To dla mnie szczególne święto - mówi Franciszek Kryspin z Opola, weteran września. W październiku skończy 100 lat. - Jeden z dwóch moich braci zginął podczas obrony stolicy. Mnie udało się przeżyć. Bardzo się cieszę, że wciąż pamięta się o takich jak my.
W 1939 roku pan Kryspin pracował na poczcie w Witkowie Nowym, w ówczesnym województwie tarnopolskim. Przydział mobilizacyjny dostał do kompanii łączności Kresowej Dywizji Piechoty, którą skierowano do Warszawy.
- Utrzymywaliśmy łączność dzień i noc - wspomina sędziwy kombatant. - Wciąż mam przed oczami niemieckie bombardowania, które obracały miasto w gruzy.
Pod koniec września kapral Franciszek Kryspin złożył broń. Nie trafił jednak do niewoli. Odesłano go do domu, na tereny zajęte przez Rosjan.
- Wyruszyłem na wojnę w Polsce, a wróciłem do Związku Radzieckiego - mówi z goryczą. - Ukraińscy nacjonaliści nie dawali nam żyć, więc uciekliśmy z rodziną do centralnej Polski.
Po wojnie pan Kryspin pracował w Urzędzie Repatriacyjnym na ziemiach zachodnich. W 1950 roku osiedlił się w Opolu. Uczestniczył w organizowaniu województwa opolskiego, pracował w ówczesnej Wojewódzkiej Radzie Narodowej. W ubiegłym roku awansowany został do stopnia porucznika.
- Wiek i zdrowie nie pozwalają mi już niestety na osobisty udział w uroczystościach - wyjaśnia. - Ale na pewno będę je oglądał w telewizji.
Wczoraj, w przeddzień 72. rocznicy wybuchu wojny, Franciszka Kryspina odwiedzili z gratulacjami koledzy kombatanci: płk Stefan Szelka, przewodniczący Wojewódzkiego Zarządu Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, oraz por. Tadeusz Feliszek z miejskiego zarządu tego związku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?