2-letni Kacperek jest kruchy jak porcelana. Ból i łzy to jego codzienność

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Chłopiec cierpi na wrodzoną łamliwość kości. W swoim króciutkim życiu miał już złamane nóżki, zwichnięte bioderka i pękniętą czaszkę. Maluch ma szansę na życie bez bólu, ale potrzebne są pieniądze.

- Gdy Kacperek miał trzy miesiące, mąż karmił go tuląc do siebie. W pewnym momencie maluch naprężył się i słychać było trzask pękającej kości w nóżce. Mąż przybiegł do mnie ze łzami w oczach, mały również przeraźliwie płakał. Widzieliśmy, że bardzo go boli – wspomina Karolina Dubiniec, mama 2-letniego chłopca. – Wylądowaliśmy w szpitalu. Był strach, łzy, niepewność, co dalej… Wtedy usłyszeliśmy diagnozę, której tak bardzo się obawialiśmy: wrodzona łamliwość kości.

Kacperek ma dwie starsze siostry. Gdy przyszedł na świat, jego mama od razu nabrała podejrzeć, że nie wszystko jest porządku. – Synek miał nienaturalnie miękką czaszkę. Mam starsze dzieci, więc wiedziałam, że nie tak powinno to wyglądać – relacjonuje mama chłopca. – Jeszcze w szpitalu przyszedł do nas lekarz, ale stwierdził, że dziecko jest za małe, żeby postawić konkretną diagnozę.

Po tym pamiętnym, pierwszym złamaniu przyszły kolejne: kości udowej, stawu łokciowego, nóżek z przemieszczeniem. Było też zwichnięcie bioderek i pęknięcie czaszki.

- Drobny upadek, w przypadku większości dzieci, kończy się w najgorszym razie guzem na czole. Kacperkowi podczas takiej niewinnej przewrotki pękła czaszka, a my już wiedzieliśmy, że musimy jak najprędzej szukać dla niego ratunku – mówi pani Karolina.

Dla 2-latka z Opola zwykły spacer z rodziną może zamienić się w koszmar. Podczas jednego z takich wspólnych popołudni Kacperek zbierał patyki i kamyczki. Zabawę popsuło kolejne złamanie. - Znowu był ból, powrót do szpitala, koszmarny wyciąg… Serce mnie bolało, gdy patrzyłam jak maleńkie nóżki i brzuszek synka na prawie miesiąc zostały unieruchomione. Wylaliśmy wtedy morze łez – wspomina opolanka.

Nadzieją dla Kacperka jest operacja w Krakowie, która pozwoli mu oszczędzić bólu łamanych kości. Rodzice muszą ją jednak opłacić z własnej kieszeni.

– Operacja polega na wprowadzeniu do kości specjalnego drutu, który ma ją ustabilizować i zabezpieczyć przed przemieszczeniem w przypadku złamania, ale też pomóc utrzymać prawidłową oś kończyny – wyjaśnia mama chłopca. – Zabieg ma się odbyć w Mikołajki. Dzieci dostają wtedy prezenty, a mojego synka znowu czeka ból i łzy, ale robimy to przecież, by w przyszłości mógł cieszyć się życiem jak jego rówieśnicy. Za pół roku podobny drut trzeba wstawić w drugą nóżkę.

Pani Karolina o wrodzonej łamliwości kości wie sporo, bo sama od urodzenia cierpi na tę chorobę. W pierwszych 18 latach swojego życia miała aż 40 złamań. – Dziś już nie łamię się w ogóle, bo ta choroba na szczęście mija po okresie dojrzewania – mówi Karolina Dubiniec z Opola. – Chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by nasz kruchy jak porcelana synek miał szczęśliwe i wolne od bólu dzieciństwo.

Operacja w Krakowie może w tym pomóc. Aby doszła do skutku, rodzice do 3 grudnia muszą zebrać 14 tys. złotych. Kacperek będzie wymagał też długotrwałej rehabilitacji.

Maluchowi można pomóc wpłacając pieniądze na pomocą internetowej zbiórki na www.pomagam.pl Pieniądze można też przekazać tradycyjnym przelewem:

Fundacja Dzięki Tobie dla Kacper Dubiniec
ul. Nowowiejskiego 6/3
61 - 731 Poznań
KONTO: 81 1600 1462 1841 4161 7000 0001

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska