- Rywale postawili nam wysokie wymagania, ale spodziewaliśmy się tego, że dodatkowo zmobilizują się na nas - nie krył defensor gości Dawid Kubicz. - Ustawili się defensywnie i starali się wykorzystać nasz styl gry. W drugiej połowie ułatwili nam zadanie, ale nie potrafiliśmy ich dobić.
Pierwsza połowa należała za to zdecydowanie do jego zespołu, który od pierwszych sekund przypuścił szturm. Już w pierwszym kwadransie przyjezdni mieli parę okazji do zdobycia bramki jednak brakowało im albo szczęścia albo precyzji.
Szybko w dogodnej sytuacji znalazł się Bartłomiej Semik, ale został w ostatniej chwili powstrzymany kapitalnym wślizgiem wykonanym przez Andrzeja Bonka. Następnie mało brakowało, a Kacper Kamiński wykorzystałby nieporozumienie w szeregach miejscowych, którzy chyba liczyli na założenie pułapki ofsajdowej, jednak w jego akcji zabrakło zdecydowania.
Swoją drogą bardzo niepewnie grał też golkiper krasiejowian Damian Janoszka, który złymi wybiciami stwarzał przyjezdnym szansę na ponawianie ataków. I dwa gole, które padły w pierwszej odsłonie w dużej mierze obciążają jego konto.
Najpierw po takim zagraniu praktycznie bezpośrednio Kamiński zgrał do Semika, a ten nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki, a następnie ten pierwszy obsłużył bardzo dobrą centrą Piotra Stępnia, który nie strzelił może głową zbyt mocno, ale i z tym Janoszka miał problemy.
To wreszcie obudziło miejscowych. Sygnał do ataku dał Mateusz Pinkawa, który wypuszczony w bój przez Piotra Słupika wybiegł sam na sam z bramkarzem rywali, ale pomylił się niewiele.
Co się odwlecze to nie uciecze. W 55 . min Przemysław Konik dośrodkował z rzutu wolnego, a Andrzej Bonk uprzedził głową zbyt opieszale wychodzącego do piłki Ksawerego Jarosińskiego i futbolówka wpadła do siatki. Zaraz potem mógł być remis, jednak będący na dobrej pozycji Edmund Machnik w ostatniej chwili został odcięty od podania przez obrońców z Ozimka.
Małapanew otrząsnęła się na półmetku tej odsłony gdy rezerwowy Michał Bienias huknął zza pola karnego, ale tym razem na wysokości zadania stanął Janoszka. 120 sekund później jednak do piłki w bocznym sektorze boiska dopadł Michael Komor i zgrał ją wprost na głową Semika, który nie miał problemów ze skierowaniem jej tam gdzie chciał. Po upływie takiego samego okresu czasu jednak gola na 2-3 zdobył Machnik, a już w następnej akcji Stępień mógł znowu dać oddech gościom, ale fatalnie przestrzelił z bliskiej odległości.
Później już do końca spotkania mieliśmy wzajemną wymianę ciosów, choć też już bez klarownych okazji na gola. W ostatnich sekundach jednak znowu nie popisał się Janoszka, któremu piłka wyślizgnęła się rąk, a wprowadzonemu kilka chwil wcześniej Sebastianowi Kuchcie wystarczyło dołożyć głowę i było 4-2.
- Nie miał dnia, ale wybaczamy mu, bo przecież tyle razy ile nas uratował wiosną to ma u nas i tak dług wdzięczności – usprawiedliwiał swojego kolegę z bramki kapitan zespołu Przemysław Konik. - Za dużo popełniliśmy błędów, szczególnie przy wyprowadzaniu piłki. Rywal praktycznie wszystkie gole zdobył po tym jak przejmował akcje i szedł ze swoją - oceniał sytuację.
A załamywać się nie miał zamiaru również grający trener tej drużyny Mateusz Pinkawa. - Ten pojedynek miał dla nas przede wszystkim wymiar prestiżowy, bo mówiąc szczerze z tak trudnym rywalem jak Małapanew ciężko walczyć o wygraną, jednak to nie znaczy, że nie chcieliśmy tego. Niestety nie udało się, choć druga połowa była naprawdę całkiem niezła w naszym wykonaniu.
Pewnego rodzaju ciekawostką tego emocjonującego spotkania był fakt, iż prowadził je Jarosław Przybył czyli sędzia, który jeszcze w tym sezonie był „rozjemcą” nawet na meczu ekstraklasy.
- Czuć było, że to sędzia z „górnej półki” - przyznawał Kubicz. - Potrafił uspokoić sytuację , szybko podejmował decyzję. Wzbudzał respekt chyba we wszystkich zawodnikach.
KS Krasiejów - Małapanew Ozimek 2-4 (0-2)
Bramki: 0-1 Semik - 32., 0-2 Stępień - 42., 1-2 Bonk - 55., 1-3 Semik - 71., 2-3 Machnik - 73., 2-4 Kuchta - 90.
KS: Janoszka - T. Mainka, Bonk, Salzburg, Świerc (25. Wręczycki) - Kostka (84. Lipp), Słupik, Konik, Ozimek, Pinkawa - Machnik. Trener Mateusz Pinkawa.
Małapanew: Jarosiński - Lewandowski, Kubicz (90. Kuchta), Komor - Wróblewski (73. Riemann) Górniaszekl, Grześkiewicz, Suchecki (54. Gawlik) - Stępień, Kamiński (64. Bienias), Semik. Trener Dariusz Kaniuka.
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).
Żółte kartki: Konik, Machnik, Ozimek, Salzburg - Grześkiewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?