3 tysiące ton śmieci w Skoroszycach. Kto to posprząta?

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Na wysypisku radny Marek Wiessensteiner i Andrzej Zając: – Co będzie w naszych studniach za 10 lat, jeśli te odpady tu zostaną?
Na wysypisku radny Marek Wiessensteiner i Andrzej Zając: – Co będzie w naszych studniach za 10 lat, jeśli te odpady tu zostaną? krzysztof Strauchmann
Nikt dokładnie nie wie, ile śmieci leży w Skoroszycach w zaroślach, na gołej ziemi. Dwa, może trzy tysiące ton bezpańskich odpadów.

Przez pole pszenicy rolnika Piotra Opalonego prowadzi ścieżka wydeptana przez pieszych i wyjeżdżona przez dwukółkowe wózki.

Za szpalerem drzew otwiera się widok na hałdę śmieci o imponujących rozmiarach. Wielkie składowisko "alternatywnego paliwa" i wszelkich innych odpadów. Na razie korzystają z niego tylko biedacy z całej okolicy, podkradając szmaty i gumy do palenia w zimie.

- Jeśli do 29 czerwca tego roku firma Skorpal nie zacznie usuwania odpadów, planuję wprowadzić do Skoroszyc wykonawcę zastępczego - zapowiada Adam Fujarczuk, starosta nyski. Czyżby więc ośmioletnia historia tej góry śmieci dobiegała do szczęśliwego końca?

Lewica inwestuje w odpady

Biznes zapowiadał się obiecująco. W 2004 roku spółka Agda spod Komprachcic wydzierżawiła od gminy Skoroszyce 1,5 hektara terenu dawnego tartaku za wsią.

W lipcu dostali od starosty nyskiego pozwolenie na przetwarzanie odpadów gumowych na paliwo alternatywne. Przerabiali w maszynach stare opony na granulat, który jest paliwem w wielkich piecach przemysłowych. W warunkach pozwolenia starosta napisał im, że zapas opon nie powinien być większy niż tygodniowa produkcja zakładu, a odpady mają być odpowiednio zabezpieczone w betonowych boksach i gromadzone na powierzchni maksymalnie 500 metrów kwadratowych.

Kiedy 3 października 2006 roku na składowisku opon w Skoroszycach wybuchł gigantyczny pożar, na miejscu było ok. 2 tysięcy ton odpadów zalegających na powierzchni 8 tysięcy metrów. Materiału do przerobu było kilkanaście razy więcej niż tygodniowe możliwości przetwórcze firmy, nawet gdyby pracowała non stop, a doba miała 36 godzin.

Zalegał w kilkumetrowych hałdach, na drogach dojazdowych. Pożar ugaszono po trzech dniach, ale ogień tlił się jeszcze przez półtora roku, wybuchając na nowo, dymiąc ze środka. Dopiero dzięki pomocy wojewody na miejsce ściągnięto ciężki sprzęt, który zasypał hałdy niedogaszonych śmieci tonami ziemi.

Wójt Skoroszyc Alina Baran jeszcze 10 miesięcy przed pożarem wypowiedziała spółce Adga dzierżawę terenu. Zaraz po pożarze starosta cofnął spółce pozwolenie na działalność. Jednak przez kolejne prawie trzy lata w Skoroszycach nie działo się nic. Hałdy zarastały, właściciel odpadów nie miał możliwości pracy, nikt z urzędników nie miał skutecznego pomysłu na posprzątanie terenu.

Dopiero w maju 2009 roku wójt Skoroszyc wydzierżawiła ten sam teren na dwa lata spółce Skorpal, zawiązanej przez cztery osoby. Miesiąc później firma dostała od starosty nyskiego pozwolenie na przerób odpadów na paliwo.

- Nadal uważam, że przerobienie tych odpadów jest jedynym realnym sposobem ich usunięcia i pozbycia się problemu - tłumaczy Alina Baran. - Spółka Skorpal zaczęła te odpady przerabiać. Zainwestowała w wyremontowanie budynku biurowego, w doprowadzenie na miejsce prądu i wykonanie przyłącza do sieci kanalizacyjnej. Działali profesjonalnie.

Widziałam wyniki badań laboratoryjnych próbek ich paliwa alternatywnego.

Prezesem Skorpalu została Agnieszka Warzocha, córka byłego wieloletniego naczelnika gminy i burmistrza Nysy Mieczysława Warzochy z SLD. Sam Mieczysław Warzocha wszedł do innej spółki - Enavis, z zagranicznymi udziałowcami, która na terenie składowiska wynajęła sobie pokoik na siedzibę. Kolejnym udziałowcem Skorpalu został także związany z lewicą Henryk Szendera - były dyrektor Elektrowni Opole.

- Nasza spółka nie jest właścicielem odpadów po firmie Agda - zaprzecza Agnieszka Warzocha. Według jej wyjaśnień Skorpal musiał tylko przerobić część starych odpadów, żeby zacząć własną działalność w tym miejscu.

Ludzie się postawili

Wójt Skoroszyc ze zrozumieniem tłumaczy problemy spółki Skorpal, jakie pojawiały się w trakcie przeróbki odpadów. Odbiorca granulatu - cementownia Górażdże - wymagał nie tylko odpowiednio rozdrobnionego paliwa, ale także spełnienia przez granulat określonych parametrów emisji różnych substancji w czasie spalania.

Skorpal przejął po poprzedniku tony odpadów z tapicerki samochodowej. W badaniach wyszło, że ich spalanie emituje za dużo chloru, ale można je wymieszać z innym surowcem, np. plastikiem typu PET. To dla wykonania tych mieszanek Skorpal musiał przywozić do Skoroszyc taki odpad.

