6-miesięczny Jaś z Wołczyna został pobity. Chłopczyk wraz z bratem trafi pod opiekę babci

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
W piątek chłopczyk został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
W piątek chłopczyk został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Arkadiusz Lawrywianiec
W piątek chłopczyk został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego matka siedzi w areszcie, ojciec również usłyszał prokuratorskie zarzuty.

Sąd Rejonowy w Kluczborku orzekł o natychmiastowym umieszczeniu 6-miesięcznego Jasia i dwuletniego Michałka z Wołczyna w rodzinie zastępczej, którą będzie ich babcia. Sąd rodzinny zdecyduje teraz o tym, czy rodzice chłopców będą mieli ograniczone lub nawet odebrane prawa rodzicielskie.

Półroczny Jaś ma pękniętą czaszkę i uszkodzenia mózgu. Policję poinformowali lekarze, którzy nabrali podejrzeń, że urazy głowy mogą wskazywać na pobicie.

W piątek chłopczyk został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

- Dziecko wymaga dalszego leczenia na specjalistycznym oddziale neurochirurgii dziecięcej, który jest w Katowicach - mówi Wojciech Walas, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii dzieci w WCM-ie. - Stan chłopca jest już na tyle stabilny, że umożliwiał transport karetką do Katowic.

Śledztwo w sprawie pobicia malutkiego Jasia prowadzi Prokuratura Rejonowa w Kluczborku.

25-letnia matka Jasia usłyszała zarzuty spowodowania w okresie między 15 i 21 maja obrażeń ciała u swojego dziecka, wskutek czego doznał on ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i choroby realnie zagrażającej życiu. Jest to przestępstwo, za które grozi kara od 1 roku do nawet 10 lat więzienia.

Sąd Rejonowy w Kluczborku zdecydował też, że matka Jasia trafiła do aresztu na 3 miesiące.

Matka chłopczyka przed aresztowaniem umieściła na Facebooku kilka zdjęć Jasia ze szpitala. Kiedy jej znajomi dopytywali, co stało się chłopczykowi, odpowiedziała, że ma zapalenie płuc albo zapalenie opon mózgowych.

W śledztwie okazało się też, że Joanna B. była nie tylko katem, ale i ofiarą.

Jej 30-letni konkubent Marcin S. usłyszał zarzuty znęcania się nad nią. Grozi za to kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. On jednak nie trafił do aresztu, został objęty dozorem policyjnym.

  • Sprawdziliśmy, czy wcześniej były już doniesienia o przemocy w rodzinie z Wołczyna.


Czytaj w poniedziałek (6 czerwca) w papierowym wydaniu "Nowej Trybuny Opolskiej" lub kup e-wydanie NTO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska