- Przed operacją musieliśmy wyleczyć Dawidkowi ząbki, które na skutek leczenia i zażywanych lekarstw były w złym stanie - opowiada Elżbieta Popardowska, mama chłopca. - Synek bardzo się bronił, krzyczał, dlatego skończyło się na narkozie. Musieliśmy to zrobić, bo niewyleczone ząbki mogą być źródłem poważnej infekcji. Przy tak poważnej operacji nie można było ryzykować.
Dawid Drapacz z Opola urodził się ze skomplikowaną wadą serca i płuc. Jego życie było zagrożone, a w Europie żaden z lekarzy nie podjął się zoperowania chłopca. Nadzieja pojawiła się w Stanach Zjednoczonych. Prof. Hanley ze Stanford, który będzie operował Dawidka, uważa, że jest szansa całkowitego naprawienie wady, dzięki czemu chłopiec mógłby żyć jak jego rówieśnicy. W czwartek rodzina wylatuje do USA, aby zawalczy o lepsze życie dla synka.
- 15 listopada Dawidek kończy trzy latka. Tego dnia mamy też stawić się w szpitalu. Sześć dni później odbędzie się operacja - opowiada pani Elżbieta. - Wiem, że nie będzie łatwo, bo mały boi się kolejnego kłucia, kolejnego bólu, a tego przecież nie unikniemy. Każda mama przeżywa, gdy widzi, że jej dziecko cierpi...
Rodzice mają mnóstwo obaw związanych z operacją, ale wiedzą, że tylko ona daje ich dziecku szansę na życie. Bez niej Dawidek mógł któregoś dnia po prostu się udusić.
- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, synek w szpitalu spędzi trzy tygodnie. Później zostanie wypisany do hotelu, ale nie będziemy mogli wrócić do Polski, bo zoperowane serduszko trzeba monitorować - opowiada pani Elżbieta. - Święta spędzimy poza domem, ale jeśli wszystko się uda, to i tak będą one dla nas najpiękniejsze.
OPOLSKIE INFO - 2.11.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?