2010 rok. Rafinady i żenady

Redakcja
Zakompleksionego studenta porzuciła dziewczyna. I powstał Facebook.
Zakompleksionego studenta porzuciła dziewczyna. I powstał Facebook.
Rafinada to taka szlachetniejsza forma cukru powstała w wyniku wyrafinowanej rafinacji. Żenada - wiadomo...

Oto subiektywny przegląd rafinad i żenad odchodzącego roku na podwórku tak lokalnym, jak i krajowym oraz globalnym. Bo dziś świat skurczył się już tak, że nierzadko to, co lęgnie się w jakiejś genialnej głowie w Krzemowej Dolinie, mocniej wpływa na nasze życie niż to, co rodzi się w etatowych głowach Urzędu Marszałkowskiego przy ul. Piastowskiej w Opolu.

Garbowski jak Munchhausen
W Opolu najciekawszą rafinadą polityczną była przemyślna kampania prezydencka Tomasza Garbowskiego z SLD. Onże, wydobywszy się samodzielnie - niczym literacki baron Munchhausen - za włosy z bagna, w jakie chcąc nie chcąc wciągnęli i jego, i partię starsi koledzy aferzyści, powalczył brawurowo o opolski ratusz. 32-letni Garbowski nie dość, że przeszedł nieoczekiwanie do drugiej tury, to jeszcze zbliżył się do Ryszarda Zembaczyńskiego na niebezpieczny dystans 644 głosów. O tyle tylko wyprzedził go dotychczasowy prezydent.

Jeszcze jeden nowy dom...
Mowa o wyrafinowanym gmachu Centralnej Biblioteki Miejskiej osadzonym nad brzegiem Młynówki, a autorem projektu jest zespół kierowany przez Małgorzatę Zatwarnicką i Andrzeja Zatwarnickiego.
Trzeba być naprawdę rafinowanym twórcą, żeby do starej przyciężkawej kamienicy dokleić coś tak lekkiego i urzekającego nowoczesną formą, i sprawić, że ten mariaż wygląda równie intrygująco, co inspirująco. Kto ma wątpliwości co do maestrii takiego zabiegu, niech spróbuje na jednym talerzu ułożyć sensownie kotleta po wiedeńsku i sashimi z surowego tuńczyka. Druga rafinada architektoniczna to nowy wiadukt na ul. Struga z efektownym pylonem i podświetleniem. Nie mówiąc już o tym, że to także wielka ulga dla miasta.

Festiwal piosenki żołniersko-aktorskiej
Z powodu remontu amfiteatru w 2010 r. postanowiono, że festiwal polskiej piosenki odbędzie się na wielkim placu apelowym dawnych koszar dawnego pułku czołgów dawnej X Sudeckiej Dywizji. Miejsce niefortunne, bo za miastem, bez klimatu, a właściwie z klimatem, ale pruskiego garnizonu. Mimo że ten wyrób festiwalopodobny pod względem organizacyjnym udał się znakomicie, to artystycznie poległ, gdyż właściciel festiwalu, jakim jest TVP, postanowił zrobić z niego jedną wielką reklamówkę swojej produkcji serialowej. I nagle okazało się, że aktorzy telenowel także wielkimi śpiewakami są. Jak to dobrze, że TVP nie organizuje np. mistrzostw w podnoszeniu ciężarów. Rafał Królikowski zmagający się w podrzucie ze sztangą o wadze 167 kg - żenująco bezcenne.

Rozpuszczalnik i polimery
Dwa złote medale na norymberskich prestiżowych targach nowoczesnych technologii i wynalazków zdobyli Opolanie. Pierwszy medal - za ekologiczny rozpuszczalnik - zdobyła ekipa Politechniki Opolskiej pod dowództwem dr. inż. Wilhelma Tica. Drugi medal dostał wynalazca z Nysy - Jan Sznerski, który, zgłosiwszy w ostatniej chwili odkryty przez siebie i chroniony patentem światowym polimer, zauroczył kilkudziesięcioosobowe grono wybitnych profesorów. Ten polimer powoduje kolosalne oszczędności w hutnictwie i może uniezależnić Europę od importu chińskiego koksu. Sprawa jest rafinowana podwójnie, bo choć o Sznerskiego zabiegają uniwersytety w Azji, to w Nysie, gdzie mieszka, wciąż uznawany jest za szemranego prywaciarza, przez którego upadła tutejsza odlewnia metalu.

