Z czym kojarzy się panu Opolski Festiwal Skoków?
Przede wszystkim ze świętem skoku wzwyż. Trenuję go od dziewięciu lat, więc Opolski Festiwal Skoków ma dłuższą tradycję niż moja kariera. Zdążyłem już na nim wystąpić bodajże siedmiokrotnie, za każdym razem bardzo chętnie przyjeżdżając do Opola. Mam bardzo dobry kontakt z organizatorami, ale należy pamiętać, że chcąc dostawać zaproszenia na kolejne edycje muszę cały czas prezentować odpowiedni poziom sportowy.
Już dwukrotnie zwyciężył pan w Opolskim Festiwalu Skoków - w 2018 oraz 2021 roku. Teraz jednak jest pan w życiowej formie. Czego zatem możemy się spodziewać po pańskim występie w 16. edycji?
Na każde zawody jadę po to, by odnieść zwycięstwo. Wychodzi to różnie, bo końcowa pozycja zależy czasami nie tylko od własnej dyspozycji, ale i od formy przeciwników. Jestem teraz w dość mocnym treningu, ukierunkowanym już pod mistrzostwa świata w Eugene (15-24 lipca). Żadnego konkretnego wyniku nie mogę więc obiecać, ale jestem przekonany, że, jak zwykle, będę się w Opolu dobrze bawić.
Już teraz można stwierdzić, że obecny sezon jest najbardziej udanym w pańskiej karierze?
Jak najbardziej. Debiutancki rok w Diamentowej Lidze uważam za bardzo udany. Zająłem 3. miejsce w Birmingham oraz 2. lokatę w Rzymie, co na chwilę obecną pozwala mi plasować się na 3. pozycji w klasyfikacji generalnej, ze stratą jedynie dwóch punktów do lidera. Zdobyłem też kwalifikację na mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy, więc właściwie nie ma się do czego przyczepić. Po mojej myśli nie poszły jedynie ostatnie (9-11 czerwca - red.) mistrzostwa Polski w Suwałkach. Po mityngu w Rzymie nie miałem czasu należycie się zregenerować i mój organizm odczuł to na tyle mocno, że musiałem wycofać się z rywalizacji.
Ale pański start w Opolu jest niezagrożony?
Wszystko jest w porządku. Miałem ostatnio robione różne badania, po których wyszło, że cały poprzedni sezon skakałem z przeciążeniowym złamaniem palca. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi, ale najważniejsze, że teraz właściwie nie odczuwam już żadnych dolegliwości i jestem gotowy do wysokiego skakania.
Jaki jest pana najważniejszy cel na pozostałą część sezonu?
Oczywiście dobry występ na mistrzostwach świata w Eugene. Tak jak mówiłem, zawsze jadę po zwycięstwo, ale patrząc bardziej realnie ucieszy mnie już miejsce w czołowej „ósemce”. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili są lepsi zawodnicy ode mnie. Nie mogę się więc nadmiernie podpalać, tylko muszę iść do przodu małymi krokami. Najważniejsze, że w tym roku, po zupełnej zmianie techniki, skakanie wzwyż ponownie sprawia mi dużo radości.

Tomasz Pawlak - Dolnośląska Kraina Rowerowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?