1. Jajo na wydziale matrymonialnym
Urodzony przed I wojną światową Miłosz wychowywał się w świecie XIX-wiecznym, dorastając w drewnianym dworku szlacheckim w litewskich Szetejniach. Były to czasy, kiedy nie wprowadzono jeszcze obowiązku edukacyjnego, dlatego pierworodny syn Miłoszów wcale nie chodził do szkoły podstawowej. Dokładniej mówiąc, uczęszczał wprawdzie do szkoły powszechnej, ale tylko przez... tydzień, w 1920 roku.
- Bardzo mi się nie podobała. To taki chaos, zupełnie przerażający - wspominał poeta po latach. Nauczała go zatem mama, a później guwernantka. Dopiero po przenosinach do Wilna Czesław rozpoczyna naukę w I Państwowym Gimnazjum Męskim im. Zygmunta Augusta.
Nie był bynajmniej prymusem. Nauczyciele pisali w zeszycie z uwagami: "Awanturnik, biorący udział w burdach na korytarzu i w klasie". Po zdaniu matury zafascynowany poezją młodzian zaczyna studia na polonistyce. Wytrzymał tam zaledwie dwa tygodnie.
- Wydział ten nazywał się wydziałem matrymonialnym, 95 procent studentów stanowiły panienki - opowiadał Miłosz. Przeniósł się na prawo, zapisał się do Akademickiego Klubu Włóczęgów, gdzie otrzymał pseudonim Jajo. Skąd taki pseudonim? Podczas jednej z szopek akademickich podano przepis na zrobienie lalki Miłosza: "potrzebne jest duże jajko z rodzynką zamiast nosa".
2. Horacy, Gałczyńskii urzędnik Miłosz
Po ukończeniu studiów Czesław Miłosz rozpoczął pracę w wileńskiej rozgłośni Polskiego Radia, a po roku przeniósł się do Polskiego Radia w Warszawie. Jednak Miłosz z rzadka miał na antenie odczyty (dzisiaj powiedzielibyśmy: audycje). Był urzędnikiem, współdecydował o kształcie programu (dzisiaj powiedzielibyśmy: ramówki).
Pewnego dnia poszedł do mieszkania Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego upomnieć się o zaległy tekst dla radia. Gałczyński przyjął go nago, leżał na tapczanie i czytał Horacego. W liście do radia napisał po tej wizycie uszczypliwie: "Był u mnie urzędnik Miłosz".
3. Pianista i radzieccy spadochroniarze
W 2002 roku Roman Polański nakręcił nagrodzony Oscarem film "Pianista", historię ukrywającego się w ruinach Warszawy Władysława Szpilmana. Warto wiedzieć, że "Pianista" miał zostać nakręcony ponad 50 lat wcześniej, a scenariusz filmu pisał właśnie Czesław Miłosz. Poeta znał Szpilmana osobiście, pracowali razem przed wojną z Polskim Radiu.
Scenariusz pt. "Robinson warszawski" napisał razem z pisarzem Jerzym Andrzejewskim. Przed rozpoczęciem zdjęć na planie filmowym scenariusz postanowili ulepszyć jednak specjaliści od komunistycznej propagandy. Orzekli, że bohater nie może być samotny, bo trzeba pokazać społeczeństwo. Dodali mu zatem towarzyszy. Później zorientowali się, że nie może zabraknąć bratniego narodu radzieckiego, dlatego wstawili do scenariusza także sowieckich spadochroniarzy.
- Wtedy wycofałem z czołówki moje nazwisko, bo to już była parodia - mówił Miłosz. Film został nakręcony w 1950 roku, nosi tytuł "Miasto nieujarzmione".
4. Poeta je schaboszczaka
Znana ze skłonności do żartów inna polska noblistka Wisława Szymborska opowiedziała o tym, jak tuż po zakończeniu wojny zobaczyła Miłosza w restauracji w Krakowie.
- Przy sąsiednim stoliku, w towarzystwie, siedzi Miłosz i kelner przynosi mu schaboszczaka z kapustą, a on wcina z apetytem. Pamiętam, że ten widok: uduchowiony poeta, cherubin, z kotletem wieprzowym w ustach, głęboko mnie przeraził. Wiedziałam, że i poeci czasem muszą jeść, ale żeby dania tak pospolite? - wspominała Szymborska.
Krakowska poetka jest też autorką zabawnego dystychu o autorze "Zniewolonego umysłu": "Oto Czesław Miłosz - chmurna twarz/ Klęknij i odmów "Ojcze nasz". Poeta podobno nie był zachwycony tym wierszykiem.
5. We fraku do McDonalda
O tym, że uduchowiony poeta nie gardził nie tylko schaboszczakiem, ale i hamburgerem, opowiedział podczas tegorocznego Festiwalu Miłosza prof. Aleksander Fiut.
Krakowski profesor towarzyszył Miłoszowi podczas ceremonii odebrania literackiej Nagrody Nobla w grudniu 1980 roku. Po uroczystości Miłosz stwierdził: "Głodny jestem strasznie, muszę coś zjeść. Jedziemy do McDonalda".
- Trzeba dodać, że wszyscy laureaci Nobla mają wspaniałe limuzyny z kierowcą - opowiada prof. Aleksander Fiut. - Limuzynę Miłosza prowadziła postawna blondynka w uniformie. Jak usłyszała, że ma jechać do McDonalda, ani jeden muskuł twarzy jej nie drgnął, bo pewnie nie takie brewerie noblistów widziała. Limuzyna podjechała zatem pod McDonalda, a my weszliśmy do środka ubrani w wytworne fraki.
6. Szczęście - mrożona wódka i śledź w śmietanie
Portret
Czesław Miłosz (1911-2004) - uznawany za jednego z najwybitniejszych poetów w historii literatury polskiej. W 1980 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla. Przed wojną pracował w Polskim Radiu, po wojnie w PRL-owskiej dyplomacji, w 1951 roku poprosił o azyl polityczny we Francji. Aż do czasu otrzymania Nagrody Nobla, obłożony był cenzurą. Najpierw mieszkał we Francji, potem w Stanach Zjednoczonych, gdzie był wykładowcą na uniwersytecie w Berkeley. W 1993 r. powrócił na stałe do kraju, osiedlając się w Krakowie. Zmarł 14 sierpnia 2004 roku.
Jerzy Illg, szef wydawnictwa "Znak", podczas pewnego przyjęcia usłyszał zachwycony głos Miłosza: "Szczęście jest dostępne!".
- Boże, jakie to cudowne, móc wygłosić coś takiego, mając prawie 90 lat! - komentuje Jerzy Illg. - Zabrzmiało to jak sentencja, aforyzm streszczający w sobie uniwersalną mądrość.
Kiedy Illg odwrócił się i spojrzał na Starego Poetę, zaniemówił.
Miłosz wypowiedział te słowa, wpatrując się z uwielbieniem w zmrożony kieliszek wódki i śledzia w śmietanie. Po chwili chrupał go, pomrukując jak żmudzki niedźwiedź i nie bacząc, że kawałki cebuli spadają mu na spodnie.
- Nie moja wina, że jesteśmy tak ulepieni, w połowie z bezinteresownej kontemplacji, a w połowie z apetytu - usprawiedliwiał się Miłosz w wierszu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?