Tymczasem kontrole starostwa i inspekcji ochrony środowiska nie wypadały pozytywnie dla Skorpalu. W czerwcu 2010 roku starosta zażądał wstrzymania się z przyjmowaniem nowych transportów, do czasu przerobienia tego, co już zgromadzono. Mimo to według mieszkańców do Skoroszyc przyjeżdżały kolejne ciężarówki.

Przełomowe dla dziejów Skorpalu w Skoroszycach okazało się wiejskie zebranie w grudniu 2009 roku. Przyszło ok. 60-80 osób na 1,4 tysiąca mieszkańców, głównie przeciwnicy składowiska. Sołtys wsi niespodziewanie dla wójta wprowadził do programu głosowanie wiejskie w sprawie niewyrażenia zgody na sprzedaż terenu. Wcześniej wśród mieszkańców rozeszła się pogłoska, że firma chce postawić tu spalarnię śmieci.

- Nikt tu nigdy nie planował budowy spalarni. Nikt by zresztą nie dostał na to zgody - opowiada pani wójt. - Na zebraniu mnie ani pani prezes Skorpalu nie dopuszczono do głosu. Nie było żadnej rzeczowej dyskusji.

Skorpal chciał teren kupić albo przynajmniej wydzierżawić na dłuższy okres, żeby zainwestować w stałą działalność. Ludzie widzieli, że na ten teren kolejne ciężarówki przywożą nowe śmieci, i stracili do firmy całkowicie zaufanie. Radni gminy, idąc za wolą zebrania wiejskiego, nie zgodzili się na sprzedaż gruntu Skorpalowi. W maju 2011 roku umowa dzierżawy wygasła.

- Agda przywiozła tu 2 tysiące ton odpadów, a Skorpal jeszcze tysiąc - mówi radny gminy Marek Wiessensteiner. - Według pozwolenia zapas odpadów nie miał być większy niż 20 ton miesięcznie. Nikt tego przez lata nie kontrolował, ani gmina, ani starostwo, ani inne instytucje, choć sołtys ciągle alarmował, że przekraczają pozwolenie. Przewozili śmieci nawet wtedy, gdy już zaprzestali je przerabiać. Wywieźli znikomą ilość.

Wójt Alina Baran przyznaje, że w umowie dzierżawy terenu nie zapisano warunków, do kiedy i ile odpadów Skorpal usunie ze składowiska.

- Firma deklarowała, że zrobi to w 5 lat. Potrzebowali tylko czasu i spokoju. Tymczasem zaczęła się na nich regularna nagonka - mówi wójt Skoroszyc. Jej zdaniem cała sprawa pożaru, a potem nie rozwiązanego problemu ze śmieciami została wykorzystana przez jej przeciwników politycznych.

Jeden z najbardziej protestujących mieszkańców, Andrzej Zając, był jej kontrkandydatem w wyborach na wójta.

- Ponieśliśmy fiasko w Skoroszycach, bo starosta bezpodstawnie cofnął nam pozwolenie na działalność, a gmina nie przedłużyła najmu - mówi Agnieszka Warzocha. - Nadal chcemy wznowić tę działalność. Przez dwa lata byliśmy kontrolowani przez gminę, starostwo, WIOŚ, urząd marszałkowski, GIOŚ. Żadna z kontroli nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości!

Winnych nie stwierdzono

Półtora miesiąca po opuszczeniu terenu przez Skorpal sołtys Skoroszyc zawiadomił starostę, że na tym terenie ktoś nielegalnie wykopał setki ton piasku. A do wykopów po piasku wrzucono tony odpadów z pobliskich hałd. Starosta zlecił kontrolę.

Na oczach mieszkańców, policjantów, dziennikarzy, łyżka koparki wyciągała z ziemi, z głębokości 2-3 metrów gumy i fragmenty opon. W trzech na cztery wykopy odpady były nadpalone i mogły pochodzić z pożaru w 2006 roku. W czwartym wykopie nie miały śladów ognia. Po odkrywce starosta zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu przestępstwa pozyskiwania surowców bez wymaganej koncesji.

Po siedmiu miesiącach nyska prokuratura śledztwo umorzyła. Nie stwierdzono przestępstwa. Starosta się nie odwołał. Prokuratura uznała, że zakopane odpady to pozostałości akcji gaśniczej z 2006 roku. Uwierzyła pracownikom Skorpalu i firmy budowlanej wynajętej przez Skorpal, że prowadzone w 2009 roku wykopy robiono na tym terenie wyłącznie pod budowę kanalizacji i wodociągu.

- Przedstawiliśmy sześciu świadków, którzy widzieli wywożenie z tego miejsca piachu - denerwuje się Marek Wiessensteiner. - Skoro prokuratura uwierzyła pracownikom Skorpalu, to naszym świadkom powinna teraz postawić zarzut kłamania w śledztwie.

Mieszkańcy w marcu tego roku ściągnęli do Skoroszyc generalną inspekcję ochrony środowiska. GIOŚ pobrał próbki gruntu w sąsiedztwie składowiska. Szczegółowe analizy wykazały nieznaczne przekroczenie norm zawartości cynku, benzopirenu i miedzi. Sołtysowi odpisano, że wyniki badań nie wskazują na zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców, nie ma też żadnego zagrożenia dla sąsiedniego potoku.

- Nawet jeśli teraz woda w naszych studniach jest czysta, co będzie za 10 lat, jeśli te śmieci nadal tu pozostaną? - mówi Marek Wiessensteiner. I stojąc na wielkiej hałdzie śmieci, demonstruje kupkę z medycznymi wenflonami i workami po krwi. Dowód, że do Skoroszyc trafiają też odpady niebezpieczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska