3. liga piłkarska. Ważne zwycięstwo Ruchu Zdzieszowice

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
W pierwszym meczu rundy wiosennej „Zdzichy” pokonały na wyjeździe wyżej notowaną Ślęzę Wrocław.

We Wrocławiu zespół prowadzony przez Łukasza Ganowicza udowodnił, że wiosną może być silny. Rozegrał bardzo solidne zawody, konsekwentnie broniąc w trudnych warunkach przez prawie 80 minut jednobramkowego prowadzenia.

Gola na wagę trzech punktów zdobył w 12. min Konrad Kostrzycki. Stoper Ruchu pewnie egzekwował rzut karny podyktowany za faul na Dawidzie Czaplińskim. Nasza drużyna skorzystała z prezentu Ślęzy. Gospodarze wyprowadzali piłkę z własnego pola karnego, ale jeden z obrońców nastrzelił Piotra Trinczka, tak że piłka trafiła pod nogi Czaplińskiego. Ten minął bramkarza, ale został przez niego sfaulowany. Sędzia zastosował jeszcze prawo korzyści, lecz po niecelnym uderzeniu Michała Sypka wskazał na jedenasty metr. Po strzale Kostrzyckiego wszyscy piłkarze Ruchu podbiegli do końcowej linii i wykonali kołyskę. Szczęśliwym tatą został bowiem kapitan zespołu Łukasz Damrat, któremu urodziły się bliźniaczki.

- Przyszły na świat w czwartek, a po zwycięstwie mam potrójny powód do świętowania - tłumaczył z uśmiechem Damrat. - W ostatnich dniach sporo się działo. 6 marca miałem urodziny, dzień później zostałem ojcem, a w piątek córeczki i ich mama obchodziły Dzień Kobiet. Na dokładkę dochodzi ważna wygrana nad Ślęzą. Cztery radosne dni z rzędu, jest super! Jesień w naszym wykonaniu nie była zbyt dobra. Myślę, że wiosną zdecydowanie się poprawimy i wtedy pozycja w tabeli będzie odzwierciedlała nasze możliwości.

Stracona bramka spowodowała, że Ślęza musiała się otworzyć, a zdzieszowiczanie tylko czekali, aż nadarzy się sposobność do wyprowadzenia szybkiego ataku. Takich okazji było kilka, jednak za każdym razem szwankowało wykończenie bądź ostatnie podanie.
Miejscowi nie potrafili znaleźć recepty na szczelnie ustawioną obronę Ruchu. Nie zmieniło się to nawet, gdy w przerwie boisko z kontuzją opuścić musiał Kostrzycki. Zastępujący go Arkadiusz Kozłowski spisał się bardzo przyzwoicie, dobrze współpracując z Michałem Bachorem.

Ślęza groźną sytuację stworzyła w pierwszych sekundach meczu, ale na kolejną musiała czekać aż do 58. min, kiedy w słupek trafił Szymon Lewkot. Później po błędzie w ustawieniu defensywy Ruchu szansę miał Mateusz Kluzek, jednak przegrał pojedynek z Patrykiem Sochackim. W ostatnich fragmentach goście skupiali się głównie na przerywaniu akcji rywali. To im się udawało i po ostatnim gwizdku mogli się cieszyć z zasłużonego triumfu.

- Wiedziałem, że kluczowe będzie przede wszystkim wyłączenie środkowych pomocników Ślęzy - wyjaśniał trener Ganowicz. - Robiliśmy to umiejętnie. Idealnie byłoby podwyższyć wynik, bo szans nam nie brakowało, ale nie ma co narzekać. Plany trochę pokrzyżowała pogoda. Wiał silny wiatr i trzeba było czasem dostosować się do aury, grając długimi podaniami, co było niekomfortowe dla jednej i drugiej drużyny. Chłopaki nie odpuścili ani centymetra na boisku i za to jestem pełen szacunku dla nich. Jakbyśmy tak nie walczyli, to wracalibyśmy do domu bez niczego.

Ślęza Wrocław - Ruch Zdzieszowice 0-1 (0-1)
0-1 Kostrzycki - 12. (karny)

Ruch: Sochacki - Sotor, Bachor, Kostrzycki (46. Kozłowski), Nowak - Trinczek (61. Dębski), Czajkowski, Damrat, Sypek (90. Polok), Zapotoczny (78. Nowosielski) - Czapliński. Trener Łukasz Ganowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska