Starosta jak zapowiedział, tak zrobił. Pierwszoklasiści w gimnazjum nr 4 w Nysie od pierwszego września pójdą do kilkudziesięcioosobowych klas. Tak dużych nigdzie indziej w powiecie nie ma. Starosta nyski zdecydował się na kontrowersyjne posunięcie po skandalu z rekrutacją, jaki rozpętał się na początku lipca.
Media zaalarmowali rodzice, których pociechy w tajemniczy sposób zniknęły z listy zakwalifikowanych do przyjęcia do szkoły. Na opublikowanej 1 lipca było 56 nazwisk. Dwa dni później pojawiła się druga lista, na której były już 64 nazwiska. Sęk w tym, że zabrakło na niej 10 nazwisk z pierwszej listy, mimo że dzieci z rodzicami złożyły już do szkoły dokumenty uprawniające do przyjęcia.
Ani dyrekcja, ani komisja rekrutacyjna nie potrafiły odpowiedzieć, dlaczego tak się stało. W wyniku medialnej wrzawy i żeby zatrzeć złe wrażenie po skandalu, starosta nyski, który jest organem prowadzącym szkołę, zadecydował o przyjęciu wszystkich chętnych kandydatów. Czyli niemal setki, a umowa z gminą, która zgodziła się na przekazanie prowadzenia gimnazjum starostwu, przewidywała utworzenie tylko dwóch oddziałów.
Starostwo wystąpiło do gminy o utworzenie trzeciego, ale ta nie przychyliła się do prośby. Czesław Biłobran postawił jednak na swoim i wykorzystał fakt, że przepisy nie precyzują liczebności oddziałów. Powstaną więc dwie klasy pierwszoklasistów w gimnazjum nr 4, ale za to jakie!
Świeżo upieczeni gimnazjaliści trafią do dwóch oddziałów. Nie będą się jednak uczyli w klasach 20-30-osobowych, tak jak w innych nyskich gimnazjach. 86 uczniów zostało podzielonych na dwa 43-osobowe oddziały.
- Każda klasa zostanie podzielona na dwie grupy i to w grupach będą odbywały się zajęcia lekcyjne - uspokaja Kazimierz Darowski, naczelnik Wydziału Edukacji i Kultury Starostwa Powiatowego w Nysie. Zapewnienia nie przekonują jednak rodziców tegorocznych pierwszoklasistów.
- Podchodzę do tego z dużą dozą niepewności i niepokoju, ale dziecko się na to zdecydowało. Dopóki się nie zaczną uczyć, to nie wiadomo, jak będzie - zamartwia się jeden z rodziców.
Ostrożnie do pomysłu starostwa podchodzi również opolski kurator oświaty. Instytucji brak jednak instrumentów do wpłynięcia na decyzję starosty.
- Bardzo uważnie przyglądamy się temu, co dzieje się w gimnazjum nr 4 w Nysie. Czas pokaże, jak nauka będzie wyglądała - zapowiada Teodozja Świderska z Kuratorium Oświaty w Opolu.
Już teraz jednak informuje, że we wrześniu w szkole będzie przeprowadzona kontrola, która sprawdzi jakość kształcenia pierwszoklasistów. Poprzednia, dotycząca rekrutacji, wykazała w gimnazjum szereg nieprawidłowości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?