4. liga - baraż: Olimpia Lewin Brzeski - Swornica Czarnowąsy Opole (jednak) 0-3!

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Swornica Czarnowąsy Opole
Swornica Czarnowąsy Opole Oliwer Kubus
Jak się okazuje emocje związane z pierwszym meczu o prawo gry w 4. lidze w przyszłym sezonie pomiędzy Olimpią Lewin Brzeski a Swornicą Czarnowąsy Opole mają swój ciąg dalszy także już długo po ostatnim gwizdku.

Jakiś czas po tym gdy zawodnicy rozjechali się już do swoich domów z myślą o bronieniu lub odrobieniu strat okazało się, że wynik spotkania został zweryfikowany jako walkower 3-0 dla „Swory”. To pretendenta z klasy okręgowej musi boleć tym bardziej, że na boisku wygrał 4-2!

OPZN właśnie poinformował bowiem, iż w Olimpii zagrał Patryk Dykus, który w ostatniej kolejce grupy I „okręgówki” został ukarany czwartą w sezonie żółtą kartką. W związku z tym, zgodnie z regulaminem, powinien pauzować za karę w jednym meczu czyli w tym najbliższym jego drużyny: ze Swornicą.

Co prawda przed barażami anulowane zostały wszystkie żółte kartki, ale nie kary dla zawodników za ich nadmiar „skutkujące w najbliższym meczu koniecznością pauzy”.

Tym samym w rewanżu to Swornica w rewanżu zaplanowanym na niedzielę o godz. 17, na jej boisku, będzie bronić trzech goli zaliczki, a nie odrabiać straty, po porażce 2-4.

A tak relacjonowaliśmy ten mecz niemalże od razu po jego zakończeniu...

- Mecz dość emocjonujący, tylko szkoda, że do poziomu zupełnie nie dostosowali się prowadzący zawody - nie krył Jacek Kieroński czyli prezes… zwycięskiej ekipy. - Tak słabego sędziowania u nas to ja dawno nie widziałem i mówię to mimo tego, że wygraliśmy. Nie pozwalali jednak grać obu ekipom, do tego „wykartkowali” nam zespół. Dobrze, że mamy dość szeroką kadrę i rezerwowi są w stanie zastąpić chłopaków z pierwszego składu, którzy nie mogą grać w rewanżu - zaznaczał, a w dość podobnym tonie wypowiadał się grający trener gości.

- Działo się dużo, ale szkoda, że mniej pod względem czysto piłkarskim, bo cieniem na meczu położyło się na pewno słabe sędziowanie i to w obie strony - przyznawał Wojciech Scisło tłumacząc, iż „pan z gwizdkiem” zupełnie nie radził sobie z tym co dzieje się wokół niego. - Próbował tonować emocje kartkami, ale w konsekwencji tylko niepotrzebnie zaogniał sytuację... wręcz „dolewał oliwę do ognia”.

Co do samego widowiska pod względem sportowym to zawody ustawiły dość szybko strzelone dwa gole przez miejscowych. Już po pierwszym kwadransie prowadzili oni bowiem 2-0.

Najpierw defensor gości popełnił fatalny błąd i podał piłkę tak, że bez problemu przejął ją Sebastian Kowalik i nie miał zaraz problemów ze skierowaniem jej do siatki. Niebawem z kolei byliśmy świadkami niefrasobliwości całego bloku obronnego „Swory”. Patryk Dykus miał bowiem tyle miejsca, że dobiegł do „szesnastki” gości praktycznie przez nikogo nie atakowany i uderzył zza tam gdzie chciał…

Później na boisku nie działo się specjalnie zbyt wiele, aż gdy upływała niemalże godzina gry, zaczęło się 20. minut, którym można byłoby obdzielić pozostałe części spotkania. Przez ten czas padły wszak cztery bramki, a obraz gry zmieniał się jak w kalejdoskopie.

Najpierw kontaktową bramkę zdobył Scisło, ale po blisko 300 sekundach miejscowi znowu „odskoczyli”. Według gości zrobili to jednak po serii błędów sędziów, gdyż najpierw rywale byli na spalonym, a potem jeden z nich pomógł sobie ręką. W wyniku protestów z boiska usunięty został Jakub Maraszek.

Przyjezdni nie załamali się zupełnie, a walczyli dalej i nadzieje na znacznie lepszy wynik przedłużył nie kto inny jak Scisło. Nie udało się jednak wyrównać na 3-3, a zamiast tego niebawem było 4-2 po rzucie karnym dla Olimpii.

- Jestem przekonany, że faul naszego zawodnika był poza „szesnastką”, ale to tylko wpisuje się w obraz kiepskiego sędziowania - przyznaje Scisło. - Mecz już jednak za nami i teraz skupimy się na tym, by włożyć ostatnie siły w to, żeby się utrzymać. Żeby zrobić to na boisku, po sportowej walce. Wiem, że jest zamieszanie z barażami, kto nich powinien grać a kto nie, ale koncentrujemy się teraz na sobie. Tym bardziej, że ten wynik nie jest jakiś katastrofalny.

Tymczasem rewanż w opolskiej dzielnicy już w niedzielę o godz. 17.

Olimpia Lewin Brzeski - Swornica Czarnowąsy Opole 4-2 (2-0)
Bramki:
1-0 Kowalik - 9, 2-0 Dykus - 15, 2-1 Scisło - 57., 3-1 Zajączkowski - 63, 3-2 Scisło - 68., 4-2 Zajączkowski - 77. (karny).
Olimpia: Lach - Moczko, Adasik, Witkowski, Szwarc (58. Trzciński) - Kowalik (60. Raś), Michalak, Salak, Zajączkowski -Dykus, Węgłowski (66. Kęska).
Swornica: Turek - Waindok (46. Jeleniewski), Krakowian, Pastuszek, Ptak - Maraszek, Klimczak, Lisoń, Cieśliński - Scisło, Rogowski (76. Jaworski).
Żółte kartki: Dykus, Moczko, Witkowski, Zajączkowski - Krakowian, Lisoń, Maraszek, Pastuszek, Scisło, Turek.
Czerwone kartki: Moczko (83. min), Dykus (89. min), Zajączkowski (90. min) - Maraszek (65. min): wszyscy za dwie żółte kartki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska