225 lat temu urodził się Joseph Eichendorff

Archiwum
Jeden z najbardziej popularnych portretów Josepha von Eichendorffa pochodzi z 1832 roku. Jego autorem jest Franz Kugler.
Jeden z najbardziej popularnych portretów Josepha von Eichendorffa pochodzi z 1832 roku. Jego autorem jest Franz Kugler. Archiwum
Poeta z Łubowic nie jest wyłącznie piewcą pagórków i lasów. Ma nam nadal wiele do powiedzenia - uważa dr Gabriela Jelitto-Piechulik.

- Eichendorff byłby dziś bardzo zacnym jubilatem. 10 marca przypada 225. rocznica jego urodzin. Ale czy jest w stanie dziś poruszyć zwłaszcza młodych czytelników?
- Zdecydowanie tak. Kontakt z jego twórczością dobrze jest zacząć od liryki, także od noweli "Z życia Nicponia". Ale głębsze wejście w lekturę uzmysłowi młodemu czytelnikowi, że Eichendorff jest nie tylko poetą pagórków, krajobrazów i śląskiego pejzażu, ale niesie ona ze sobą autentyczną głębię.

- Głębię, czyli tak naprawdę co?
- Człowieka, jakiego Eichendorff chciał nam pokazać. Upoetyczniona rzeczywistość nie przesłania ani ludzkiego charakteru, ani ciekawego postrzegania świata. Eichendorff nie był człowiekiem wędrującym przez świat bez celu i nie są takimi ludźmi jego bohaterowie. Łączą w sobie oświeceniowe patrzenie na świat przez pryzmat rozumu z romantycznym, lekkim widzeniem przez emocje, przez doznania, przez śmiałe nazywanie swoich uczuć. Wszystko to ciągnie ich wzwyż - ku Bogu i światu wartości. To emocjonalne przeżywanie świata, łatwość nazywania doznań na pewno Eichendorffa i młodych czytelników współczesnych łączy. Dla spoglądania wzwyż być może społecznego klimatu dziś szczególnie nie ma, ale czasy Eichendorffa wcale nie były pod tym względem łatwiejsze.

- Eichendorff miał ciężkie życie?
- Na pewno. Los lojalnego katolickiego urzędnika w państwie pruskim łatwy nie był. Podobnie jak w ogóle los poety, któremu przyszło zarabiać na chleb pracą urzędniczą i to między innymi w odległym Gdańsku. Pracę w administracji traktował jako obowiązek, by zapewnić byt rodzinie, jako służbę, ale i jako okazję do krytycznego, obywatelskiego patrzenia na państwo i okazję do postulowania jego przemian.

- Jak to realizował?
- W rozprawie polityczno-historycznej Ueber die Folgen von der Aufhebung der Landeshoheit der Bischöfe und der Klöster in Deutschland Eichednorff jawi się jako wnikliwy obserwator swojej epoki. Rewolucje minionych lat uwidoczniły jego zdaniem tylko negatywne skutki postępu, który przejawia się przede wszystkim utratą wartości moralnych. Eichendorff postrzega człowieka tamtych czasów jako stojącego na rozdrożu, który wywalczył sobie wolność, ale jest to wolność subiektywna, pojmowana jako "walka wszystkich przeciw wszystkim". Pisarz, intelektualista poszukuje zatem drogowskazu, którym może być tylko równowaga między indywidualizmem a uspołecznieniem. Domaga się reformy państwa celem zapobieżenia niszczącym rewolucjom. Trudno nie zauważyć, że są dylematy zaskakująco bliskie naszym współczesnym problemom.

- Uderzające jest to, że szczycimy się Eichendorffem jako poetą Śląska, choć kawał życia spełnił poza nim.
- Poeta rzeczywiście nawet większość życia spędził poza Heimatem, realizując oświeceniowy jeszcze model rozwoju. Żeby się rozwijać, trzeba wyjść spoza regionu w świat i działalnością na zewnątrz swój Heimat rozsławiać. Ale związkom ze Śląskiem i ukochanymi Łubowicami nigdy nie zaprzeczał. Zresztą okres łubowicki był na pewno czasem szczęśliwym. Tu chłonął beztrosko śląski klimat, obchody świąt itp. Stąd podejmuje pierwsze podróże do Raciborza i Wrocławia. Tam rozwinęła się między innymi jego fascynacja literaturą i teatrem.

- Nie ma wątpliwości, że jest poetą języka niemieckiego. A jak było u niego ze znajomością gwary śląskiej lub języka polskiego?
- Trudne pytanie, bo jego badacze nie są tu zgodni. Są przypuszczenia, że mógł znać gwarę śląską w którejś odmianie lub nawet literacki język polski.

- Jak było z kobietami w życiu romantycznego poety?
- W młodości podkochiwał się w wielu dziewczynach, co jest zresztą zupełnie normalne. Ale jego ideałem była żona. Ona była osobą praktyczną i wierną towarzyszką życia poety. Jej wcześniejsza śmierć w pewnym sensie odebrała sens jego życia. Do tego doszło osłabienie fizyczne i choroba.

- Mówimy o ostatnim, nyskim okresie jego biografii…
- Eichendorff korzystał wtedy z gościny i opieki swej córki Teresy. Wielkie dzieła już wtedy nie powstają. Ciekawostką jest, że właśnie wówczas, w 1857 roku nieco mniej znany śląski twórca, Theodor Opitz wysyła Eichendorffowi tłumaczenia poezji Puszkina i Lermontowa z dedykacją. Sprawił poecie wielką radość. Eichendorff pochwalił przekłady, ale i ucieszył się, że nadal jest dostrzegany, pamiętany i wciąż bierze udział w życiu literackim.

- Słusznie stawiamy na Śląsku Eichendorffa w pierwszym rzędzie niemieckich romantyków?
- Germaniści nie są w tych hierarchiach jednoznaczni. Jest na pewno ważną postacią późnego romantyzmu niemieckiego i wart jest tego, żeby o nim pamiętać i go badać. Myślę, że wiele wątków jego twórczości, listy i dzienniki wciąż jeszcze czekają na odkrycie i na ponowne wnikliwe odczytanie.

- Starsi członkowie mniejszości, którzy do szkoły chodzili przed wojną, uczyli się sporo Eichendorffa na pamięć. Jest szansa, by znalazł on swoje miejsce także we współczesnym szkolnictwie mniejszościowym?
- Już teraz jest on obecny, co pokazują przede wszystkim szkolne konkursy. Jego strofy są do uczenia się na pamięć bardzo wdzięczne. Ta praktyka niesie w sobie to niebezpieczeństwo, że utrwala obraz a nawet stereotyp Eichendorffa jako poety śląskiego krajobrazu, pagórków i lasów. A był kimś znacznie ciekawszym i bardziej złożonym.

- Na ile Eichendorff, poeta XIX wieku jest dziś zrozumiały dla młodego czytelnika?
- By czytać jego poezję, trzeba znać język niemiecki dobrze, ale jakiejś szczególnej bariery w jej przyjęciu nie odczujemy. Trudniejszy jest język jego rozpraw społeczno-politycznych i one adresowane są do bardziej wytrawnego czytelnika. Nasi studenci germanistyki przychodzą na studia już z pewną znajomością Eichendorffa, zwłaszcza jego liryki. My pokazujemy im teksty mniej znane, choćby ujawniony dopiero w 2004 roku, a wcześniej uważany za zaginiony o św. Jadwidze Śląskiej. Eichendorff w swojej rozprawie podaje ją za przykład osoby, która łącząc w sobie życie aktywne i kontemplacyjne stała się centralną siłą napędową Śląska. Zdaniem poety, Jadwiga Śląska jest dowodem na to, że także współcześni mogą i powinni łączyć zdobycze nowoczesnego świata i zakorzenione w tradycji chrześcijańskiej wartości moralne.

- Jak to się stało, że jego tekst został odnaleziony dopiero kilka lat temu?
- W 1945 roku, gdy zbliżał się front do Nysy teksty zostały wywiezione i w tej wojennej tułaczce zaginęły. Rozprawa pojawiła się nagle w 2004 roku. Tekst został opracowany i znalazł się w 10. tomie historyczno-krytycznego wydania dzieł Eichendorffa.

- Sądzi pani, że podobnych niespodzianek czeka nas więcej, bo nieznane teksty poety z Łubowic trafiły na przykład do dawnego Związku Radzieckiego i mogą się jeszcze odnaleźć?
- Dobrze by było, ale pewności nie ma. To tylko spekulacje. Na dziś zestaw znanych i dostępnych tekstów Eichendorffa trzeba uważać za zamknięty.

Dr Gabriela Jelitto-Piechulik jest adiunktem w Zakładzie Historii Literatury i Kultury Niemiec XIX i XX w. w Instytucie Filologii Germańskiej UO oraz członkiem Rady Naukowej Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa w Łubowicach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska