Dla Chemika triumf w Krapkowicach był już czwartym z rzędu. Dzięki temu, rzutem na taśmę przeskoczył on jeszcze w tabeli Skalnika Gracze i zimę spędzi na 8. pozycji w tabeli.
- W przerwie powiedzieliśmy sobie, że drużyna, która pierwsza zdobędzie gola, zakończy mecz zwycięstwem - mówił Mirosław Biniecki, drugi trener Chemika.
Słowa te okazały się niejako prorocze. W dodatku na trafienie kędzierzynian w drugiej odsłonie nie trzeba było długo czekać. W 49. minucie wykorzystali oni błąd gospodarzy przy wyprowadzaniu piłki. Rozpoczętą po nim akcję sfinalizował strzałem do pustej bramki Mateusz Augustyn.
- Po stracie gola próbowaliśmy za wszelką cenę odpowiedzieć, ale nie mieliśmy za bardzo pomysłu na sforsowanie defensywy Chemika - opowiadał Łukasz Wicher, szkoleniowiec Unii. - Rywale nastawiali się na grę z kontry, bo to jest ich największa siła. Generalnie jednak mamy czego żałować, ponieważ w całym meczu mieliśmy kilka okazji bramkowych. Remis byłby sprawiedliwszy, ale przegraliśmy i musieliśmy się pogodzić z utratą pozycji wicelidera.
Unia Krapkowice - Chemik Kędzierzyn-Koźle 0-1 (0-0)
Bramka: 0-1 Augustyn - 49.
Unia: Koczwański - Rychlewicz, Pindral, Kaczmarek - Trinczek, Niespodziński, Jakwert (77. Kramczyński), Sobota (55. Churas) - Wośko, Szymański, Bawoł (72. Werner).
Chemik: Karbownik - Sadyk, Łątkowski, Kowalczyk, Mandrela - Malik (75. Stoklossa), Chojnowski (88. Cymerman), Gromelski, Augustyn (72. Karolczyk) - Paczulla, Ciukaj (60. Łysek).
Żółte kartki: Kaczmarek - Ciukaj, Łysek, Sadyk, Stoklossa.