Z drugiej strony obie nie mogły w pełni przygotowywać się do tego boju, bo po stronie gospodarzy brakowało choćby Piotra Soboty, Krzysztofa Wernera i Filipa Szampery, a dopiero niedawno z Ukrainy - po trzech tygodniach nieobecności - wrócił Orest Szulicha.
U gości nieobecności był chyba jeszcze bardziej odczuwalne, gdyż "rozpadł się" szkielet drużyny. Za kartki pauzowało dwóch środowych pomocników Łukasz Szpak i Piotr Gorczyca oraz dwóch ważnych defensorów Jarosław Chodorski i Radosław Parada. Do tego tuż przed spotkaniem niedyspozycję zgłosił Marcel Rychlica i w ostaniej chwili do składu wszedł za niego jego imiennik Ogrodowczyk.
- Zawsze powtarzam moim chłopakom, że u mnie nie ma "pierwszej jedenastki" tylko liczy się cała kadra, każdy ma taką samą możliwość zagrania i trzeba być na to gotowym, a teraz każdy kto dostał swoją szansę pokazał, że na to zasługuje - chwalił swoich podopiecznych Wojciech Lasota. - Podeszliśmy do Unii z szacunkiem, przecież to zespół, który wygrał wszystkie swoje wcześniejsze mecze na wiosnę, do tego strzelając dużo goli - tłumaczył, ale też przyznawał, że jego team rozegrał bardzo dobre spotkanie. - Byliśmy konsekwentni w obronie i wyczekiwaliśmy swoich szans. Rywal popełnił dwa błędy i jeden wykorzystaliśmy.
Dla całego spotkania kluczowe były dwa wydarzenia z przełomu pierwszej i drugiej odsłony. Najpierw, tuż przed zejściem do szatni, Dawid Dulski wykorzystał szybkie rozegranie Denisa Fogla, obrócił się z piłką przed bramką miejscowych i huknął nie do obrony po długim rogu. Następnie, tuż po zmianie stron, drugą żółtą kartkę otrzymał defensor gości Maciej Raś i musiał opuścić boisko.
Wcześniej i później krapkowiczanie mieli swoje szansę, ale byli nieprecyzyjni albo w ich grze brakowało zrozumienia. Jak choćby wtedy gdy jeszcze w pierwszej połowie Łukasz Bawoł obił słupek lub gdy ten sam zawodnik i Szulicha nawzajem sobie przeszkadzali tuż przed bramką Skalnika. Zresztą szczególnie u Ukraińca widać było przerwę w treningach z kolegami, gdyż w drugiej odsłonie raz fatalnie spudłował, a raz zamiast podawać strzelał i został zablokowany.
- Albo za bardzo chcieliśmy albo brakowało zgrania, tym bardziej, że ostatnie dni to sporo absencji na treningach, zdarzyło się, że miałem siedmiu graczy na zajęciach - tłumaczył Łukasz Wicher, trener Unii. - Rzecz jednak w tym, że byliśmy zespołem, który prowadził grę, ale wynikało to bardziej z taktyki rywala, który wyczekiwał na swojej połowie na rozwój wypadków. Na pewno nie byliśmy gorsi, ale taka jest piłka. To co udawało się we wcześniejszych meczach, teraz się zacięło - obrazował sytuację.
Unia Krapkowice - Skalnik Gracze 0-1 (0-1)
Bramka: 0-1 Dulski - 42.
Unia: Sobawa - Kurpierz, J.Pindral, Dyczek (62. Frohs) - Rychlewicz, Remień (59. Wośko), Szymański, Niespodziński, Fiks - Szulicha, Bawoł.
Skalnik: Czarnecki - Raś, Ogrodowczyk, Gawroński, Mączyński - Janeczek (76. Maryszczak), Dulski, Bania, Konopski, Fogel (89. Firek) - Szpala (90. Bąk)
Żółte kartki: Dyczek, Szulicha, Szymański - Bania, Dulski, Fogel, Raś.
Czerwone kartki: Szulicha (87. min) za dwie żółte - Raś (49. min) za dwie żółte.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?