnych dotacji, ale też spora grupa opolan, która wierzy w prezydenta, nadal używającego hasła "zmieniamy Opole".

- Zmiany mają to do siebie, że nie wszystkim się podobają, a okres 100 dni jest zbyt krótki, aby wyciągać jakieś daleko idące wnioski - zastrzega dr Balawajder. - Pewne jest natomiast, że Wiśniewski potrafi dobrze się sprzedawać i przedstawia się jako ktoś, kto jest optymistycznie nastawiony do świata. Jeśli więc nie zejdzie z obecnego kursu i w najbliższych miesiącach uniknie spektakularnych potknięć, to swój pierwszy rok rządów będzie mógł uznać za bardzo udany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska