81-letnia kobieta wycieńczona trafiła do szpitala. Syn: 'Nie czuję się winny'

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
- Nie mam żalu do Zbyszka – mówi Janina Ł.. – To jest mój ukochany syn. Opiekował się mną.
- Nie mam żalu do Zbyszka – mówi Janina Ł.. – To jest mój ukochany syn. Opiekował się mną. Krzysztof Strauchmann
Kobieta trafiła do szpitala w Głuchołazach. Ważyła nieco ponad 30 kilogramów. Była odwodniona, brudna, wychudzona, z odleżynami, z nieleczonym urazem kończyn dolnych sprzed kilku tygodni.

- To świadczy o długotrwałym zaniedbaniu - zauważa dr Janusz Zapiór, ordynator oddziału chirurgicznego szpitala w Głuchołazach.

Janina Ł. mieszka w Jarnołtówku koło Głuchołaz razem z 50-letnim synem Zbigniewem. Ma tysiąc złotych emerytury. Przed rokiem do ich domu wprowadziła się znajoma, Danuta K. Zbyszek przyjął ją pod dach, bo nie miała gdzie mieszkać, a obiecała pomagać przy mamie.

Janina Ł. ma też córkę w Kędzierzynie-Koźlu, drugą córkę w Niemczech, wnuczki w Prudniku i dość liczną, choć dalszą rodzinę w swojej wiosce.

- Nie mam żalu do Zbyszka - mówi Janina Ł.. - To jest mój ukochany syn. Opiekował się mną. Danka też mi gotowała. Przynajmniej jak była trzeźwa.

- Ja się nie czuję winny - tłumaczy się Zbigniew Ł. - Dobry byłem dla niej, jeść dawałem. To ona sama nie chciała iść do szpitala.

- Codziennie pączka dostawała, kanapkę, zupkę, a potem drugie danie - przekonuje Danuta K. - Jadła chętnie, choć ostatnio nie chciała. Wyrzucała za tapczan. Niech pan zapyta w sklepie, że Zbyszek codziennie chodził dla matki po zakupy.

Sytuacja rodziny gwałtownie pogorszyła się dwa miesiące temu, gdy Zbigniew Ł. stracił pracę przy robotach leśnych. Jak opowiadają sąsiedzi, razem z Danutą wpadli w ciąg alkoholowy.

- Od kilku tygodni praktycznie nie trzeźwieli. Sąsiedzi nie zdawali sobie sprawy z tego, w jakim stanie może być matka, bo kiedy pytaliśmy opiekunkę, to zawsze opowiadała, że pani Janina ma co jeść - mówi Adam Łabaza, radny z Jarnołtówka.

Ośrodek Pomocy Społecznej zawiadomiły przed tygodniem wnuczki starszej kobiety, które nie mogły się do niej dostać.

Pracownik społeczny przyjechał na miejsce ze Strażą Miejską. Widząc warunki w mieszkaniu wezwali pogotowie, które zabrało panią Janinę do szpitala.

Teraz personel szpitala wraz z opieką społeczną szykują dla niej miejsce w domu opieki. O stanie kobiety powiadomiono także policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska