6-letni Dawidek Drapacz z Opola znów musiał walczyć o życie. Za oceanem spędził blisko dwa miesiące

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
O Dawidku Drapaczu z Opola cztery lata temu usłyszała cała Polska. Chłopiec urodził się ze skomplikowaną wadą serca i płuc, a jedyną szansą na życie była dla niego wyceniona na 5 milionów złotych operacja w USA. Kilka miesięcy temu okazało się, że chłopiec musi przejść kolejną operację. Po blisko dwóch miesiącach za oceanem chłopiec wrócił do Polski.
O Dawidku Drapaczu z Opola cztery lata temu usłyszała cała Polska. Chłopiec urodził się ze skomplikowaną wadą serca i płuc, a jedyną szansą na życie była dla niego wyceniona na 5 milionów złotych operacja w USA. Kilka miesięcy temu okazało się, że chłopiec musi przejść kolejną operację. Po blisko dwóch miesiącach za oceanem chłopiec wrócił do Polski. archiwum prywatne
Pierwszą, wartą 5 milionów złotych operację, udało się sfinansować dzięki hojności darczyńców, ale konieczna była druga. Tym razem koszty obiecał pokryć NFZ. W trakcie leczenia pojawiły się komplikacje, jednak po wielu tygodniach spędzonych w USA Dawidek w końcu mógł wrócić do domu.

- Najgorszy moment to ten, gdy przed operacją żegnałam się z synem. Dawidek tulił się do mnie, mówił, że się boi, a ja starałam się nadrabiać miną, choć sama odchodziłam od zmysłów, bo przecież przy tak poważnej interwencji wszystko może się zdarzyć – mówi Elżbieta Popardowska, mama 6-latka z Opola. – Podczas cewnikowania pojawiły się komplikacje. Wystąpiło krwawienie. Dawidek trafił na OIOM, przetaczano mu krew. Kosztowało to mnóstwo stresu zarówno nas, jak i jego.

Sama operacja odbyła się ponad tydzień później i trwała kilkanaście godzin. Tym razem na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. – Doktor Hanley dał nam nadzieję, że kolejna tak poważna operacja nie będzie już konieczna. Naczynia poszerzone podczas pierwszej procedury funkcjonują prawidłowo. Kilka innych zostało udrożnionych teraz. W czerwcu czekają nas jeszcze badania kontrolne, ale już w Polsce – mówi mama chłopca. - Synek ma dopiero sześć lat (w listopadzie skończy 7), ale bardzo dzielnie znosił wszystkie nieprzyjemne procedury, m.in. pobieranie krwi. On cały czas był w stanie czuwania, jakby bał się, że ktoś go ode mnie zabierze.

O Dawidku Drapaczu z Opola cztery lata temu usłyszała cała Polska. Chłopiec urodził się ze skomplikowaną wadą serca i płuc. Wada była tak poważna, że w Europie żaden z lekarzy nie podjął się jej zoperowania. Nadzieja pojawiła się w Stanach Zjednoczonych, ale barierą okazały się gigantyczne pieniądze. Rodzina musi zebrać ponad 5 milionów złotych. Udało się to, dzięki zaangażowaniu darczyńców.

We wrześniu 2021 roku chłopiec ponownie poleciał do USA na rutynowy zabieg cewnikowania i na kontrolę. Pojawiły się jednak komplikacje, bo zastawka trójdzielna w sercu dziecka nie działa tak, jak powinna. Lekarze orzekli, że jedyną szansą na uratowanie życia Dawidka jest ponowna operacja. Oszacowali, że na jej przeprowadzenie zostało około pół roku. Dla rodziców był to szok. By opłacić zabieg ponownie mieli zebrać 5 milionów złotych.

- Po powrocie Dawidek powiedział mi któregoś wieczoru „Mamusiu, ja chyba umrę”. Myślałam, że serce mi pęknie. Obiecałam mu, że zrobię wszystko, by tak się nie stało - wspominała na łamach nto mama chłopca.

Ruszyła zbiórka, ale osiągnięcie wymaganej kwoty było praktycznie nierealne. Wtedy przyszła decyzja z Narodowego Funduszu Zdrowia, że leczenie w Stanfordzie zostanie sfinansowane przez państwo.

Po blisko dwóch miesiącach pobytu za oceanem Dawidek mógł w końcu wrócić do Polski. Na razie klatkę piersiową trzeba chronić, więc chłopiec nie dołączy do kolegów z przedszkola. – Od września synek powinien pójść do pierwszej klasy i wierzymy, że będzie mógł funkcjonować niemal jak jego rówieśnicy – mówi z nadzieją jego mama.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska