500+. Ludzie proszą w pracy o... obniżenie pensji. Żeby dostać 500 złotych na dziecko

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Program Rodzina 500+ ma wejść w życie 1 kwietnia.
Program Rodzina 500+ ma wejść w życie 1 kwietnia. Fot. Mariusz Kapala (O)
Pracownicy, których dochody nieznacznie przekraczają kryteria ustalone przez rząd, mają dylemat, jak spełnić warunki programu.

Wśród nich są między innymi małżonkowie Iwona i Marek z Kędzierzyna-Koźla. On pracuje w jednej z miejscowych firm produkujących komponenty do części samochodowych. Zarabia 2,5 tysiąca złotych na rękę. - Dlatego nie kwalifikujemy się do programu „500 plus” i nie dostaniemy pieniędzy na naszą jedyną córeczkę Maję - mówi. - Ale gdybym zarabiał 2,4 tysiąca, to byśmy się na ten program załapali, bo nasze dochody zmieściłyby się wtedy w widełkach progów dochodowych. No cóż, pierwszy raz w życiu żałuję, że zarabiam trochę za dużo...

Pan Marek sondował już, czy szefowie zgodziliby się na obniżkę. Na razie jeszcze mu nie odpowiedziano, czy to w ogóle możliwe. A podobne prośby składa coraz więcej Opolan i nie tylko.

- Pracownicy potrafią liczyć. Proszą o niewielkie obniżki, by nie ominął ich program 500 plus. Dostaliśmy już wiele takich sygnałów - potwierdza Andrzej Arendarski z Krajowej Izby Gospodarczej.

Przypomnijmy, na każde drugie i kolejne dziecko 500 złotych należy się bez względu na dochody. Kryteria dochodowe zostały wprowadzone na pierwsze dziecko i wynoszą 800 złotych netto na jednego członka rodziny.
Przykładowo: matka samodzielnie wychowująca jedynaka i zarabiająca 1599 złotych ma prawo do 500 złotych, ale ta, która zarabia 1601 zł już nie. Inny przykład: Rodzina Kowalskich z trójką dzieci dostanie 1500 złotych w ramach programu, gdy dochody rodziców nie przekraczają 3 tysięcy złotych. Jeśli są wyższe, to Kowalscy dostaną tylko 1000 zł, kolejno na drugie i trzecie dziecko. Na pierwsze już nie, bo tam obowiązuje limit dochodów.

Posłowie Nowoczesnej podkreślają, że przewidzieli taki paradoks, że ludzie będą prosić o obniżenie pensji.

- Mówiliśmy o tym i proponowaliśmy zmiany w programie, czyli tzw. złotówka za złotówkę. Ale PiS nie chciało nas słuchać - mówi Witold Zembaczyński, opolski poseł Nowoczesnej.

System „złotówka za złotówkę” działałby w ten sposób, że świadczenie wychowawcze na pierwszego potomka byłoby zmniejszane o taką kwotę, o jaką przekroczone zostałoby kryterium. Nikomu nie opłacałoby się składać propozycji obniżki wynagrodzenia.

Prawo i Sprawiedliwość tłumaczy jednak, że nie chciało wprowadzać różnych poprawek opozycji, by nie komplikować samego programu, który i tak nie dla wszystkich jest czytelny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska