Zawodnicy Juve po meczu inaugurującym sezon mieli nosy zwieszone na kwintę. Przegrali bowiem na własnym parkiecie z zespołem, który był w ich zasięgu. Niestety, duża ilość błędów własnych sprawiła, że nie udało się zdobyć choćby punkty.
Największe kłopoty gospodarze mieli z dokładnym przyjęciem zagrywki gości. Ten element gry był w poprzednim sezonie największym atutem gospodarzy. Trzeba jednak pamiętać, że z powodu kontuzji kolana na parkiecie nie występuje już trener Arkadiusz Olejniczak. W odbiorze zagrywki był on prawdziwym profesorem, a i libero Damian Pilichowski, który miał dobre statystyki w przyjęciu, przeniósł się do ligowego rywala Juve - Rafako Racibórz.
Najwięcej emocji kibicom przysporzyły drugi i trzeci set. W nich walka trwała na przewagi. Najpierw górą byli goście, a w trzeciej odsłonie to głuchołazianie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wydawało się, że pójdą za ciosem i powalczą o doprowadzenie do tie breaka. Tak się nie stało.
- Mamy mocno przemeblowany zespół i trzeba jeszcze poczekać aż będziemy się lepiej rozumieć - mówił rozgrywający Juve Grzegorz Malina. - Tego zrozumienia nabiera się w czasie gry. Szkoda tej przegranej, bo zwycięstwo z pewnością wzmocniłoby nas psychicznie.
Juve Głuchołazy - Winner Czechowice-Dziedzice 1:3 (-20, -25, 25, -20)
Juve: Malina, Mazur, Zegan, Dobrzański, Born, Wilk, Byczek (libero) - Wastrak, Pryga, Pruchniewski. Trener Arkadiusz Olejniczak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?