Rafinowana zuchwałość
Paweł Kukiz znów poszedł pod prąd, tym razem pod prąd rozpanoszonego poglądu, że - cytując słowa piosenki Muńka Staszczyka - "na całym świecie są faszyści". A już w Polsce jest ich najwięcej. Otóż Kukiz poparł otwarcie warszawski marsz pogrobowców spod znaku narodowej demokracji, czym ściągnął na siebie nienawiść postępowych mediów. Podczas marszu okazało się jednak, że dużo większym zagrożeniem dla ładu społecznego i swobód obywatelskich są przeciwnicy rzekomych faszystów.

Nowoczesna scena z widownią - to za mało, by KFPP był na poziomie.
Nowoczesna scena z widownią - to za mało, by KFPP był na poziomie. Sławomir Mielnik

Nowy budynek miejskiej biblioteki to perełka architektoniczna Opola.
(fot. Sławomir Mielnik)

Żenująca bojaźliwość
Radny PiS Arkadiusz Szymański dostał kartkę pocztowa, w której zeźlony obywatel wytknął jego partii złe rządzenie oraz zapowiedział, że ktoś kiedyś wywiezie PiS na taczkach. Radny uznał tę krytykę za groźbę zamachu na swoje życie, pobiegł z donosem na prokuraturę oraz zwołał konferencję prasową. Tym sposobem przedstawiciel partii, sławiącej krwawe bohaterstwo narodowych herosów, pokazał, że jest małostkowym zającem, którego przestrasza byle pocztówka. Oczywiście każdy, kto wie, jakim maczo jest radny Szymański, zdaje sobie sprawę, że ta bojaźń była udawana na potrzeby polityki, ale co szkodzi ponabijać się?

Eskalacja spiskowego absurdu
Nastąpiła po kwietniowej tragedii narodowej, wciąż trwa i nie wiadomo, kiedy ani gdzie się zakończy. To znaczy - na jakim stopniu niedorzeczności. Jej chwilowym apogeum (mogą nastąpić kolejne) jest podejrzenie, że ciało spoczywające w krypcie na Wawelu wcale nie musi być ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Chociaż... może rzeczywiście nad Polakami wisi jakaś klątwa pogrzebowa. Jak się okazało, nawet w grobie w katedrze poznańskiej - o którym to grobie sądzono dotąd, że należy do założyciela państwa polskiego Mieszka I - leżał ktoś inny.

Rygorystyczny zakaz palenia
Totalna, kosmiczna żenada państwa, które nie potrafiąc zapewnić swym obywatelom podstawowej opieki dentystycznej, postanowiło zadbać o ich świeży oddech. Przejaw neofickiej gorliwości polskich urzędników, chcących uchodzić za mężów stanu. Pierwszy, choć zuchwały krok w stronę dyktatu zdrowego stylu życia. Kolejne kroki łatwo przewidzieć: walka z rzekomo niezdrową żywnością, obowiązkowa gimnastyka w zakładach pracy i karne obozy dietetyczne dla nieszczęśników z nadwagą.

Wiwat, panie Eustachy!
"Na Grobli", czyli nowa powieść Eustachego Rylskiego to rafinada tak wyrafinowana, że nogi same układają się w klęczki przy lekturze. Nie było w Polsce od lat tak dobrej i głębokiej powieści. Kto łakomy pięknego słowa oraz precyzji stylu, ten zostanie tym znokautowany i poprosi o jeszcze. Niestety, Rylski jest zbyt genialny dla naszych recenzentów, gustujących w postępowym stadnym nurcie femino-ekolo-homo, a ponadto zbyt samodzielny intelektualnie, więc nie dostanie za swą powieść nagrody Nike. Nie załapał się nawet do Paszportów "Polityki", bo nominowano do nich eksperymentatorów, którzy usypiają czytelnika już gdzieś tak w okolicach ósmej strony.

Social Network - kadr z filmu.

Zakompleksionego studenta porzuciła dziewczyna. I powstał Facebook.

Wiwat, panie Zuckerberg!
"Social Network" to może nie najwybitniejszy, ale niewątpliwie najbardziej znaczący film, jaki można było obejrzeć w 2010 r. w opolskim Heliosie - monopoliście. To autentyczna historia Marka Zuckerberga, genialnego młodego Żyda, który chodząc w plastikowych klapkach za dwa dolary, wkładanych na dodatek na skarpetki, rządzi trzecim liczebnie państwem na świecie, jakim jest stworzony przez niego Facebook (trzecim - po Chinach i Indiach). Film pobudza intelektualnie na wielu poziomach. Od finansowego, bo jest skondensowaną w czasie wersją bajki o pocybucie, który został milionerem. Po cywilizacyjno-kulturowy, gdyż uświadamia, jak szybko, jak bardzo i w jak nieoczekiwanym kierunku potrafi się zmieniać świat, bo jakiemuś karmionemu pizzą młodemu geniuszowi wpadł właśnie do głowy nowy sieciowy algorytm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska