Naprawcie studzienkę! Bo może dojść do tragedii

Mieszkaniec opolskiej dzielnicy Nowa Wieś Królewska, 83-letni Jan Owcorz wybrał się w ubiegły wtorek na cmentarz przy ul. Zielonej. Chciał zrobić porządek wokół grobu żony.- Wyrzucałem zużyte znicze i inne śmieci do kubłów ustawionych przy pierwszej bramie, licząc od strony kościoła - relacjonuje. - Przed kontenerem na odpady jest studzienka, nakryta dwiema blachami. Leżą luźno, nie ma żadnego obramowania. Kiedy stanąłem na jednej z nich, przekrzywiła się i zahaczyła jednym rogiem o kontener, a ja wpadłem jedną nogą do szczeliny między tymi blachami.Skutki upadku Jan Owcorz odczuwa do dziś. Ma mocno zdarte i opuchnięte kolano, noga jest cała w siniakach.- Ten kanał jest głęboki, a blachy napierały tak mocno, że nie potrafiłem się o własnych siłach stamtąd wydostać - opowiada pan Jan. - Głośno wzywałem pomocy, ale przez dłuższy czas nikt mnie nie słyszał. Walczyłem sam ponad 10 minut. Robiło mi się już ciemno przed oczami. W końcu nadszedł jakiś pan. Przepchnął kontener dalej, blacha wpadła do środka, a on pomógł mi wyjść z tej dziury.Wybawca pana Jana wezwał na miejsce wypadku policję, a funkcjonariusze - karetkę. - W domu zaopiekowała się mną córka i teraz noga wygląda już lepiej - mówi Jan Owcorz. - Nie zamierzam o nic oskarżać zarządu cmentarza, ale apeluję, żeby to miejsce zostało porządnie zabezpieczone. Przecież, gdyby ta blacha cała zsunęła się do tej studzienki, a ja za nią, połamałbym sobie żebra. A jak wpadnie tam dziecko? Dojdzie do tragedii!Andrzej Czajkowski, prezes Zakładu Komunalnego w Opolu, zapewnił nas wczoraj, że miejsce wskazane przez czytelnika zostanie natychmiast odpowiednio zabezpieczone.- Podejrzewam, że tymi blachami próbowali szarpać jacyś złomiarze, rozsunęli je i to przyczyniło się do wypadku - mówi.