To trzecia porażka opolan przed własną publicznością i druga minimalna. Być jej nie musiało. Kolejarz w drugiej fazie zawodów spisywał się bowiem bardzo dobrze i mozolnie odrabiał straty, które poniósł na początku.
Mecz jeszcze się nie rozkręcił, a gospodarze po trzech biegach mieli już 10-punktowy deficyt. Goście swoją przewagę powiększyli i po ósmym wyścigu wygrywali różnicą dwunastu oczek. Tak słabe otwarcie w wykonaniu Kolejarza mogło dziwić. Gospodarze w żużlu są uprzywilejowani znajomością toru i powinni w pierwszych odsłonach dominować nad rywalami, zwłaszcza w elemencie startu. Było tymczasem zupełnie odwrotnie.
- Niech nikt nie tłumaczy się zmieniającą się nawierzchnią - mówił trener naszej drużyny Piotr Żyto. - Pogoda pozwoliła trenować ciężko przez dwa dni na dokładnie takim samym owalu. Praca jest, ale efektów nie widać. Przegraliśmy na swoje życzenie.
Ostrovia dopasowała swoje silniki niemal idealnie i świetnie wychodziła spod taśmy. Jednak w miarę upływu meczu zawodnicy opolskiego zespołu też znajdowali właściwe przełożenia. Po wygranym podwójnie 13. biegu przegrywali tylko 37-41 i zachowywali szanse na zwycięstwo. W kolejnym wyścigu Marcin Rempała i Adrian Gomólski ambitnie ścigali Łukasza Sówkę i wywalczyli wynik 3-3, co oznaczało, że w ostatniej gonitwie najlepsi w Kolejarzu Kevin Woelbert i Denis Gizatullin mogli zapewnić swojej drużynie remis w spotkaniu.
Niestety, wystartowali słabo. Rzucili się w pogoń za rywalami i po pasjonującej walce wywalczyli wygraną, ale tylko w stosunku 4-2. Dwa punkty pojechały zatem do Ostrowa, a nasi żużlowcy nie umieli odżałować fatalnego w ich wykonaniu początku.
- Pozbieraliśmy się, jednak wtedy, kiedy było już za późno - stwierdził Gizatullin. - Pozostaje nam przeprosić kibiców i prosić ich o dalsze wsparcie.
Do Gizatullina trudno mieć najmniejsze pretensje. W kolejnym meczu był najlepszym zawodnikiem Kolejarza. Wygrał cztery wyścigi, w jednym przyjechał drugi, ale tylko dlatego, że pomagał koledze z pary Gomólskiemu dowieźć podwójną wygraną, skutecznie blokując rywali. Oczekiwania spełnił także drugi z obcokrajowców - Woelbert. Niemiec nie ustrzegł się wpadki, lecz znów do spółki z Gizatullinem był liderem zespołu.
Po sześć punktów zdobyli Rempała i Gomólski, pokazując się z niezłej, walecznej strony, a Rempała aż trzy razy upadał. Gromy posypały się w kierunku Dawida Stachyry. Ten doświadczony zawodnik, który po licznych kontuzjach miał w Opolu przeżyć renesans formy, zawodzi na całej linii. W niedzielę przyjeżdżał dwukrotnie daleko za przeciwnikami i więcej nie wystartował. Wbrew słowom trenera Żyty winy doszukiwał się między innymi w torze.
- Nie miał nic wspólnego z tym, co było na sobotnich jazdach próbnych - mówił Stachyra. - Nie chciałbym się szerzej na ten temat wypowiadać. Trenowaliśmy jak dziki w piątek i sobotę. Byłem wtedy mega szybki, a na zawodach kompletnie pogubiony. Szkoda, bo przyczyniłem się do kolejnej porażki i nie czuję się z tym dobrze. Jestem załamany psychicznie i to przestaje być śmieszne. Sytuacja jest naprawdę skomplikowana, mimo że wiele osób wykonuje w klubie znakomitą robotę.
Można się zastanawiać, czy Kolejarz wygrałby, gdyby za Stachyrę pojechał Łopaczewski, który w czwartek wywalczył awans do półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski.
- Wcześniej ustaliliśmy, że Michał wskoczy do składu od przyszłego meczu w Ostrowie - wyjaśniał Piotr Żyto. - Staramy się również o pozyskanie młodzieżowca. Jeśli drużyna pojedzie w następnym spotkaniu na odpowiednim poziomie, to być może nie będziemy do końca sezonu robić korekt.
Stal-Met Kolejarz Opole - Ostrovia Ostrów Wlkp. 44-46
Kolejarz: Gizatullin 15 (1,2,3,3,3,3), Gomólski 6 (0,3,0,1,2), Stachyra 1 (1,0,-,-), Rempała 6 (w,2,1,2,1), Woelbert 13 (3,2,1,3,3,1), Kamiński 0 (0,-,0), Krzywosz 3 (2,1,0,0). Trener Piotr Żyto.
Ostrovia: Dolny 12 (2,3,3,2,2), Masters 9 (3,1,2,0,3), Brzozowski 9 (2,3,2,2,0), Sówka 6 (3,1,1,1,0), Suchecki 5 (2,1,2,d), Studziński 4 (3,0,1), Zając 1 (1,0,0). Trener Mariusz Staszewski.
Sędziował Krzysztof Meyze (Wtelno). Widzów 1400. Najlepszy czas dnia: 62,31 sek. - Kevin Woelbert w 12. biegu.
Bieg po biegu: 1-5, 2-4 (3-9), 1-5 (4-14), 4-2 (8-16), 2-4 (10-20), 2-4 (12-24), 5-1 (17-25), 1-5 (18-30), 3-3 (21-33), 4-2 (25-35), 4-2 (29-37), 3-3 (32-40), 5-1 (37-41), 3-3 (40-44), 4-2 (44-46).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?