Organizatorom przejście trasy nocą wokół Opola zajęło 10 godzin.
Pierwsza stacja znajdowała się pod kościołem św. Jacka, kolejne w Lędzinach, Zbicku, Niwkach, Kotorzu, Kolonowicach, Luboszycach, Czarnowąsach i trzy ostatnie pod opolskimi kościołami.
W Lędzinach rozłączały się grupy idące do Opola i na Górę św. Anny. Na trasę wokół miasta wyruszyły m.in. gimnazjalistki z Biadacza: Julia i Paulina. - Ksiądz nas zachęcił - mówiły dziewczęta, które z Opola dotarły do rodzinnych domów w Kolonowicach. - Na pierwszy raz nam wystarczy. Może za rok spróbujemy pójść przez wszystkie stacje - mówiły.
Uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej wyruszyli na trasę w piątek po mszy św. o godz. 20.00 w kościele pw. Przemienienia Pańskiego w Opolu.
- Już na starcie możemy się cieszyć, bo uczestników jest wyraźnie więcej niż przed rokiem – mówi Radzimir Burzyński, lider EKD rejonu Opole. - Zapisało się 270 uczestników, którzy idą na Górę św. Anny i 88 idących wokół Opola (obie trasy liczyły ponad 40 kilometrów). Sądząc po pakietach, które już rozdaliśmy, idących jest jeszcze więcej, myślę, że około 400.
W pakietach znajdowały się m.in. mapy, opisy tras oraz teksty modlitw (na każdy rok powstają nowe) do poszczególnych stacji drogi krzyżowej.
Przed wyjściem pytaliśmy niektórych uczestników o zamiary.
Pani Maria Twardawska z Luboszyc wybrała się w drogę z córką Elisabet. - Mamy optymistyczne, bojowe nastawienia, damy radę – mówią. Idziemy z konkretnymi intencjami, ale niesiemy je w ukryciu. Lęki trochę są, bo pierwszy raz idziemy, ale pełne nadziei. W plecaku trochę jedzenia, ale nie za dużo i woda mineralna.
Państwo Katarzyna Gnot szła na EDK z mężem Krzysztofem. - Idziemy spontanicznie, bez specjalnych przygotowań – przyznaje pani Katarzyna, która ma jednak zaprawę, bo biega kilka razy w tygodniu. Zabraliśmy termos z gorącą herbatą. Intencji nie brakuje. Na to liczymy, że okazji do refleksji nie zbraknie, bo noc jest długa.
Z panem Krzysztofem udało się porozmawiać także dziś, już po powrocie.
- Wracałem do pracy, więc trzeba było iść sprawnie – mówi. - Bardzo mi się podobało, choć miałem trudne momenty w lesie na trasie ze Zbicka do Niwek i na drodze z Kotorza do Węgier. Na pewno trudne na tej drodze krzyżowej jest to, że klimat modlitwy trzeba sobie zbudować samemu (zasadniczo idzie się w milczeniu, nikt wspólnego programu nie prowadzi – przyp. red.), ale z drugiej strony modlitwa przy poszczególnych stacjach była też chwilą odpoczynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?