2018 rok pod znakiem fake newsów. Podczas kampanii wyborczej ich natężenie przebiło wszelkie skale

Kacper Rogacin
2018 rok pod znakiem fake newsów. Podczas kampanii wyborczej ich natężenie przebiło wszelkie skale
2018 rok pod znakiem fake newsów. Podczas kampanii wyborczej ich natężenie przebiło wszelkie skale pixabay/zdj. ilustracyjne
Setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości, wybory samorządowe, konflikt na linii rząd - Komisja Europejska, afera KNF... Głośnych wydarzeń w 2018 roku nie brakowało, a osoby zainteresowane polityką nie mogły się nudzić. Niestety, tym, co łączyło wiele wydarzeń, były tzw. fake newsy. Przedstawiamy subiektywny ranking fake newsów 2018 roku.

Fake newsy są dziś już nierozłączną częścią życia, nie tylko politycznego. Zdecydowanie najwięcej takich treści pojawia się w internecie, ale nierzadko są one również rozpowszechniane przez inne środki masowego przekazu, głównie telewizję. Nie trzeba jednak być regularnym obserwatorem życia politycznego, by się raz na jakiś czas natknąć na fake newsa. Oto nasze podsumowanie 2018 roku, właśnie pod kątem fake newsów.

„Za PO nie było dróg i mostów”

- Pamiętacie, jak nasi poprzednicy mówili: budujmy nie politykę, tylko drogi i mosty? Nie było ani dróg, ani mostów - przekonywał premier Morawiecki w trakcie wrześniowego spotkania z mieszkańcami Świebodzina (woj. lubuskie).

-Żeby nie być gołosłownym, powiem tak, nasi poprzednicy przez osiem lat wydali 5 miliardów złotych na drogi lokalne, czyli tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtora roku - dodał Morawiecki. Jako że wypowiedź premiera miała miejsce podczas kampanii do wyborów samorządowych, to Platforma Obywatelska zdecydowała się na pozwanie premiera w trybie wyborczym. Sąd nie przychylił się do pozwu, argumentując, że „uczestnik postępowania nie spełnia kryteriów wskazanych w przepisie, a mianowicie, że nie był kandydatem komitetu wyborczego, ani nie posiadał pisemnej zgody pełnomocnika tego komitetu”. Niemniej samo stwierdzenie premiera zostało przebadane pod kątem fake newsa.

Okazało się, że choć Platforma Obywatelska na drogi lokalne wydała około 5 mld zł (dokładnie 5 mld 300 mln zł), to stwierdzenie, że „za PO nie było ani dróg, ani mostów”, jest fake newsem.

Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, tylko w latach 2009-2011 rząd PO zmodernizował 8,2 tys. km dróg lokalnych. Od listopada 2007 roku do końca 2013 roku wybudowano również: 835,3 km autostrad, 955 km dróg ekspresowych, 212,9 km obwodnic - czytamy w podsumowaniu Programu Budowy Dróg Krajowych.

Jeśli zaś chodzi o mosty, to z danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że do końca października 2015 roku 35,1 procent (ponad 2,4 tys.) obiektów mostowych zarządzanych przez GDDKiA miało nie więcej niż pięć lat. Musiały one zatem powstać w trakcie rządów koalicji PO-PSL.

Ukraiński prowokator

Pod koniec lipca 2018 roku pod Pałacem Prezydenckim doszło do protestów przeciwko zmianom w sądownictwie dokonanym przez Prawo i Sprawiedliwość. 26 lipca, już po zakończeniu jednej z manifestacji, spora grupka protestujących zachowywała się agresywnie w stosunku do funkcjonariuszy policji - jeden z policjantów został m.in. potraktowany gazem pieprzowym. Szczególnie agresywny był mężczyzna, który energicznie wymachiwał rękami, krzyczał „ZOMO, ZOMO!” oraz szarpał policjantów. Nagranie z jego udziałem obiegło wtedy sieć i stacje telewizyjne.

W internecie błyskawicznie rozpoczęły się poszukiwania agresywnego mężczyzny. Prawicowe konta na Twitterze szybko powiązały go z osobą Wiaczesława Skidana, ukraińskiego studenta i aktora, który występował w kilku programach TVP w roli statysty. Zasłynął m.in. ze zrobienia dziwnej miny podczas programu „Jaka to melodia?”. W ciągu kilku godzin w sieci zaczęły krążyć zestawione ze sobą zdjęcia Skidana i protestującego mężczyzny. Obie osoby były do siebie bardzo podobne, w związku z czym protestującego mężczyznę uznano wszem i wobec za Ukraińca. W efekcie z obu stron politycznej sceny pojawiły się zarzuty - zwolennicy rządu pisali, że Skidan jest ukraińskim prowokatorem (padały m.in. słowa o „pierwszym antypolskim ataku ze strony Ukrainy od czasów UPA”), natomiast zwolennicy opozycji przekonywali, że Skidan - z powodu powiązania z TVP - może być prowokatorem podstawionym przez Telewizję Publiczną.

Fake news żył długo, bo dopiero sześć dni po całym zdarzeniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała oświadczenie, w którym stwierdzono, że Wiaczesław Skidan nie brał udziału w manifestacji. Ukrainiec został przesłuchany w charakterze świadka w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście-Północ, gdzie wykluczono jego obecność podczas protestu.

Ostatecznie na policję sam zgłosił się autentyczny protestujący spod Pałacu Prezydenckiego. Okazało się, że jest nim Michał Modlinger, student piątego roku Wydziału Operatorskiego Łódzkiej Szkoły Filmowej.

Morawiecki załatwił nam UE?

- Ja sam negocjowałem przystąpienie do Unii Europejskiej 20 lat temu. I wiem, jak w UE negocjuje się najlepsze transakcje - powiedział premier Mateusz Morawiecki podczas spotkania z mieszkańcami Sandomierza w niedzielę, 19 sierpnia. Na słowa szefa Rady Ministrów zareagował były premier Leszek Miller: „Nic Pan nie negocjował. Proszę choć poczekać do czasu, kiedy umrę” - napisał na Twitterze.

Opozycja błyskawicznie zarzuciła premierowi megalomanię, fałszerstwo, a często pojawiały się nawet teorie o „rozstaniu z rozumem”. W sieci jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać memy, na których prezentowano premiera odkrywającego Amerykę, zdobywającego Mount Everest, albo stawiającego stopę na Księżycu, jako pierwszy człowiek w historii.

Okazało się jednak, że stwierdzenie Morawieckiego nie było do końca pozbawione podstaw.

- Kiedy ja byłem ministrem ds. europejskich w rządzie Jerzego Buzka oraz przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej, zaprosiłem młodego wrocławianina po studiach w Hamburgu Mateusza Morawieckiego, władającego świetnie językiem angielskim i niemieckim, do pracy w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Był tam zatrudniony jako wicedyrektor Departamentu Negocjacji Akcesyjnych. A więc był w samym centrum tychże prac negocjacyjnych. Odmawianie mu jego udziału w tym procesie jest czymś żenującym - powiedział w rozmowie z „Polską Times” Ryszard Czarnecki, europoseł PiS.

Trzeba jednak zaznaczyć, że Morawiecki pracował w UKIE w 1998 roku, kiedy trwały prace nad przygotowaniami do negocjacji. Faktyczne negocjacje zaczęły się, kiedy Morawieckiego w UKIE już nie było.

Kandidát na primátora Varšavy

Na początku prekampanii wyborczej Patryk Jaki mocno podkreślał, że chociaż dzieciństwo i młodość spędził w Opolu, to przez osiem lat mieszkania w stolicy doskonale ją poznał.

W spocie, w którym Jaki zapowiadał Warszawę wolną i przyjazną dla wszystkich, użyto jednak ujęć nie warszawskiej Pragi, a Pragi… czeskiej.

„Nie można dzielić warszawiaków. Nie ma znaczenia, skąd pochodzisz. Warszawa jest miastem otwartym dla wszystkich. Prezydent Warszawy nie może nikogo wykluczać. Chcemy wolnej i przyjaznej dla wszystkich stolicy” - napisał Jaki, publikując wideo.

Natężenie fake newsów podczas kampanii wyborczej przebiło wszelkie skale. W Warszawie obaj kandydaci mieli coś na sumieniu

Internauci szybko zauważyli, że w 26 minucie materiału pojawia się most Barrandovski nad Wełtawą. Dodatkowo kompromitujący jest fakt, że po bliższym przyjrzeniu się ujęciu widać na nim banery z napisami w języku czeskim.

Beata Mazurek i kalendarz

„Reportaż TVN o urodzinach Hitlera został wyemitowany w czasie kryzysu polsko-izraelskiego” - powiedziała na początku listopada rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek, odnosząc się do materiału „Superwizjera” z urodzin Adolfa Hitlera. Po szybkim sprawdzeniu okazało się, że słowa Mazurek są niezgodne z prawdą.

Wydarzenie, które miało miejsce w maju 2017 roku w jednym z lasów pod Wodzisławiem Śląskim, zostało zarejestrowane przez ekipę „Superwizjera” i wyemitowane na antenie TVN24 w sobotę, 20 stycznia 2018 roku. Tymczasem nowelizacja ustawy o IPN, która wywołała kryzys w relacjach polsko-izraelskich, została uchwalona przez Sejm w piątek, 26 stycznia. Sejm zajął się projektem zaledwie dzień wcześniej, 25 stycznia, po przerwie trwającej od listopada 2016 r. Już w sobotę, 27 stycznia, podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, ambasador Izraela Anna Azari zaapelowała o zmianę nowelizacji. „Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady” - mówiła ambasador. W niedzielę, 28 stycznia premier Mateusz Morawiecki rozmawiał o tym przez telefon z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Prezydent podpisał nowelizację ustawy 2 lutego. To był początek wielomiesięcznego kryzysu, najpoważniejszego od czasu ponownego nawiązania przez Polskę stosunków dyplomatycznych z Izraelem w 1990 r.

Z porównania dat wynika, że słowa Beaty Mazurek o emisji przez TVN reportażu w czasie, „kiedy mieliśmy kryzys w relacjach polsko-izraelskich”, są niezgodne z prawdą. Sejm znowelizował ustawę o IPN sześć dni po emisji reportażu przez TVN.

Trzaskowski i lotniska

Kolejnego fake newsa jako pierwsi opisaliśmy na łamach internetowego portalu „Polska Times”. W maju Sejm przyjął specustawę, dzięki której możliwe będzie rozpoczęcie budowy nowego lotniska międzykontynentalnego - Centralnego Portu Komunikacyjnego. Projekt zakłada, że lotnisko zostanie wybudowane przy autostradzie A2 w Stanisławowie, w gminie Baranów, niedaleko Grodziska Mazowieckiego. CPK będzie więc oddalony od Warszawy o około 40 kilometrów.

„PiS zlikwiduje lotnisko na Okęciu, co oznacza degradację Warszawy, która będzie jedyną europejską stolicą bez lotniska” - planszę o takiej treści zamieścił 11 maja na Twitterze Rafał Trzaskowski, podpisując ją swoim imieniem i nazwiskiem. Twierdzenie, że Warszawa byłaby jedyną stolicą w Europie bez lotniska, jest nieprawdą.

Wystarczy pięć minut internetowego reaserchu, by znaleźć przynajmniej pięć stolic, które nie posiadają lotniska, a znajdują się w Europie. Co więcej, w przypadku jednej z nich - Oslo - najbliższe lotnisko jest położone 48 kilometrów poza granicami miasta, czyli o osiem kilometrów dalej niż Centralny Port Komunikacyjny (jeśli powstanie). Inne stolice to choćby Lublana (26 km do najbliższego lotniska), Skopje (20 km), Belgrad (18 km) czy Zagrzeb (17 km). Inną nieprawdą było zamieszczone na planszy stwierdzenie, że warszawiacy będą mieli „niemal 100 kilometrów do najbliższego dużego portu lotniczego”.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: 2018 rok pod znakiem fake newsów. Podczas kampanii wyborczej ich natężenie przebiło wszelkie skale - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska