530 lat prudnickiego cechu rzemiosł. Pracują, pomagają, szkolą uczniów. Jednak dobre lata dla rzemiosła były dawniej

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Starszyzna prudnickiego cechu. W środku starszy cechu w Prudniku Edward Birecki
Starszyzna prudnickiego cechu. W środku starszy cechu w Prudniku Edward Birecki Krzysztof Strauchmann
Cech Rzemieślników i Przedsiębiorców w Prudniku obchodził w piątek 22 września 530 rocznicę działalności. Rzemieślnicy działają w miastach od setek lat, ale na obecne czasy narzekają. Dobijają ich wysokie koszty działalności.

Prudnicki cech zrzesza 211 zakładów rzemieślniczych i usługowych, które w rejonie Prudnika zatrudniają 3 tysiące osób, a więc są łącznie największym pracodawcą. Mistrzowie różnych branż szkolą i uczą zawodu ponad 450 uczniów.

530 lat temu, w 1493 roku książęta opolscy Jan II Dobry i Mikołaj II wydali statut cechu płócienniczego w ówczesnym Prudniku. To pierwsze pisane świadectwo działalności cechowej w mieście, ale zdaniem historyka i dyrektora Muzeum Ziemi Prudnickiej Marcina Husaka, rzemieślnicy byli obecni Prudniku od momentu jego założenia. W XVIII wieku miasto było jednym z bardziej prężnych ośrodków rzemiosła na Śląsku. Według spisu z 1733 roku działało tu 140 mistrzów tkackich i 24 szewskich. W połowie XVIII wieku cech tkacki wybudował w Prudniku swoją siedzibę, okazałą kamienicę przy ul. Łukowej, która do dziś z niezmienionym wyglądem należy do cechu i jest najstarszym świeckim budynkiem Prudnika.

Sto lat później, pod koniec XIX wieku rzemieślnicy przegrywali rywalizację z przemysłem włókienniczym. Cech popadł w finansowe tarapaty, wysprzedawał swoje historyczne pamiątki. Równie ciężko było rzemieślnikom w latach 50-tych ubiegłego wieku, gdy komunistyczne władze nękały ich domiarami. W trakcie uroczystości w Prudniku najlepiej wspominano lata 90-te, zaraz po transformacji ustrojowej. Dzisiaj rzemiosłu dokuczają wysokie ceny energii, rosnące składki ZUS, wysokie koszty zatrudniania pracowników.

- Rzemiosło jest w trudnej sytuacji – mówił na uroczystości Tadeusz Staruch, prezes Izby Rzemieślniczej w Opolu, która skupia 2 tysiące zakładów rzemieślniczych. – Wszyscy pracujemy od świtu do nocy i nie mamy możliwości, żeby sobie pochorować. Żeby zasłużyć na urlop, trzeba najpierw zarobić na zobowiązania. Młodzi ludzie, a także ci, którzy wrócili z zachodu, rezygnują, bo tu się nie da zarobić. Są rzemieślnicy, którzy popadają w długi, wpadają w problemy.

- Życzę wam wiary, że źle już było, a może być tylko lepiej – zwracał się do rzemieślników burmistrz Prudnika Grzegorz Zawiślak, sam syn rzemieślnika. – Przetrwaliście 530 lat. Kolejne lata też przetrwacie.

Sami rzemieślnicy są jednak pełni wątpliwości

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska