105 tys. zł za hektar. Opolscy rolnicy biją się o grunty

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
105 tys. zł – tyle wylicytowano za hektar na przetargu Agencji Nieruchomości Rolnych
105 tys. zł – tyle wylicytowano za hektar na przetargu Agencji Nieruchomości Rolnych sxc.hu
105 tys. zł - tyle wylicytowano za hektar na przetargu Agencji Nieruchomości Rolnych w Opolu.

To rekord, który padł w powiecie prudnickim podczas tegorocznych przetargów, których nasilenie przypadło na ostatnie miesiące tego roku. Jeszcze więcej kosztował hektar pod Raciborzem (opolski oddział ANR obsługuje też teren woj. śląskiego) - aż 126 tys. zł. Sprzedano wówczas siedem hektarów, a nabywca musiał zapłacić za całość blisko 900 tys. zł.

Wysokie ceny za ziemię rolną płacono także w powiecie nyskim (gminy Otmuchów i Nysa) - nawet powyżej 60 tys. zł za ha, w powiecie kluczborskim i gminie Dąbrowa - 80 tys. zł, czy gminie Grodków - ponad 70 tys. zł.

Przy czym ceny wywoławcze ustalane przez Agencję Nieruchomości Rolnych zaczynają się od 20 do 30 tys. zł za hektar.

Opinia

Opinia

Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu:
- Zainteresowanie ziemią rolną rośnie od kilku lat, po tym, jak rolnicy przekonali się o realności pomocy unijnej, uzależnionej w przypadku dopłat bezpośrednich od areału. Wielu z powiększających gospodarstwa chce zdążyć przed 2016 r., kiedy ma zniknąć zakaz sprzedaży ziemi obcokrajowcom (teraz mogą kupić tylko za zgodą ministerstwa). Niezwykle istotne są także preferencyjne kredyty przy zakupie. To wszystko napędza sprzedaż. Mam jednak wątpliwości, czy płacenie za ziemie I i II klasy powyżej 30-40 tys. zł to dobra inwestycja, biorąc pod uwagę, że opłacalność produkcji rolnej w Polsce jest niepewna.

Podczas niektórych przetargów ziemia drożeje nawet trzykrotnie. Najczęściej licytacje kończą się na podwojeniu ceny wywoławczej. Zwykle powierzchnia działek oferowanych przez agencję do sprzedaży sięga około 18 ha, ale są także mniejsze (do 5 ha) i większe (do 30 ha).

Marcin Burek z opolskiego oddziałuANR podkreśla, że przypadków takiego podbijania cen wywoławczych jest sporo, ale nie aż tak dużo, w porównaniu z rozgłosem, jaki zyskują. - Część przetargów kończy się już po pierwszym przebiciu ceny wywoławczej, mimo że zainteresowanych nie brakuje - dodaje Marcin Burek.

Przyczyn takiego zainteresowania gruntami rolnymi na Opolszczyźnie jest kilka. Po pierwsze prywatni właściciele pozbywają się ich niechętnie, więc kupno państwowej ziemi to jedyna możliwość powiększenia gospodarstwa.

A ponieważ ANR, zgodnie z zapisami ustawy, która weszła w życie w grudniu 2011 r., wyłączył po tegorocznych zbiorach setki hektarów gruntów od dużych dzierżawców i musiał je przeznaczyć do sprzedaży w określonym czasie, to i zainteresowanie przetargami agencji wzrosło znacznie.

Do kupna ziemi zachęca rolników także preferencyjny system rozliczania się z ANR za kupiony grunt. Pierwsza rata wynosi 10 proc. całkowitej ceny, a pozostała część może zostać rozłożona na raty półroczne lub roczne, nawet na 14 lat, przy oprocentowaniu w wysokości 2 proc.

- Tak atrakcyjny system finansowania zakupu ziemi przez rolników indywidualnych obowiązuje tylko do końca 2013 roku - podkreśla Marcin Burek. - Stąd zapewne taka popularność przetargów i wysokie ceny ziemi rolnej. Nie mamy pewności, że w przyszłym roku ten trend będzie się utrzymywał.

Tylko w I półroczu br. ANR w Opolu zarobiła na gruntach 54 mln zł, choć planowała 43 mln zł.W dodatku zamiast 2,5 tys. ha sprzedała 2 tysiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska