44. FPFF w Gdyni, dzień 1: wolność kocham i rozumiem

q
Karolina Misztal
W poniedziałek, 16 września, wystartował 44. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Najważniejsze wydarzenie dla polskiego kina przeszło wiele zmian. Nowe miejsca, odświeżona formuła, rekordowa liczba filmów w Konkursie Głównym i kontrowersyjna decyzja komisji, która postawiła środowisko artystyczne w stan gotowości – czytamy w portalu Onet.

Jak czytamy w Onecie w tym roku zamiast zburzonego Multikina, seanse w Heliosie, Muzeum Marynarki Wojennej, Teatrze Miejskim i Konsulacie Kultury (do tego tradycyjnie pokazy w Gdyńskim Centrum Filmowym i Teatrze Muzycznym). Zamiast Innego Spojrzenia, powrót Panoramy Kina Polskiego. Zamiast szesnastu, dziewiętnaście tytułów walczących o Złote Lwy ("Żużel" Doroty Kędzierzawskiej ostatecznie wycofano).

Festiwalowy maraton otworzyła jedna z trzech produkcji przyjętych do konkursu w drugim terminie - "Interior" Marka Lechkiego, twórcy świetnego "Erratum". Lechki na swój kolejny film kazał czekać 9 lat. Dwie równoległe historie, Maćka (Piotr Żurawski) i Magdy (Magdalena Popławska), stawiają nas przed rzeczywistością, którą doskonale znamy - wyścigiem szczurów po jednej stronie i ofiarami tego wyścigu po drugiej. Efektownie zrealizowany "Interior", choć momentami trudny w odbiorze, a w pierwszej części mało czytelny, opowiada o społecznych mechanizmach, które zwiększają podziały, a ograniczają wolność.

Temat wolności pojawiła się też w debiucie Piotra Dylewskiego o tytule, który nie sposób przeoczyć, przeglądając niemały gdyński program. "Zgniłe uszy" z Panoramy Kina Polskiego, czyli historia dwóch par (Magdalena Celmer, Mikołaj Chroboczek, Piotr Choma, Paulina Komenda), próbujących ratować swoje małżeństwa na wyjazdowej terapii u niejakiego Henryka (Michał Majnicz). Skromne, kameralne kino, zagrane przez bardzo zdolnych aktorów, w pewnym momencie przywodzi na myśl zacierające granice jawy i snu dzieła Jagody Szelc. Choćby dlatego warto się tym "uszom" przyjrzeć. I chwilę zastanowić, bo z wolności wyboru, mówi Dylewski, często nie potrafimy korzystać.

Na szerokie wody wypływa kino społecznie zaangażowane. We "Wszystko dla mojej matki" Małgorzaty Imielskiej chcielibyśmy odwrócić wzrok od ekranu, ale wiemy, że nie powinniśmy. Przemoc i gwałt to codzienność 17-letniej Oli z poprawczaka. Wolność została jej odebrana razem z godnością. Na ekranie m.in. dawni aktorzy Teatru Polskiego we Wrocławiu - Halina Rasiakówna, Adam Cywka, Agnieszka Kwietniewska oraz niezawodna Jowita Budnik i, w głównej roli, poważna kandydatka do nagrody za najlepszy debiut aktorski, Zofia Domalik.

"Był doktorantem ekonomii przed wojną. To był zwykły człowiek. To wojna spowodowała, że został kimś niezwykłym. Nagle przychodzi wojna i czuje, że musi się zaangażować" - mówił na konferencji prasowej "Kuriera", prowadzonej przez Łukasza Maciejewskiego, producent Jan Ołdakowski. W "Kurierze" Władysława Pasikowskiego i "Ciemno, prawie noc" Borysa Lankosza, filmach, które miały już swoje premiery, wolność jest wywalczona, lub zaprzepaszczona. Pasikowski w przyzwoitej, choć mało wyrazistej historii Nowaka-Jeziorańskiego, karze tą wolność respektować, a Lankosz, w baśniowej wariacji na temat kryminału, przypomina, że nie ma mowy o wolności, gdy idziemy przez życie z traumą.
Więcej w Onet.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 44. FPFF w Gdyni, dzień 1: wolność kocham i rozumiem - Dziennik Zachodni

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska