70 lat temu "Goya" z uchodźcami zatonął na Bałtyku

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
“Wilhelm Gustloff” został zatopiony na północ od Łeby 30 stycznia 1945 roku. Trafiły go torpedy z sowieckiego okrętu S-13.
“Wilhelm Gustloff” został zatopiony na północ od Łeby 30 stycznia 1945 roku. Trafiły go torpedy z sowieckiego okrętu S-13. DFK Gdynia
W najbliższą sobotę w Gdyni odbędą się - z udziałem delegacji VdG - obchody upamiętniające ofiary "Gustloffa", "Goi" i "Steubena". Razem zginęło na nich 20 tys.ludzi.

Spotykamy się w sobotę w kościele Ludzi Morza, Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Gdyni - mówi Benedikt Reschke, lider mniejszości niemieckiej w tym mieście. - Dwujęzycznej mszy św. w intencji ofiar sprzed 70 lat przewodniczył będzie o godzinie 15.30 ks. Andre Schmeier, duszpasterz mniejszości niemieckiej w archidiecezji warmińskiej. Obecni będą i przemówią m.in. konsul Niemiec z Gdańska, przedstawiciel ambasady Republiki Federalnej Niemiec w Warszawie oraz przewodniczący zarządu Związku Niemieckich Stowarzyszeń w Polsce Bernard Gaida.

Druga część uroczystości odbędzie się nad morzem, na Skwerze Kościuszki. Z myślą o ofiarach złożone zostaną kwiaty, zapłoną znicze, na wodę zostaną rzucone wieńce. Chór zaśpiewa popularną pieśń "Wahre Freundschaft".

- W ten sposób chcemy - nieco wyprzedzając rocznicę zatonięcia statku - oddać hołd ofiarom MS "Goya", który zatonął późnym wieczorem 16 kwietnia 1945 roku - dodaje Benedykt Reszka. - Ta data sąsiadująca blisko z Wielkanocą nie byłaby korzystna do spotkania się ludzi z przybyłych z różnych stron Polski i z Niemiec. Łączymy więc obchody z planowaną na najbliższy weekend wiosenną konferencją Ziomkostwa Prusy Zachodnie. Jego przedstawiciele też wezmą udział w naszej uroczystości.

Operacja Hannibal

Przypomnijmy, statek "Goya" został zbudowany jako frachtowiec w 1940 roku w stoczni w Oslo. W tym samym roku zaczął pływać jako okręt pomocniczy - transportowiec u boku niemieckich okrętów podwodnych. Od roku 1943 stał się okrętem bazą dla podwodnych jednostek Niemieckiej Marynarki Wojennej. W roku 1945 przekwalifikowany został na statek transportowy dla wojska i w ramach Operacji Hannibal przeznaczono go do przewożenia uciekinierów niemieckich z Pomorza. Płynąc w ostatni rejs miał na pokładzie nie tylko cywilów i rannych, lecz także wojskowych, żołnierzy 25. Regimentu Pancernego. (W ramach Operacji Hannibal w ciągu 15 tygodni od 500 do 1080 okrętów i statków transportowych wszystkich typów przewiozło, ratując ich przed Rosjanami, ponad 2 mln ludzi, cywilów i żołnierzy przez Morze Bałtyckie do III Rzeszy oraz do okupowanej przez Niemców Danii).

W swoim - jak się miało okazać - ostatnim rejsie "Goya" płynął w konwoju statków wiozących niemieckich uciekinierów z Prus Wschodnich i Gdańska. Redę na Helu opuścił kilka minut po godzinie 19.00. W okolicy Rozewia statek i jego konwój skierowały się w stronę Szlezwiku-Holsztyna.

W poniedziałek 16 kwietnia 1945 u wybrzeży południowego cypla Mierzei Helskiej statek - po czterech godzinach od wyjścia z portu - został zaatakowany i uszkodzony przez sowieckie bombowce. "Goya" płynął w konwoju z mniejszymi transportowcami - m.in. "Kronenfels" i "Aegir". Prędkość konwoju spadała z powodu kłopotów "Kronenfelsa" z silnikiem. Statek ten został zmuszony do zatrzymania maszyny na 20 minut celem dokonania naprawy.
O tragicznym losie pasażerów statku "Goya" zdecydowało wykrycie konwoju przez sowiecki podwodny stawiacz min L-3, uzbrojony także w torpedy. Osiem minut przed północą w odległości kilkunastu mil od Rozewia, L-3 wystrzelił cztery torpedy, z których dwie trafiły w największy w konwoju statek.

Jedna z torped uderzyła w dziób a druga w śródokręcie, niszcząc maszynownię i powodując eksplozję, która przełamała "Goyę" na pół. Statek zatonął błyskawicznie, w przeciągu czterech minut. Tak szybkie zatonięcie uniemożliwiło jakąkolwiek planowaną i skuteczną akcję ratunkową na pokładzie "Goi". W lodowatej wodzie, której temperatura nie przekraczała trzech stopni zginęło co najmniej 6000 osób. Możliwa jest nawet większa liczba ofiar, bowiem bardzo prawdopodobne jest, że na pokładzie znajdowały się osoby nieujęte na liście pasażerów. Szacuje się, że śmierć w wodach Bałtyku spotkała 6800 do 7 tysięcy ludzi. Ci, którzy zdołali się uratować, słyszeli głośny krzyk tonących.

Okręty eskorty zdołały wyłowić zaledwie 182 osoby, z których 9 wkrótce zmarło. Niektóre źródła podają, iż uratowało się zaledwie 98 osób, inne wymieniają 334 ocalonych. Najczęściej w źródłach wymienia się liczbę 165 uratowanych. Dowódca okrętu podwodnego kapitan Władimir Konowałow został za tę akcję uhonorowany najwyższym radzieckim wyróżnieniem wojennym: tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. A okręt L-3 pozostawał w służbie do 1953 roku. Wrak MS "Goya" jest uznany przez Polskę za mogiłę wojenną, w związku z czym zakazane jest nurkowanie na wrak i w promieniu 500 m od niego. Podobnie jak szczątki innych niemieckich zatopionych statków "Gustloffa" i "Steubena" jest on objęty specjalną ochroną dyrektorów Urzędów Morskich w Słupsku i w Gdyni.
Zatonięcie tych trzech jednostek należy do największych tragedii morskich w dziejach. “Wilhelm Gustloff", statek pasażerski sprzed II wojny światowej, włączony w czasie wojny w skład Kriegsmarine, został zatopiony 30 stycznia 1945 r. na północ od Łeby. Ewakuowano nim z Gdyni niemiecką ludność przed nacierającymi wojskami radzieckimi. Liczba ofiar to ok. 10 tys.osób, uratowało się ponad 800.

“Steuben" - w czasie wojny używany jako transportowiec wojskowy - został zatopiony 10 lutego 1945 r. Woda pochłonęła na nim łącznie co najmniej 3,5-4,5 tysiąca ludzi. Uratowano ok. 600 pasażerów.

- W sobotę chcemy pamiętać o wszystkich ofiarach tych trzech okrętów - dodaje Benedikt Reschke. - Pamiętam dobrze lata 60. i 70. XX wieku, kiedy takie nazwy jak "Gustloff" czy "Goya" pozostawały w całkowitym zapomnieniu. Przywróciliśmy je do pamięci, bo od 1997 co roku staramy się jako Niemcy z Pomorza o nich pamiętać i z tej okazji się spotykać. W 2010 roku na poprzednią okrągłą rocznicę tamtych wydarzeń poświęciliśmy w tym samym kościele, w którym spotkamy się teraz, tablicę upamiętniającą ofiary "Wilhelma Gustloffa". Wywołałoto ostre protesty części prawicowych polityków. Ale nawet ta wrzawa pamięci o ofiarach przysłużyła się ostatecznie dobrze. Niektórzy ludzie usłyszeli o nich po raz pierwszy w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska