Z drugiej strony warto odnotować, iż na samym finiszu podopieczni Łukasza Ganowicza zremisowali z nieobliczalną Ślęzą Wrocław. I to na wyjeździe.
Spotkanie w stolicy Dolnego Śląska śmiało można określić mianem meczem walki. Tego na pewno nie brakowało. W przeciwieństwie do okazji bramkowych. Gdy te były klarowne to raczej piłkarze się nie mylili, tak więc fakt, iż padły tylko dwa gole o czymś świadczy.
Nie minęło jednak 10 minut, a miejscowi powinni wykorzystać fakt, iż swoją „świątynie” bez opieki pozostawił Michał Bodys. Przed niemalże pustą bramką stanął Semir Ahmed, lecz skiksował i nawet nie zdołał kopnąć piłki.
Przyjezdni obudzili się dopiero po upływie pół godziny. I praktycznie ich pierwsza dobra akcja była sukcesem. Wtedy to wymienili kilka podań w okolicach „szesnastki” wrocławian, aż piłka dotarła do niepilnowanego Pawła Kubiaka, który wiedział już co z tym zrobic.
Ślęza niebawem mogła jednak wyrównać, ale próbę Kornela Traczyka kapitalnie zatrzymał bramkarz Zdzichów. Swoją okazję miał także Michał Sypek, ale w tym wypadku okazał się mało precyzyjny.
Dość szybko po zmianie stron gospodarze jednak dopięli swego. Zrobili to za sprawą Roberta Pisarczuka, który popisał się pięknym strzałem z rzutu wolnego.
To wreszcie obudziło piłkarzy Ruchu, aczkolwiek nic konkretnego z ich przewagi nie wynikło. Za to decydujący cios mógł zadać Szymon Tragarz, ale zbyt długo starał się „wypieścić” futbolówkę i ostatecznie ją stracił.
Ślęza Wrocław - Ruch Zdzieszowice 1-1 (0-1)
Bramki: 0-1 Kubiak - 34., 1-1 Pisarczuk - 52.
Ruch: Bodys - Bury, Bachor, Kostrzycki, Nowak - Sotor (88. Zychowicz), Niemczyk, Sypek (79. Fiks), Kubiak - Smolarek (61. Dębski), Kiliński (61. Czapliński)
Żółte kartki: Czapliński, Kiliński, Kostrzycki.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?